Trzeci dodatek do ostatniej odsłony "The Elder Scrolls" przeniósł graczy do Solstheim – zakrytego śniegiem skrawka lądu położonego na północny wschód od prowincji Skyrim. Fabuła toczy się wokół tajemniczego Miraaka, pierwszego Dragonborna, który rzekomo przed laty popadł w obłęd i zaginął, jednak teraz chce przejąć kontrolę nas wyspą. DLC wprowadza również wiele urozmaiceń w gameplayu – dzięki niemu gracz może nareszcie dosiąść smoka, oprócz tego pojawia się mnóstwo nowych broni, pancerzy, mocy oraz przeciwników. Czy Bethesdzie udało się odświeżyć jeden z najgorętszych tytułów 2011 roku? Wrażenia z niej przyniósł nam powracający z kilkumiesięcznej, samotnej tułaczki Tokar! Jest znany ze swojego sceptycyzmu względem większości gier, czy i tak było z "Dragonbornem"?
Statek kołysał się na niespokojnym morzu, systematycznie obmywany przez mroźne fale Morza Duchów. Północny wiatr nie dawał o sobie zapomnieć szczypiąc nieprzyjemnie policzki. Wiekowa dębina trzeszczała pod buciorami dumnej i doświadczonej załogi, która kolejny raz starała się uwieść kapryśną Kyne, Bogini Burz oraz Matkę Ludzkości, tym samym licząc na przechytrzenie spienionego żywiołu. Wszyscy marynarze byli w ciągłym ruchu, w pocie czoła pracując przy takielunku i sterze, aby utrzymać pierwotny kurs. Tylko jeden trybik nie współgrał z tym precyzyjnie zorganizowanym mechanizmem. Podróżny, opatulony czarnym płaszczem, który z ponurą determinacją wpatrywał się w majaczący na horyzoncie przeklęty kawałek lądu zwany Solstheim.