Od czasów "Zmierzchu" wampiry uzyskały ikonkę świetnych kochanków, którzy są idealnymi partnerami dla rozmarzonych nastolatek. Nic więc dziwnego, że starsza część widowni każdą produkcję z nimi w roli głównej traktuje z dużą rezerwą. Nasza nadworna entuzjastka wampirów, Ati, nie mogła jednak przegapić Byzantium, który wydawał się wyjątkiem wśród wszelkiej maści paranormalnych romansów. Pobudzona klimatycznym zwiastunem obejrzała film, za który odpowiadają twórcy "Wywiadu z wampirem", a następnie zdała relację ze swoich wrażeń w niniejszej recenzji.
Rola wampirów w kulturze została ostatnio mocna zdegradowana. Krwiopijcy, zamiast z krwiożerczymi bestiami, kojarzą się teraz z melancholijnymi i przede wszystkim mdłymi kochankami równie eterycznych nastolatek. Nie pytajcie mnie, kiedy ten gatunek skręcił w złą uliczkę, bo inaczej zamienię tę recenzję w potok oskarżeń pod adresem “Zmierzchu” i jemu podobnych bełkotów dla nastolatek. Na szczęście ta tendencja traci już swój impet, a wampirze kino zwraca się bardziej w stronę klimatów, jakie znamy z chociażby “Czystej krwi”.