Moi drodzu parafianie...
Cytat
Panowie robi się naprawdę ciekawie, brakuje mi tylko fana Orków, który by napisał małe co nieco o pochodzeniu tej szlachetnej rasy.
Tak sie sklada, ze Orki to naprawde szlachetna rasa. I to nie tylko w Krysztalach Czasu bedacych moim ulubionym systemem, gdzie Uruk-Hai sa pysznymi wladcami najwiekszego jak sie zdaje imperium - Orchii (lub Ochrii, ale dlaczego - to slodka tajemnica), ich lud jest najliczniejszy i najbardziej plenny, stworzyly kulture o szerokim wachlarzu - od calkowicie barbarzynskich wytworow, az po wyrafinowane dziela sztuki, a ich mieszance - polorki, stoja zaraz na drugim szczeblu drabiny spolecznej. Tak sie smiesznie sklada, ze Orki sa rowniez najszlachetniejsza z ras... Tolkiena! Tak, tak - to nie pomylka. Wystarczy wziasc do reki Quenta Silmarillion, zeby to udowodnic. Co niniejszym - w odcinkach uczynie.
Cofnijmy sie najpierw ku poczatkom Srodziemia - kiedy byl tylko Eru - jedyny, Iluvatar i Valarowie(1)... Pomimo tego jednak, ze Eru milowal Valarow(2) nad wszystko, prawdziwa milosc ofiarowal swoim dzieciom. Pierwszym i Drugim Dzieciom Iluvatara. Byly to istoty calkowicie odmienne od Valarow(3), a kazdy z rodow otrzymal od swego Ojca-Stworzyciela dar...
Pierwsze Dzieci Iluvatara to oczywiscie Elfy - ktozby inny, ukochana rasa Tolkiena. Podzielil je na wiele szczepow, ktorych tu juz z pamieci nie zlicze. Stworzyl ich kulture, sztuke i przede wszystkim piekny, melodyjny jezyk. Poczawszy od spiewnego Telerinskiego, ktory wydaje sie byc najstarszym, poprzez jezyki Elfow Zielonych i Quenie Elfow Wysokich - po wsze czasy utrwalana w tengwach elfickich zapiskow, az do szczytowego osiagniecia kultury elfickiej - Sindarinu, jezyka Elfow Szarych. Pomimo jednak, ze Tolkien umilowal najbardziej Elfy i jako dar dla Pierwszych Dzieci przyznal im niesmiertelnosc, to nie one sa najdoskonalsza, najcudowniejsza, nieledwie najgenialniejszym wytworem Srodziemia.
W tym miejscu nalezy wspomniec o Drugich Dzieciach - tych, ktore przyszly pozniej i nie zaznaly chwaly i glorii swych poprzednikow...
O tym jednak pozniej - wrocmy na chwile do Valarow... gdyz:
Cytat
Hmm Ankai mozesz rozwinąc myśl ze swojego posta? Mi sie wydaje, że najpierw były elfy potem powstały krasnoludy ale zostały uśpione a potem ludzie.
...Kazdy z Valarow mial swoj udzial w tworzeniu Ardy, gdyz swiat ten powstal ze wspolnej ich piesni, ktora zaintonowal Iluvatar. Z powodu udzialu w wielkim dziele tworzenia, niektorzy Valarowie angazowali sie w samodzielne rozwijanie swiata. Byly to przypadki rzadkie, ale zdazaly sie. Jednym z nich jest stworzenie samodzielnie przez Aulego, wladce skal dumnego rodu krasnoludzkiego. Nie wiem na ten temat zbyt wiele - specjalista jest tu Ekhtelion - ale nie ulega watpliwosci, iz Krasnoludy sa samodzielnym, autorskim dzielem Valara. Aule przerazil sie swojej smialosci w tworzeniu zycia i obwial sie gniewu Iluvatara (z powodow o ktorych za chwile). Nie mogl jednak ukryc przed nim swych dokonan. Iluvatar jednak dal sie przeblagac, jako ze nie mniej milowal Aulego nizli innych Valarow, i dobrotliwie tchnal iskre duszy w lud gor. Od tego czasu krasnoludy sa mieszkancami Ardy rownoprawnymi z Elfami i Ludzmi, jednakze nie sa i nigdy nie byly zaliczane do Dzieci Iluvatara.
Wiemy jednak, ze choc formalnie wszyscy Valarowie byli sobie rowni, Iluvatar niektorych z nich dazyl szczegolnym sentymentem. Ten, ktorego umilowal szczegolnie okazal sie pozniej najpotezniejszym ze wszystkich Valarow i doprowadzil do diametralnych przemian na Ardzie. Zreszta juz w chwili tworzenia piesni Ardy, wplatal w nia swoje melodie, ktore nie byly zgodne z chorem innych Valarow. Jednak im bardziej staral sie wyroznic wsrod choru glosow, tym bardziej realizowal tajemny plan Iluvatara, ktory znal dobrze pragnienie Melkora... Tak - to Melkor byl dla Eru najukochanszym z Valarow.
[dygresja:"-Czy Ty tez jestes... aniolem? -Jestem najukochanszym aniolem Boga... ale ta milosc - jak kazda prawdziwa - minela..."]
Ale im bardziej zazdroscil mistrzowi i im bardziej chcial wplynac na jego dzielo, tym bardziej przyczynial sie ostatecznie do jego wzrostu i roznorodnosci. Melkor nie mogl tego zniesc, dlatego w koncu obrcil sie przeciw Iluvatarowi i pozostalym Valarom. I przez wieki w mniej lub bardziej posredni sposob sial spustoszenie na Ardzie. Przez swoja zawisc i gniew Melkor stal sie pewnego rodzaju Antyteza Iluvatara. Jego odbiciem - oczywiscie w zadnym wypadku nie tak poteznym, zeby zagrazac rownowadze swiata. Zauwazcie jednak, jak dlugo potrafil utrzymac sie w opozycji do reszty wspolbraci. Dowodzi to jednoznacznie, ze byl najpotezniejszym i zarazem najniebezpieczniejszym z Valarow - niezaleznie od tego czy mial szanse dokonac zmian, ktore wychodilyby poza plan Iluvatara, czy tez nie.
Cytat
Z tego co pamiętam to orkowie to elfy po jakichś tam "eskperymentach genetycznych". Moge sie mylić ale tak mi coś świta. Z chęcią posłuchamy.
Stworzenie zycia i ludu Ardy bylo ukoronowaniem dziela Iluvatara. Cale piekno stworzonego swiata mialo na celu jedynie sluzenie koncowej perelce, zwienczeniu magnificjum: obdarzonym swiadomoscia istotom. Melkor rowniez marzyl o stworzeniu wlasnego ludu - albowiem pamietajcie, ze cokolwiek z dziel Iluvatara wzbudzalo w nim podziw - tym wiekszy budzilo tez zal i gniew, ktore pozeraly jego dusze. Marzyl wiec o wlasnym narodzie. Marzenie to udalo mu sie w koncu spelnic w sposob, ktory moze byc przez niektory uznany za okrutny, jednak wydaje sie on oczywisty, gdy mamy na uwadze motywacje Melkora i rzeczy ktore podziwial i za ktorymi tesknil. Udalo mu sie pojmac w czasie jednej z wielkich bitew i uwiezic w swej twierdzy - zdaje sie, ze podowczas bylo to "Zelazne Wiezienie" - Angband - kilkoro z Pierwszych Dzieci Eru. (pomozcie, bo pamiec mnie zawodzi - kiedy to bylo? jaka to byla bitwa?)
Melkor straszliwie cierpial z powodu swojego losu. Zostal upokorzony, porzucony, a teraz jeszcze patrzac na Elfy - dzielo swego mistrza - widzial wszystko to co utracil, czego nie rozumial i za czym tesknil. Elfy byly zwiewne, delikatne, zwinne i szybkie, wiecznie mlode i piekne, emanowaly pozytywna energia swojego przybranego ojca. Wlasnie dlatego tak fascynowaly Melkora. Jednoczesnie nie byly przydatne dla jego celow. Byly zbyt efemeryczne, niezbyt plenne, o wysublimowanych potrzebach. Melkor potrzebowal armii, potrzebowal istot odpornych na trudy i bol.
(dygresja: "Bol nie istnieje - istnieja tylko objawy slabosci" scatio) Istot wiernych, nieustraszonych, gotowych do kazdych poswiecen, ktorym walka przesloni inne cele zycia. Nie wiem czy Melkor torturujac pojmane elfy myslal o zemscie za swoja niedole, czy realizowal z gory powziety plan. Zapewne jedno i drugie po czesci. Dosc jednak powiedziec, ze zaden z elfow wiezionych w Angbandzie nie ujrzal wiecej swiatla dziennego. Niektorzy twierdza, ze Melkor je wymordowal. Ja jestem jednak przekonany, ze mroczny Valar uznalby ta opcje za straszliwe marnotrastwo. Zbyt dlugo czekal na kolejna okazje, aby zmierzyc sie z Eru...
Zmierzam powoli do konca. Oto Orkowie to syndeza dwoch poteznych skladnikow. Iskry Stworzenia tchnietej w Elfy przez samego Iluvatara oraz geniuszu najwiekszego z jego uczniow. Zespolenie Dobra i Zla, Swiatla i Mroku. Jednak, pomimo ze Orki stoja na granicy doskonalosci, do pelni obrazu brakuje nam jeszcze...
...Drugich Dzieci Iluvatara.
Elfy zostaly obdarzone pieknem, zwiewnoscia, delikatnoscia, wiecznoscia staly sie nawet w pewnym sensie uosobieniem tych cech. Ponoc Elfy umieraly tylko wtedy, kiedy byly nieszczesliwe. Jednak Drugie Dziecie, choc zyskaly przymiotu niesmiertelnosci, wcale nie zostaly potraktowane gorzej. Darem dla nich bylo... niezwiazanie losem. Wolnosc wyboru, prawo ksztaltowania, krotkiego w porownaniu z Elfami, zycia od poczatku do konca. Ten dar tylez niezwykly, co trudny do docenienia. Niemniej w jakis sposob niesamowity - do dzis mnie zadziwiaja oba dary Iluvatara.
Zatem finalna odpowiedz zaskoczy was swoja prostota, a moze nawet i prostackoscia. Oto otumaniony przez nauke Hegla doszedlem do wniosku, iz nie ma rasy doskonalszej nizli Pol-Orki (do ktorych zreszta sam naleze). Sprawdza sie to nie tylko u JRR'a, ale we wszystkich systemach RPG, bitewniakach, literaturze, muzyce, sztuce...
Wierzajcie mi bowiem, ze skupienie w jednej istocie obydwu darow Iluvatara okraszonych spaczonym geniuszem najpotezniejszego z Valarow jest kwintesencja doskonalosci...
(1),(2),(3) - napisalem uprzednio "Majarowie" - chodzi oczywiscie o Valarow, za blad przepraszam