HURA!!! doczekałem się, spadł śnieg...te trzy dni dały rade (bo dzisiaj juz plucha i jest lipsztyk)...
Dla mnie jeżdżenie rowerem jest najbardziej wypasionym sposobem poruszania się, a jak
jest śnieg lub lód to juz do szczęścia mi nic nie potrzeba...
Pierwszy dzień trzeba oczywiście poświecić na wyczucie sposobu jazdy, bo to zupełnie inna para
sofixów, także nie należy zapomnieć nasmarować rower po każdej jeździe (najlepiej jakimś
wodoodpornym szitem, bo po paru dniach nasz rowerek zmieni kolor na rdzawy)...
Najlepiej jest wyjechać tak z 10/15 minut po tym jak przestanie padać śnieg i są jeszcze nieodgarnięte
chodniki, potem juz tylko mniej uczęszczane miejsca, tudzież parki i mniejsze górki (bo większych
to nie polecam ;] ). Można wyjechać tez w czasie opadów, ale to juz chyba gogle jakieś trzeba mieć
bo ja na maksa bylem oślepiony: śnieg mi wpadał do oczu niczym biszkopty do studzienki...
Gorąco namawiam chociaż do spróbowania...same zalety:
- 20 metrowe poślizgi
- spojrzenia ludzi jak na wariata (to chyba kocham najbardziej)
- machanie do ludzi w samochodach/autobanach stojących w srogich korkach
- lepsza kondycha (bardziej sie męczysz)
No i warto też wspomnieć o glebach, raczej sie nic nie stanie no chyba ze jakiś wyjątkowy pech,
bo przecież lądujemy na śnieżku...
Ja miałem jedną glebę ale za to chyba przy stu osobach (skrzyżowanie: ludzie na światłach, na
przystankach), bo durny krawężnik zakrył śnieg, aż niektórzy ludzie bili mi brawo
aha, no i najlepiej mieć pedały metalowe/noski, bo na plastikach straszna katorga: cały czas sie
ześlizgują...
Jeśli ktoś jeździ to zapraszam do wypowiedzi/podzielenia się wrażeniami ;]
POZDRO!!!
Dla mnie jeżdżenie rowerem jest najbardziej wypasionym sposobem poruszania się, a jak
jest śnieg lub lód to juz do szczęścia mi nic nie potrzeba...
Pierwszy dzień trzeba oczywiście poświecić na wyczucie sposobu jazdy, bo to zupełnie inna para
sofixów, także nie należy zapomnieć nasmarować rower po każdej jeździe (najlepiej jakimś
wodoodpornym szitem, bo po paru dniach nasz rowerek zmieni kolor na rdzawy)...
Najlepiej jest wyjechać tak z 10/15 minut po tym jak przestanie padać śnieg i są jeszcze nieodgarnięte
chodniki, potem juz tylko mniej uczęszczane miejsca, tudzież parki i mniejsze górki (bo większych
to nie polecam ;] ). Można wyjechać tez w czasie opadów, ale to juz chyba gogle jakieś trzeba mieć
bo ja na maksa bylem oślepiony: śnieg mi wpadał do oczu niczym biszkopty do studzienki...
Gorąco namawiam chociaż do spróbowania...same zalety:
- 20 metrowe poślizgi
- spojrzenia ludzi jak na wariata (to chyba kocham najbardziej)
- machanie do ludzi w samochodach/autobanach stojących w srogich korkach
- lepsza kondycha (bardziej sie męczysz)
No i warto też wspomnieć o glebach, raczej sie nic nie stanie no chyba ze jakiś wyjątkowy pech,
bo przecież lądujemy na śnieżku...
Ja miałem jedną glebę ale za to chyba przy stu osobach (skrzyżowanie: ludzie na światłach, na
przystankach), bo durny krawężnik zakrył śnieg, aż niektórzy ludzie bili mi brawo
aha, no i najlepiej mieć pedały metalowe/noski, bo na plastikach straszna katorga: cały czas sie
ześlizgują...
Jeśli ktoś jeździ to zapraszam do wypowiedzi/podzielenia się wrażeniami ;]
POZDRO!!!