Minęła dekada odkąd barbarzyńca Loethar bestialsko podbił ostatnie, najpotężniejsze królestwo Koalicji Denova – ale upragniony Urok Valisarów, nieodparta zdolność narzucania własnej woli i kontrolowania innych, nadal wymyka mu się z rąk, choć wymordował królewskie rodziny Koalicji i posmakował krwi Valisarów. Jednak nie zabił wszystkich…
Młody książę Leonel, który potajemnie umknął przed gniewem Loethara, wyrósł na mężczyznę pod opieką osławionego banity Kilta Farisa. Teraz młodziutki król pragnie znacznie więcej niż należnego mu tronu Penraven – łaknie zemsty. Jednak nie wszyscy mieszkańcy zniewolonego Penraven chcą rządów Leonela; Loetharowi przez dziesięć lat udało się zjednoczyć królestwa Koalicji w pokojowe, kwitnące imperium.
Zapraszamy do przeczytania recenzji, a także do wzięcia udziału w konkursie!
Kiedy rozstawaliśmy się z Leonelem, w pierwszej części trylogii Valisarów pt. “Królewski wygananiec”, składał właśnie uroczystą przysięgę, że nie tylko odbije Penraven z rąk samozwańczego imperatora Loethara, ale także pomści śmierć swojej rodziny. Składał ją przed Cyreną, boginią w postaci pół kobiety pół węża, która chcąc pomóc mu w tej trudnej misji wyjawiła mu kilka sekretów rodu Valisarów. Niestety te wzbudziły w chłopcu jeszcze więcej wątpliwości i pytań. Muszę przyznać, że chociaż na początku książka zrobiła na mnie całkiem przyjemne wrażenie, przy okazji tomu drugiego musiałam zrobić sobie małe powtórzenie, ponieważ poza losem Leonela i Freatha nie pamiętałam kompletnie nic.