[Człowiek ze stali] Recenzja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Człowiek ze stali"!

"Ten człowiek nie jest naszym wrogiem" Wiktul: Nigdy nie lubiłem Supermana. Jako pierwszy ze wszystkich komiksowych herosów uosabiał banalność amerykańskiego heroizmu, pozbawionego jakiegokolwiek pola do głębszej narracji, dynamizowania osobowości czy czegokolwiek, co nie byłoby tylko gaciowym w szmatce, nałogowo ratującym ludzkość przed zagładą. Wszystkie kolejne ekranizacje, kinowe lub serialowe, o przygodach Supergłupka, jak zwykł nazywać go mój ukochany Lobo, utwierdzały mnie skutecznie w przekonaniu, że nie znajdę w nich nic poza pretekstem do śmiechu, okraszonego większą lub mniejszą dawką żenady. Aż tu nagle pojawił się trailer, za sprawą którego dałem sobie szansę. Szansę na uwierzenie, że Christopher Nolan jest w stanie zrobić coś z niczego, nawet w wypadku postaci mogącej podobać się tylko tym, którzy w dzieciństwie chcieli zostać strażakami.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
NARESZCIE!!! Czwarty człowiek na tej planecie, który ujrzał prawdę głoszoną przeze mnie, Rangera i Jedi Mastera!
Odpowiedz
Ej, mi też się podobało. Wyciągnęli z proamerykańskiego superbohatera z majtami na spodniach co się dało - realizacyjnie ten film jest nie-pra-wdo-po-dobny, dawno nie widziałem tak cudownej pracy kamery, scenografii, kostiumów i choreografii walk - tak powinni walczyć superludzie z ekstra siłą, spidem i tak dalej. Scenariuszowo jest już gorzej, ale a) to film o superbohaterach, nie o procesie Kafki, b) samo założenie jest lekko... No, głupie, ale to jest jakby kreatywna domena DC i pobili samych siebie w tym już wiele razy (Zielona Latarnia, Shazam, i inne takie), c) Odarli Supsa z homoerotyzmu (co mówił Wiktul na żywo w radio, ach <3 i czego nie sądziłem że ktokolwiek jest w stanie dokonać) i odarli Zoda z delikatnego komizmu, który siłą rzeczy (ze względu na realizacyjne obostrzenia filmów wymagających dużej ilości efektów te 30-40 lat temu) miała postać grana przez T. Stampa.

Żałuję tylko, że Zod nie kazał faktycznie klękać i trochę za mało się darł (choć fanatyzm Shannona, który pokazał już w Boardwalk Empire, grajac nieprzekupnego agenta prohibycyjnej skarbówki, do Zoda pasował jak ulał), nieprzenikliwości kwadratowej szczęki Cavila, która albo grała wewnętrzny spór o to co zrobić, albo była po prostu drewniana i mentorskiej roli byłego Robin Hooda i byłego Robin Hooda (z którym z kolei czekałem aż wykrzyknie w twarz komuś "and I'm Javert!", cieniutkim głosem, po skazie na duszy, którą zostawiło we mnie Les Miserables), z których jeden mówił mu, żeby nikogo nie ratować, ponieważ powody, a drugi pojawiał się i znikał, jak kiepsko zaprogramowana postać-towarzysz w niektórych przygodówkach.

Tak jak Watchmeni ogólnie nie nadawali się moim zdaniem ani na komiks, ani na film (bo i jedno i drugie nie jest w stanie utrzymać głębi i wielowymiarowości przedstawionej tam historii i łamie się pod swoim ciężarem) i powinno być książką, tak Człowiek ze Stali kuleje przede wszystkim ze względu na historię. Też dużym plusem jest to uzupełnienie backstory i próba wyjaśnienia chociażby tego S na stroju.

Ale to nie przeszkadza i ze spokojnym sumieniem dałem filmowi 7/10 - kawał świetnego kina, ani się nie dłużył, czasem tylko wywoływał śmiech - ale na Batmanach też targałem z przeróżnych bzdurek, więc ten.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
http://www.youtube.co...?v=CjSNLmb0Ndw



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
Ten film uświadomił mi, że jednak wolę uniwersum Marvela od DC. Historia w szarych barwach, niebudząca żadnych emocji - nie moje klimaty, ja muszę być zainteresowany Sam origin Supermana oklepany i schematyczny do bólu (łącznie ze scenami z młodym Clarkiem - te w ogóle mi się nie podobały). Pod względem efektów jest już lepiej, muszę też przyznać, że Zod jest bardzo udanym antagonistą, a Amy Adams jako ukochana Kenta wypadła nieźle. Niemniej wciąż daleko mi do zachwytów, nawet ten poczciwy Jor-El tworzył takie dziwne wrażenie, że jednak za dużo tutaj tych znanych motywów. Jeszcze w tej roli Russell Crowe (w życiu bym nie obstawił go do tej roli)... Aha, no i planeta Supermana rzeczywiście super

5,5/10
Odpowiedz
← Artykuły

[Człowiek ze stali] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...