Cytat
I oni zawsze mieli jakąś dziwną tendencję do niszczenia wszelkich epickich bossów w średnio dwie rundy by potem zostać mocno zmasakrowanym przed bandę jakichś totalnych leszczy.
Sprzedam Ci coś lepszego - moja drużyna świeżaków ostatnio natrafiła na pułapkę - już aktywowaną, starą dziurę, niewielką, niestraszną, nie nic. I musieli ją przeskoczyć. I tak kapłan wpadł do niej dwa razy, wojownik do niej zeskoczył dwa razy, bard wpadł raz, czarodziej wpadł raz i tylko druidowi się udało przeskoczyć za pierwszym podejściem. Sprawa miała się gorzej ze zwierzęcym towarzyszem druida, borsukiem - bo to na niego spadła cała reszta drużyny.
Paradoksalnie na największej walce w sesji, z SW o 2-3 większym niż cała drużyna, poradzili sobie bez względnych problemów - głównie dlatego, że turlając ataki ogromnych pająków cały czas wypadało mi 1 albo 2 na kości...
Jak rozkminiałem ten loch, stwierdziłem, że ta dziura na pewno nie będzie żadnym problemem i to taka dobra, idiotycznie prosta łamigłówka (dziura -> trzeba przeskoczyć) na początek. Teraz mam drużynę panicznie bojącą się wszelkiej maści dołów.