Kfiatki z sesji :) - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Ostatnie i pierwsze najlepsze .

6 Postów wyżej było o Balinie, była to postać mojego brata, o nim opowiem.

1. Pierwszy raz jak grałem w młotka, to sesję prowadził brat (i grał Balinem równocześnie).
2. Balin w życiu dostał tylko jednego kryta (kryt nr 3 na łeb) i było to wtedy jak brat GMował sobie i mi.
3. Kiedy byliśmy w więzieniu, a brat owym Balinem chciał grać z koleżkami, zwolnił go z więzienia od tak.
4. Balin ,,przytankował" super bossa demona zagłady itp. bez spadania pż do zera.
5. Ów krasnolud przeżył pożogę zagłady, bez spadnięcia pż do ciężkich obrażeń.
Kubski,
Ja za to regularnie zapisuję kwiatki z sesji. Kilka najlepszych (IMHO):

1. Drużyna to żołnierze, podróżujący z armią na front. Pierwszy dzień przynosi ze sobą jedynie wielogodzinny marsz. BG rozmawiają ze sobą przy wieczornym ognisku.

- A ostatnie dziecko spadło ze skarpy... Przeżył, ale złamał obie nogi...
- Mój syn też raz spadł z wysokości, ale złamał sobie coś więcej, niż dwie nogi...
- Trzy nogi?!

2. Obóz bohaterów (w przeddzień ważnych wydarzeń).

Idź spać, jutro czeka nas ważny dzień i potrzebuję was wypoczętymi.
Eh... Marna motywacja.
To śpij, bo ci k***a złamię rękę!

3. Po wpadnięciu do dołu na bagnach na jednego z BG spadł z dosyć sporej wysokości dosyć ciężki przedmiot, trafiając dokładnie w stopę.

Jak źle to wygląda?
Cóż, jakby to rzec...twoja mama robiła kiedyś podobe placki...tylko nie wystawały z nich kawałki połamanych kości...
Krwawi?

4. BG puka do drzwi.

Kto tam?
No ja! Zabójca! Otwierać!
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Właściwie jak już zaczeliście o D&D pisać...
Temat do ogólnych też jest(przynajmniej był), ale z tego co pamiętam, to tam nikt nie pisał.
Hassan',
Mogło tak być. Przyznam, że w pewnym momencie przestałem liczyć, kto ile razy wpadł.

Ale tak sobie myślę, że temat o kwiatkach (bo dopiero zauważyłem dział) powinien być raczej do ogólnych kwiatków, nie tylko tych młotkowych.
Ty Cruelsufferer,

Cytat

Sprzedam Ci coś lepszego - moja drużyna świeżaków ostatnio natrafiła na pułapkę - już aktywowaną, starą dziurę, niewielką, niestraszną, nie nic. I musieli ją przeskoczyć. I tak kapłan wpadł do niej dwa razy, wojownik do niej zeskoczył dwa razy, bard wpadł raz, czarodziej wpadł raz i tylko druidowi się udało przeskoczyć za pierwszym podejściem. Sprawa miała się gorzej ze zwierzęcym towarzyszem druida, borsukiem - bo to na niego spadła cała reszta drużyny.


Chciałbym to sprostować. Byłem i grałem jako wojownik. Do dziury raz wskoczyłem (by ratować kapłana) i raz przeskoczyłem. Ale ogólnie fakt, przy tej sytuacji była kupa śmiechu. Szczególnie, że to w sumie było moje pierwsze spotkanie z jakkąkolwiek pułapką w systemie D&D. Do tej pory grałem tylko w Młotka (z jednym malutkim wyjątkiem).
Hassan',

Cytat

I oni zawsze mieli jakąś dziwną tendencję do niszczenia wszelkich epickich bossów w średnio dwie rundy by potem zostać mocno zmasakrowanym przed bandę jakichś totalnych leszczy.


Sprzedam Ci coś lepszego - moja drużyna świeżaków ostatnio natrafiła na pułapkę - już aktywowaną, starą dziurę, niewielką, niestraszną, nie nic. I musieli ją przeskoczyć. I tak kapłan wpadł do niej dwa razy, wojownik do niej zeskoczył dwa razy, bard wpadł raz, czarodziej wpadł raz i tylko druidowi się udało przeskoczyć za pierwszym podejściem. Sprawa miała się gorzej ze zwierzęcym towarzyszem druida, borsukiem - bo to na niego spadła cała reszta drużyny.

Paradoksalnie na największej walce w sesji, z SW o 2-3 większym niż cała drużyna, poradzili sobie bez względnych problemów - głównie dlatego, że turlając ataki ogromnych pająków cały czas wypadało mi 1 albo 2 na kości...

Jak rozkminiałem ten loch, stwierdziłem, że ta dziura na pewno nie będzie żadnym problemem i to taka dobra, idiotycznie prosta łamigłówka (dziura -> trzeba przeskoczyć) na początek. Teraz mam drużynę panicznie bojącą się wszelkiej maści dołów.
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Dobrze, że podążacie dobrą drogą (Młotka) i piszecie coś w tematach .

Przypomniało mi się, mój uczeń czarodzieja i jego pierwszy dzień...
W Altdorfie pożegnał się z matką i z panem Balinem (krasnolud tarczownik, jest o nim kilka innych kwiatów, ale o nich może kiedy indziej) wyruszyliśmy na łódz, w celu wspomożenia ,,naszych" w Burzy Chaosu (oraz wykonania ,,tajnej-misji-zagłady"). Dostali misję sprawdzić wąwóz. Krasnolud wypatrzył szkielety i po długiej walce (coś ok. 1/3 sesji ) zobaczyli, że tam są mutanty itd. Poszli więc zdać raport, a to nagle(!) pojawia się na koniu czarnoksiężnik i po niezwykłej walce (w trzy tury na 2 czary mnie wziął) zużyłem swój pierwszy w życiu Punkt Przeznaczenia.
mgrzebien87,
Ja jak grałem to mistrzu musiał zrobić chwilę przerwy i zostaliśmy na środku jeziora w łódce. Dla zabicia czasu zaproponowałem łowienie ryb, udało nam się sklecić jakąś wędkę i złowić dwa szczupaki. Ja, jako pomysłodawca oraz krasnolud, trzymałem je przy sobie. Potem standardowa rozgrywka - walka ze skavenami, okazuje się, że trzeba wrócić do lokacji początkowej bo tam coś złego się dzieje, przychodzimy i widzimy, że jakiś mag odprawia dziwne rytuały nad ciałem kobiety. Ja, niewiele się zastanawiając, w celu przerwania rytuału złapałem za szczupaka i rzuciłem nim w rzeczonego maga. Rytuał przerwany... Ale nie do końca, bo bestia Chaosu i tak się zjawiła W każdym razie szczupak jest teraz wspominany przez nas na każdej sesji
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Ja niedawno sam ,,zkfiatkowałem", bo zrobiłem ochroniaża na drugą zmianę pewnego szlachcica, był ćpunem, nazywał się Ferdkrzyś, mieszkał dom obok kultystów i go zamordowali na komisariacie straży miejskiej, zamiast w jego domu, potem strażnicy się naćpali tym co miał i w piwnicy pewnego domu tłukli w ściane kilofami, podczas gdy bohaterowie walczyli ze skavenami.
Withord,
Wielokrotnie prowadziłem sesje wojennegomłota fantastyczne odgrywanie ról edycja druga dla mniej więcej stałej grupy graczy. I oni zawsze mieli jakąś dziwną tendencję do niszczenia wszelkich epickich bossów w średnio dwie rundy by potem zostać mocno zmasakrowanym przed bandę jakichś totalnych leszczy.

Przykład pierwszy: ujawnia się final boss będący w sumie dość mocnym pod względem statów demonem. Najbardziej niebojowa postać w drużynie to jest podżegacz, uzbrojony w kuszę i wartością Umiejętności Strzeleckich gdzieś około 20 trafia go, oraz wyrzuca kilkukrotnie furię ulryka. Po uwzględnieniu tego że demon sam w sobie jest twardy, ma ogromną ilość hp oraz to że broń niemagiczna działa na nie o wiele gorzej już na początku pierwszej rundy walki zostały mu dwa punkty żywotności.
Przykład drugi: drużyna 6 osób + 1 NPC wchodzi do krypty w poszukiwaniu zaginionych artefaktów. Na straży stały dwa średniomocne upiory (już nie pamiętam dokładnie co to było) które zostały pokonane dość szybko ale to nie o nie chodzi. na końcu czekała ich potyczka z pięcioma szkieletami, przy czym nie od razu gdyż najpierw wychodziły dwa, w kolejnej rundzie kolejne dwa a w trzeciej ostatni. Szkielety posiadają wszystkie staty mniej więcej na poziomie 20 czyli średnio o 11 mniej niż zupełnie nowa postać a ta drużyna nowa nie była. Mniej więcej po 5 turach walka skończyła się porażką bohaterów i koniecznością użycia cennych punktów przeznaczenia.
Przykładów mam więcej ale wszystkie wyglądają mniej więcej tak jak dwa powyższe
Iluandar,
Nie wierzę, że nikt nie ma żadnych wspominek. Cóż, ja niestety pamiętam niewiele z prowadzonych przeze mnie sesji. Pierwsze co pamiętam to kiedy początkująca graczka stanęła naprzeciw stadu zwierzoludzi na moście. Uzbrojona w kostur i miecz zwróciła się do nich "nie przejdziecie!". Nie była świadoma parodię jakiej sceny zrobiła
Dalejdoichgardelwyrzanacic,
Macie jakieś kfiatki z sesji?
Jak tak to uniżenie proszę was o napisanie ich.
Trochę humoru nie szkodzi więc zaczynajmy tą ,,pyszykodeu"
Wczytywanie...