[ Ilustracja ]
Umbra.
Trudno o miejsce, w którym ktoś taki jak ty byłby bardziej niechciany i nieproszony.
Zarazem trudno o miejsce, które fascynowałoby równie mocno kogoś takiego jak, zwłaszcza przy twoich możliwościach.
Stojąc tutaj, obserwując rozmaite dziwy, kształty i widziadła, przedziwne stworzenia i duchy szybujące, latające, biegnące lub pełzające w różnych kierunkach i odległościach od ciebie, nie tylko lepiej poznawałeś prawa rządzące światem za Rękawicą. Przede wszystkim czułeś, że coraz bardziej ci się to podoba.
Na tyle mocno, że jak nie po raz pierwszy z resztą, nie byłeś pewien, kiedy i jak się tu znalazłeś.
Chwilowo jednak nie to zdawało ci się istotne. Twą uwagę znacznie bardziej przykuwała czysta, niewzruszona struktura Wzorca, odległe, przytłumione pobłyski Węzłów, wreszcie pierwotna, dzika czystość i porządek wszystkich Sfer. Mogło się zdawać, że jeśli tylko zanurzysz rękę w tym, co przypominało drgający, brązowo-czarny strumień, wijący się nieopodal, wyciągniesz całą garścią fizyczną porcję Kwintesencji.
A jednak wiedziałeś, że nie jesteś tu sam. Bez względu na to, gdzie przeszedłbyś przez Zasłonę - w środku lasu czy w centrum miasta - zawsze będzie tam ktoś lub coś jeszcze. Coś, co niekoniecznie może życzyć sobie twojej obecności.
Umbra.
Trudno o miejsce, w którym ktoś taki jak ty byłby bardziej niechciany i nieproszony.
Zarazem trudno o miejsce, które fascynowałoby równie mocno kogoś takiego jak, zwłaszcza przy twoich możliwościach.
Stojąc tutaj, obserwując rozmaite dziwy, kształty i widziadła, przedziwne stworzenia i duchy szybujące, latające, biegnące lub pełzające w różnych kierunkach i odległościach od ciebie, nie tylko lepiej poznawałeś prawa rządzące światem za Rękawicą. Przede wszystkim czułeś, że coraz bardziej ci się to podoba.
Na tyle mocno, że jak nie po raz pierwszy z resztą, nie byłeś pewien, kiedy i jak się tu znalazłeś.
Chwilowo jednak nie to zdawało ci się istotne. Twą uwagę znacznie bardziej przykuwała czysta, niewzruszona struktura Wzorca, odległe, przytłumione pobłyski Węzłów, wreszcie pierwotna, dzika czystość i porządek wszystkich Sfer. Mogło się zdawać, że jeśli tylko zanurzysz rękę w tym, co przypominało drgający, brązowo-czarny strumień, wijący się nieopodal, wyciągniesz całą garścią fizyczną porcję Kwintesencji.
A jednak wiedziałeś, że nie jesteś tu sam. Bez względu na to, gdzie przeszedłbyś przez Zasłonę - w środku lasu czy w centrum miasta - zawsze będzie tam ktoś lub coś jeszcze. Coś, co niekoniecznie może życzyć sobie twojej obecności.