Sesja Withorda- czyli wyblakłe marzenia, warte ceny życia.

W przyjemnym otoczeniu i na dodatek nie z wyobraźni, ale prawdziwej namacalnej przestrzeni, gdzie czuć było pod dłońmi miękki materiał, w który została włożona puszysta kołdra, Ho’kee miał przyjemność skonsumować równie apetyczny posiłek, który posiadał w sobie niezwykłą magię z dawnych lat. Leczo. Było zimne, ale zachowało swój prawdziwy smak. Ostre i intensywne. Konsystencją przypominało czerwoną paćkę, w której nie znajdowały się całe kawałki pomidorów i papryki, a mięso wydawało się rozpływać w ustach, jak nie mięso, ale w obecnej sytuacji posiłek wydawał się nazbyt niesamowity, żeby się tym przejmować. Odłożył puszkę na podłogę. Otworzył drzwi do kolejnego pomieszczenia, które okazało się dość niewielkim przedpokojem, w którym znajdowały się dwie pary zwykłych drzwi oraz jedne rozsuwane z lustrem oraz jakieś plastikowe pudło wiszące na ścianie, ale w tych ciemnościach ciężko było cokolwiek stwierdzić. Był pewien tylko, że po lewej znajdowały się drzwi, bardziej masywne niż wszystkie inne, a posiadały dodatkowo judasz i łańcuszek do zamykania oraz owe „plastikowe pudło”. Naprzeciw szafa. W pokrywającym jej lustrze, Indianin mógł dostrzec niewyraźne szare odbicie samego siebie. Wydawał się wykończony. Zmęczony cała podróżą. Był chudszy niż przed wyprawą, w której obecnie był. Miał dłuższe przetłuszczone włosy i zarost na twarzy, gęsty zarost na twarzy, dawno się nie golił, ale nie miał nawet powodu. Nie musiał dla nikogo wyglądać ładnie, a nie miał teraz nawet warunków i możliwości. Na prawo zaś znajdowały się zwykłe drzwi.
Fakty:
- Głód chwilowo zaspokojony
- W przedpokoju znajduje się szafa z oszklonymi przesuwanymi drzwiami, i dwie pary drzwi (te po lewej są masywniejsze)
Odpowiedz
Gdy tylko ujrzał swoje odbicie w lustrze z wojownika widocznie odpłynęły niemal wszystkie resztki energii. Nie odpoczywał już od bardzo dawna, nie licząc tej chwili siedzenia na łóżku. Wyjrzał prowizorycznie przez judasz, choć spodziewał się nie zobaczyć niczego poza ciemnością. Te drzwi z pewnością prowadzą na korytarz na piętrze i na razie nie miał zamiaru ich otwierać. Przeszła mu ochotę na eksplorację. Nacisnął jedynie klamkę drzwi po prawej, po czym rzuciwszy okiem na z pewnością mało interesujące w tej chwili kolejne pomieszczenie powłóczył się z powrotem do sypialni. Miał ochotę po prostu walnąć się na miękkie wyrko i zasnąć. Zmusił się jednak by najpierw zdjąć przemoczone buty i skarpety i ułożyć je pod rozbitym oknem. Resztę tobołów oraz broń ułożył obok łóżka, by w razie czego móc szybko po nie sięgnąć. Nie miał ochoty korzystać z kilkudziesięcioletniej pościeli hotelowej, dlatego postanowił, że spać będzie pod niedźwiedzią skórą którą zabrał ze sobą. Po zamknięciu drzwi do sypialni ułożył się na łóżku i owinął swoim okryciem.
Jednak nie od razu przyszedł upragniony sen. Indianina nachodziły myśli o tym, co czekać go będzie następnego dnia, naprzemiennie ze świadomością, że na zewnątrz przez cały czas coś czyha na jego życie.
Odpowiedz
Wojownik właśnie uświadomił sobie, jak bardzo źle się czuł. Wszystkie mięśnie go bolały, oczy piekły i było mu zimno, ponieważ miał całe przemoczone buty i skarpety. I uczucie kilku dodatkowych kilogramów na barkach, jakby ktoś siedział na jego ramionach i swoim ciężarem dociskał go do podłoża. Wcześniej musiał być zmobilizowany do działania i walki o przetrwanie, ale teraz siedząc w względnie bezpiecznym pomieszczeniu, gdzie wszystko wydawało się jak za dawnych lat, mógł w końcu odpocząć i uświadomić sobie swój stan. Chodź człowiek w obecnych czasach musi ciągle działać, przemieszczać się i walczyć o przeżycie to musi mieć również czas na odpoczynek i zadbanie o siebie, chociaż w minimalnym stopniu. Teraz był na to odpowiedni moment. Było tutaj o wiele cieplej niż na zewnątrz. Tylko chłód wdzierał się przez rozbite okno. Na dworze zaczęło padać. Kropiło. Spojrzał przez judasz i tak jak oczekiwał dostrzegł jedynie ciemność, jeszcze intensywniejszą niż dostrzegał w pomieszczeniach, w których się znajdował. W pokoju na prawo było prawie równo mrocznie, aczkolwiek wnioskować po zarysie kabiny prysznicowej, można było stwierdzić, że jest to łazienka. Pozostało więc tylko położenie się w niezwykle miękkim łóżku. To prawie jak w bajkach. Materac wydawał się niezwykle wygodny, nierealnie wygodny w przeciwieństwie do legowisk wykonanych ze skór, szmat i położonych w niezbyt atrakcyjnym miejscu, czasem pod gołym niebem, a czasem na drzewie, gdzie człowiek nie mógł się poruszyć. Tutaj można było się swobodnie rozłożyć. Zmieściło by się jeszcze z kilka osób skulonych i zlęknionych. Przynajmniej tak ludzie byli w zwyczaju obecnie sypiać. Czas więc spać. Zanim jednak udało się zasnąć Ho’kee minęło kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt minut. Przewracał się z baku na bok. Było tutaj zbyt miękko. Nie przyzwyczaił się do takiej wygodny, z drugiej o wiele cieplej, niż miałby spać na podłodze wyłożonej tanimi panelami. Warunki były luksusowe, chodź kiedyś pewnością był to jakiś podrzędny hotelik na obrzeżach miasta, gdzie faceci zapraszali prostytutki, aby dać ujście swoim męskim potrzebom i spełnić fantazje, których nie realizowały ich wyzwolone żony, bardziej zapracowane od mężów. Za którymś razem Joe, w końcu zasnął. Był to jednak ciężki sen. Od dawna nie mógł spokojnie zasnąć, a teraz miał względne poczucie bezpieczeństwa. Z pewnością, gdyby nagle rzuciłby się na niego mutant i zaczął wygryzać mięso z kości, Indianin nadal spał by błogo. Psychikę młodego mężczyzny otuliła ciemność i cisza. Udał się do krainy snów…



Ho’kee stał w rogu zagraconego pomieszczenia. Zrujnowanego zagraconego wielkiego pomieszczenia. Wszędzie gruz i resztki jakiś zniszczonych przedmiotów oraz popiół.Przed jego stopą leżała niewielka plastikowa głowa jakieś lalki. Miała brudną umorusaną twarz, czarne ścięte włosy, prawdopodobnie przez dziecko przy użyciu noża, jedno duże niebieskie oko, a drugie było wypalone i niewielkie różowe usta z dziurką w środku, kiedyś z pewnością „piło mleko”. Od takie małe wspomnienie z przeszłości. Takowe często się natrafiało na drodze przez dawne Stany Zjednoczone. Teraz dopiero chłopak zaczął się zastanawiać co robi właśnie tutaj. W jakimś nieokreślonym miejscu. Nie mógł sobie przypomnieć co ostatnio robił. Miał pustkę w głowię, jakby wszystko zaczynało się dopiero teraz, jakby świat powstał przed sekundą, a on nie miał życia wcześniejszego. Miał świadomość o prawach funkcjonujących światem, powoli przypominał sobie, że podróżował, że zawędrował do jakiegoś miasta, kim był i dlaczego to wszystko robił, pamiętał o zaistnieniu katastrofy i o smaku zmęczenia i bólu. Teraz jednak stał w jakimś nieznanym mu miejscu. Nie mógł sobie przypomnieć dlaczego się tutaj znalazł. Co doprowadziło do tego. Czy coś go tutaj przyprowadziło … zresztą nie było teraz to ważne. Stał w rogu pomieszczenia, w którym zawalone zostało piętro. Nie było tutaj żadnych drzwi. Jak mógł się tutaj dostać? Może jakimś tajnym przejściem lub niebyły widoczne, ponieważ zakrywała je zawalona podłoga, która tworzyła coś na rodzaj płatu zwisającego z góry. Gdzieś leżała stara, ale elegancka przewrócona szafa z rzeźbionymi wzorami, a gdzie indziej stara wentylacja i wszystko było poplątane w kablach, które wiły się niczym węże, ale to tylko w wyobraźni. Było ich wiele. Z pewnością całe miejsce spowijało by ciemności, gdyby nie najbardziej charakterystyczne miejsce, które od razu zwróciło uwagę Indianina. W przeciwnym rogu stał czerwony elegancki fotel z miękkiego materiału, z drewnianymi poręczami. Przepiękna sztuka użytkowa. Oświetlała ją żarówka, która zwisała z sufitu. Jasne światło rzucało również promienie na znajdujący się opodal zegar, który właśnie zbliżał się do północy, ale bardzo ociężale. Działał. Tylko skąd u licha wzięło się tutaj światło. Przecież od długiego czasu Joe nie natrafił na żadne źródło prądu. Jeśli jakieś urządzenie elektryczne działało to było one w samochodzie. Stare radio, które odtwarzało płyty. To było miłe wspomnienie. Ale zagadka prądu nadal nie została rozwikłana.

SPOILER



Fakty:
- Nic nie widać przez judasza w drzwiach(ciemność)
- Kolejnym pomieszczeniem jest łazienka
- Ho’kee nagle obudził się w dużym pomieszczeniu
- W pomieszczeniu podłoga piętra wyżej jest zawalona, braknie drogi wyjścia w postaci okien i drzwi, znajduje się tutaj sterta gruzu, stara przewrócona szafa, niedziałająca klimatyzacja, stary działający zegar, fotel i paląca się żarówka
- Zegar działa, żarówka się pali.
Odpowiedz
Indianin stał, totalnie zdezorientowany. Przez chwilę myślał, że to sen, jednak wszystko wydawało się takie realne.
Podszedł bliżej do źródła światła, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia. Przecież musi być jakieś, to niemożliwe żeby był tu tak zamknięty bez możliwości wyjścia. Ktoś musiał tu wcześniej wejść i postawić ten fotel, ktoś musi nakręcać zegar, ktoś jakoś zapalił to światło w jakimś celu.
Hok'ee zaczął chodzić dookoła pomieszczenia wyraźnie zdenerwowany, szukając wśród gruzu jakichś śladów przejścia. Zbadał też podłogę, szukając śladów bytności innych ludzi, oraz przyjrzał się bliżej fotelowi i zegarowi, bo może i na nich znajdzie jakąś wskazówkę co tu się właściwie dzieje?
Odpowiedz
(Utwory odtwarzać po kolei, nawet jeżeli są obok siebie dwa- to naraz)





Ciężko było zrozumieć sytuację, w której się znalazł mężczyzna. Był w podniszczonym pomieszczeniu, w którym nie było żadnych drzwi i okien, którymi mógłby wyjść. Kto stworzyłby taką konstrukcję, do której nie można się dostać? To było wielce skomplikowane. I ten podejrzany czerwony fotel stojący w rogu i ostro świecący blask żarówki, która swobodnie wisiała sobie na kablu podczepionym do sufitu, a który gdzieś znikał za ścianą. To wszystko było dość dziwne i wzbudzało uczucie niepokoju. Przy siedzisku stały trzy butelki brandy, w tym jednak była pusta, druga od połowy pełna, druga do połowy pusta. Zegar. Tykał. Cicho spokojnie i sumiennie. Zbliżał się powoli do północy. Grzecznie i posłusznie wykonywał swoją pracę. W sobie niczego zaś nie zawierał. Typowy mechanizm. Nie wyróżniał się niczym od innych znanych Ho’kee zegarów, prócz tym, że działał. Teraz ciężko było znaleźć stary, dobrze zachowany zegar. I to jeszcze z drewna dębowego o tak zwiewnym kształcie. Trzeba było więc skupić się na czymś innym. Przeszukiwać gruzy. Gdzieś musiała być jakaś odpowiedź na powód zaistnienia sytuacji, w której znalazł się Indianin, albo przynajmniej droga ucieczki. Przy pierwszej kupce śmieci niczego nie znalazł. Sam beton. W drugiej zaś stało się coś dziwnego. Gdy odrzucił kawał kamieni, odnalazł skrzyneczkę. Niewielki przedmiot, a kiedy go mimowolnie otworzył, okazał się pozytywką. I zaczęła grać. Cicho. Dość znana melodia. Młodzieniec gdzieś już ją słyszał. W dawnych latach.

https://www.youtube.co...?v=Eo_XV2zXiRc

W końcu przestała grać. Minęło zaledwie kilkanaście minut, a miał wrażenie, jakby zegar przetoczył się o kilka godzin. To był swoisty powrót do dzieciństwa. Teraz jednak trzeba było wrócić do świata. Tutaj było niebezpiecznie. Trzeba było uważać na każdy krok. Nie wiadomo co spotka nas za rogiem, w kolejnej kupie gruzu, za kolejne nakręcenie pozytywki. Trzeba było szukać dalej. Gdzieś w stosie, który znajdował się kawałek dalej były stare, zbite okulary i marynarka. Ktoś tutaj kiedyś musiał być i mieszkać. Gdzieś był popiół. Ślady ogniska. W końcu odszukał klapę, która znajdowała się na ziemi. Nie było to trudne zadanie. Nawet na przestrzeni podłogi nie było żadnego gruzu. Ktoś musiał często jej używać, albo przynajmniej nie dawno. Kiedy tak stał przed klapą, pod którą znajdowały się schody prowadzące w dół usłyszał nagle bicie zegara. Okropnie mroczne. Wybiła północ.

https://www.youtube.co...?v=DM7vLwSRGt4

Fakty:
- zegar nie posiada żadnych „podpowiedzi”
- w kupce gruzu Ho’kee odnalazł pozytywkę, stare okulary i marynarkę
- przy fotelu stoją 2 w połowie pełne butelki brandy i jedna pusta
- na podłodze znajduje się klapa prowadząca w dół schodami
Odpowiedz
Chłopak przysłuchiwał się melodyjce granej przez pozytywkę z zafascynowaniem. Gdy umilkła, delikatnie zamknął ją i wsunął do kieszeni kurtki.
Marynarka nie zaciekawiła go zbyt mocno, jednak postanowił sprawdzić, czy nie skrywa czegoś wartościowego w swoich kieszonkach. Okulary natomiast postanowił zatrzymać. Założył je najpierw na próbę. Ciekaw był jak w nich wygląda, lecz w pomieszczeniu nie było żadnego lustra.
Nie było jednak zbyt dużo czasu na zabawy. Wciąż nie miał pojęcia jak się tu znalazł. Ktoś go tu przyniósł? Jeśli tak, to z jakiego powodu? Czy był przyjaźnie nastawiony? Gdyby było inaczej pewnie leżał by spętany, albo martwy. Pomimo tego Indianin nie czuł się zbyt komfortowo w tej gościnie.
Gdy zegar wybił północ aż podskoczył z wrażenia. Cały podenerwowany ruszył w dół schodów licząc na znalezienie wyjścia, albo chociaż wyjaśnienia całej tej sytuacji.
Odpowiedz
Pozytywka została schowana. Była niewielką pomalowaną na czarno z ładnymi grawerunkami skrzyneczką. Posiadała nawet korbkę, dzięki której można było ją ponownie nakręcić. Znalezisko niezbyt cenne na zasadzie barteru , ale sentymentalnie była wręcz bezcenna. No dobrze. Życie było o stokroć bardziej cenne niż wszystko co nas otacza. Teraz chwilowo wydawało się bezpiecznie. I było dość cicho, tylko ciągłe cykanie zegara.
Indianin był bardzo uważnym człowiekiem. Nie ryzykował zmarnowania okazji na dobre znalezisko. W wewnętrznej kieszeni marynarki odnalazł paczkę zapałek. Może i były to tylko cztery zapałki, ale zawsze coś. Ludzie pierwotni wyznawali boga w ogniu, strzegli go, oczekiwali na burzę z piorunami, która im go daruje. Później ogień stał się czymś powszednim, ale znów nie każdy potrafi go rozpalić. A w ciemnościach płomień jasności z pewnością się przyda.



Schody były betonowe. Kiedyś z pewnością niebywale mocne i trwałe, teraz kruszyły się z każdym krokiem, a przy tym w powietrze wzbijały się tumany pyłu. Najwyraźniej nikt nie przejmował się tutaj porządkiem. Przynajmniej w tym wąskim korytarzu, który prowadził do o wiele szerszego przedpokoiku. Podłoga tutaj była dla odmiany wyłożona panelami. Takimi zwykłymi tanimi panelami, a ściany pokryte niby stylową tapetą, która imitowała styl angielski, w zielono-blade paski. Pomieszczenie kopiowało do złudzenia garderobę w jakimś teatrze. Aluminiowy stelaż, na którym wisiały na drucianych wieszakach różne stroje. Były tam zmyślne sukienki baleriny i długie, czarne kobiece suknie, ale również stare fartuchy, zwyczajne brązowe sztywne spodnie i obcisłe czerwone rurki. Od wyboru do koloru. Był tutaj również stojący drewniany wieszak, na którym wisiały kapelusze, meloniki, szale, woale i parasolki. Wszystkie owe ciuchy nie były najlepszej jakości. Widać było, że wiele już przeszły, ale swoją barwnością i różnorodnością poprawiały humor. Gdzieś była kozetka z pół zbitym lustrem, gdzie stały różne w większości zużyte kosmetyki. Pomadka, którą trzeba było nakładać zapałką, resztki pudru i innych substancji, które już nie były znane Indianinowi. Była też szafka z szufladami, na której stała ramka z jakimś zdjęciem. Trzy pary drzwi. Jedne z przodu były wykonane z metalu. Nie pasowały do wnętrza. Były bardzo solidne. Drzwi na lewo i prawo nie wyróżniały się od siebie. Były drewniane. Zwyczajne niskie z mosiężnymi klamkami. Z drzwi na lewo dochodził charakterystyczny dźwięk.
Fakty:
- pozytywka dodana do ekwipunku
- pudełko zapałek ( 4 zapałki) dodane do ekwipunku
- przy fotelu stoją 2 w połowie pełne butelki brandy i jedna pusta
- na podłodze znajduje się klapa prowadząca w dół schodami
- w przedpokoju znajduje się stelaż z ciuchami na wieszakach, drewniany wieszak (z dodatkami do garderoby), kozetka z kosmetykami i szafka, na której stoi zdjęcie
- drzwi na lewo i prawo są zwyczajne, naprzeciw grube i metalowe.
- z lewych drzwi dochodzi mechaniczny dźwięk
Odpowiedz
Grube metalowe drzwi nie pasujące do wystroju pomieszczenia z pewnością zostały sztucznie wzmocnione i miały stanowić ochronę przeciwko temu co znajduje się po drugiej stronie. Indianin podejrzewał, że znajduje się w czyimś doprze przygotowanym schronieniu, ale czyim i jak właściwie się tu znalazł nadal pozostawało tajemnicą. Postanowił na razie nie sprawdzać, co znajduje się na zewnątrz, a przeszukać te pomieszczenia znajdujące się po lewej i prawej stronie. Być może natknie się na gospodarza, który wyjaśni mu co się stało.
W pierwszej kolejności jednak przyjrzał się szafce na której stoi zdjęcie. Wziął je do ręki i przyjrzał się uważnie, gdyż może nasunie mu to jakąś wskazówkę o tożsamości osoby tu mieszkającej. Wiedział, że nie powinien, gdyż jeśli faktycznie ktoś tu mieszkał to już nie było szabrowanie ale kradzież, ale sprawdził co skrywały szuflady.
Następnie udał się do pomieszczenia z lewej, z którego wydobywały się dziwne dźwięki. Chłopak delikatnie nacisnął klamkę i po cichu wszedł do środka.
Odpowiedz
← Sesja Iluandara

Sesja Withorda- czyli wyblakłe marzenia, warte ceny życia. - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...