Sesjorium

Rozejrzał się z nie pokojem po korytarzu. Tego mu brakowało, śmierci w jakiejś ciemnej diurze na wraku statku. Oddychał cieżko. Kiedy drzwi zamknęły się z wyraźnym sykiem wzdrygnął się.
- No to ładnie, kolega nie zdążył i teraz ktoś będzie musiał go uratować. O! Kolejny tablet. - rzucił podchodząc do swojego kompana niedoli badającego truposzcza. Nie chwycił go tak od razu do ręki, z obrzydzeniem spojrzał na zwłoki. No tak, jak tak dalej pójdzie, kolega martwy będzie miał więcej kompanów.
- Zobaczmy czy on coś nam powie, choć kto wie czy w ogóle trzyma mu jeszcze bateria.
Sięgnął po tableta, dość nie pewnie. Gdy miał go już w rękach, obejrzał go i uruchomił.
- Jak sądzicie, te czerwone kropki co widzieliśmy na ekranie, to coś czego powinniśmy się obawiać?
Odpowiedz
Tablet o dziwo piknął w odpowiedzi i szybko odpalił system. To był zwykły, komercyjny model osobisty na którym ludzie trzymali jakieś filmy, zdjęcia i swoje logi. Po załadowaniu systemu wyświetliła się lista plików - były tylko trzy pliczki tekstowe, a system czekał na wybór jednego. Nazwane były po prostu

[font="Courier New"]1. 1
2.[size=\"4\"] [size=\"4\"]2
[/size]
3. 3[/size]

[/font]To były stare zwłoki. Nadgryzł je zdecydowanie ząb czasu - ciężko było stwierdzić ile, ale Chris mógł spokojnie założyć, że to już idzie w lata, jeśli nie dłużej. Nasuwał się wam oczywisty wniosek; statek musiał zboczyć z kursu i polecieć gdzieś... No właśnie, gdzie?
Słyszeliście zza zabezpieczonych drzwi, jak Venguel próbuje się wydostać. Gródź była jednak skonstruowana tak, by nie wypuszczać najmniejszych drobin powietrza, nie mówiąc już o wściekłych facetach ze stalowym prętem. Klikanie w terminal nie pomogło - zapikał tylko na czerwono. Kargothian zaczął przyglądać się wgnieceniu w grodzi, kiedy usłyszał kroki w ciemnej części korytarza prowadzącego wgłąb statku. Ciężkie, powolne kroki, uderzające miarowo o metalową podłogę statku.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
Biolog wstał od zwłok i cofnął się pod ścianę, jednocześnie nerwowym ruchem sięgając po broń.
- To wszystko napraaawdę przestaje mi się podobać... Zepsute lodówki z trupami w środku, zepsute statki kosmiczne, dryfujące Bóg wie gdzie przez Bóg wie jak długo, oczywiście z trupami w środku...

Zaraz - po jaką broń?

- Zaraz... moja broń...? - wymamrotał nieprzytomnie, obmacując się po kurtce i spodniach. Twarz ściągnęła mu się gwałtownie, dłonie zastygły w bezruchu.
- ... jest w luku bagażowym...

Wąska przestrzeń korytarza rozbrzmiała echem gwałtownie wypływającej z jego ust wiąchy [ wiącha ]
Odpowiedz
- Ha, Działa!
Całe szczęście, że czas zachował baterię tabletu. Z takimi to różnie bywa, tym bardziej, że poprzedni właściciel mógł zapomnieć ją wyłączyć czy coś.
Gdy wyświetliły się pliki tekstowe bez wahania zaczął od początku. Byle by to nie były ściany tekstu, w których trzeba będzie szukać istotnych informacji, tylko krótkie i treściwe notatki.
W krótkim międzyczasie, gdy uruchamiał tablet'a i pliku, zainteresował się zwłokami w poszukiwaniu zapalniczki.
- Luku bagażowym, do którego chcemy się jak najszybciej dostać, prawda? - rzucił do speca od zwłok.
- Nie widziałeś przy nim może zapalniczki?
Odpowiedz
- Ej - Wyszeptał do innych, pokazując w stronę korytarza, zbliżył się niepewnie.
Poczekał chwilę by sprawdzić czy się nie przesłyszał. Krzyknął w stronę korytarza - Halo!, jest tam ktoś?
Mając nadzieje, że nie jest to żaden wariat. Jednak Cedo był zdecydowanie gotowy do obrony.
Odpowiedz
Venguel nieźle wkurwiony zaczął naparzać rurą w metalową grodź. Nie spodziewał się jakiś efektów ów naparzanki, ale musiał odreagować.
Nie po to obudził się w tym całym bajzlu, żeby sczeznąć odizolowany.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
Gdzie powinnam zacząć? - Głosił pierwszy plik, który wywołał Nerel. - Nazywam się Margaret Puffer i jestem mechanikiem. Pięć lat akademii i wyższej uczelni zakwalifikowały mnie nawet do pracy na statkach wojskowych, ale ja w swojej głupocie zdecydowałam się na prostą, nie wymagającą poświęcenia pracę na frachtowcu transportowym. No i mam.

Dwunastego dnia podróży przez kosmostradę wszystko zaczęło się sypać. Najpierw nawalił komputer nawigacyjny i to tak, że musieliśmy przerzucić się na korygowanie ręczne. Franek i kapitan biorą dwunastogodzinne zmiany przy sterach, obaj są wściekli i wykończeni. Potem nawaliły systemy odpowiadające za grawitację i wszyscy zamiast chodzić, musimy poruszać się za pomocą długich skoków. Udało mi się załatać to prowizorycznie, tak by przynajmniej w części pasażerskiej było okej. Drugi mechanik mówił, że wpuszczenie na pokład tylu osób to zły omen, ale nikt go nie chciał słuchać. Przynajmniej kriokapsuły działają jak należy - nasza trójka zmieni się z drugim mechanikiem i pilotem za dwa tygodnie - o ile nic nie nawali tak bardzo, że do utrzymania statku w ruchu okaże się potrzebna cała załoga.

To stara krypa, nic w rodzaju tego, na czym uczyłam się pracować w akademii. Wszystko tutaj ledwo działa i jeśli już, to trzyma się raczej przy pomocą prowizorycznych lutów i taśmy izolacyjnej, niż czegokolwiek innego. Dzisiaj na przykład próbowało paść podtrzymywanie życia w maszynowni i w brygu, ale na całe szczęście udało mi się i to połatać.

O masz, czego chcą teraz?

Tu plik się urywał. Wyglądało na to, że dziewczyna postanowiła prowadzić prowizoryczny dziennik, raczej z nudów, niż czegokolwiek innego. To nie było zgodne z procedurą - zazwyczaj załoga spała w trakcie lotu, lecz ten statek wydawał się potrzebować stałej opieki - nie na to się godziliście płacąc kapitanowi, który żadnemu z was się nie przedstawił.

Rytmiczne uderzenia dochodzące zza grodzi, których autorem był najprawdopodobniej Venguel i wiązka puszczona przez Chrisa najprawdopodobniej zadziałała jak jakiś szamański rytuał. Kroki z ciemności ustały - zamiast nich zapanowała głęboka, niepokojąca cisza, przerwana po chwili hukiem. Coś łupnęło w podłogę, aż zawibrowała pod waszymi stopami. Potem waszych uszu dźwięk rozrywanego i naprężanego metalu; statek brzmiał tak, jakby naprawdę miał się rozpaść... W zasadzie - może to co słyszeliście przed chwilą nie było wcale krokami?

Venguel poczuł tylko drżenie - szczelność kabiny sprawiła, że nie usłyszał nic; co czyniło całą sytuację jeszcze bardziej przerażającą, szczególnie, że zamiast rozwalić gródź w drzazgi, wygiął sobie tylko pręta.

Wtedy, gdy w korytarzu znów zapanowała głucha cisza, Chris poczuł coś dziwnego - jakby mocniejszy prąd powietrza, który musnął jego bark i kark.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
Po przeczytaniu pierwszego pliku, zamknął go i zabrał się za otwieranie tego oznaczonego numerem 2. Wolną ręką, wyjął papierosa. Włożył go do ust, choć i tak to nie to samo co odpalony.
- Margaret Puffer. - rzucił ni to do siebie ni do towarzyszy swej niedoli, delikatnie niewyraźnym ściszonym głosem. Raczej i tak ich to nie interesowało.
Tego huknięcia i wibracji raczej nie mógł przeoczyć. Spojrzał w kierunku ciemnego korytarza. Znów przestawało mu się podobać. W każdym razie Margaret, od tak dla zasady raczej sobie tutaj nie usiadła żeby umrzeć. Dobrze by było coś zrobić, nie czekać. Spojrzał na towarzyszy bez słowa po czym rzucił wzrokiem na tablet, na korytarz, na tablet i na Margaret, znów korytarz aby po chwili na drugą grodź - prawdopodobnie prowadzącą do kwater. Przyglądał się jej chwilę dłużej, po czym podszedł do niej i spróbował ją uruchomić, otworzyć. W każdym razie, tam mogło być coś przydatnego albo choć cześciowo zapewniającego bezpieczeństwo. Nie zamierzał zostawać tu, kiedy tam, coś źle brzmi. No chyba że Margaret, gdyby była bardziej towarzyszka...
Odpowiedz
Biologia jest nieubłagana. W sytuacjach kryzysowych strach najpierw przechodzi w gniew, a potem znowu w strach.
- Ożeszkurwajapierdolę! - wyskoczył równie gwałtownie, co poprzednio i jednocześnie odskoczył jak najdalej w bok, lądując na dupie ze dwa metry dalej. Sam nie wiedział, czego się wystraszył, ale był wystarczająco wystraszony, by nie potrzebować argumentów do stresowych reakcji. Czyżby kadłub się rozszczelnił?
Nie, idioto... Wtedy czułbyś nie podmuch, tylko c i ą g powietrza. Poza tym zaraz i tak nie miałbyś się czym martwić.
Em... To może ktoś chuchnął mu w ucho? Może coś właśnie rozerwało sufit i dyszy z niego na niego? Widział chyba kiedyś taki film..
... Christopher... jesteś idiotą...

- Dobra, ludzie, nie wiem co się tu dzieje, ale zdecydowanie nalegam, byśmy czym prędzej poszli stąd jak najdalej, bo może gdzieś indziej dzieje się coś fajniejszego! - wyrzucił jednym, nerwowo-przemądrzałym tchem podnosząc się i patrząc raz po raz to na korytarz, to na miejsce, z którego poczuł podmuch. Jeśli w żadnym z tych miejsc nie dostrzegł nic szczególnie, heh, niepokojącego, zrobił parę kroków w stronę korytarza.
Odpowiedz
Venguel stęknął wkurzony, po czym cisnął prowizoryczna bronią w kont pomieszczenia.
- Gdzieś tu musi być jakiś przełącznik, dźwignia czy cokolwiek. - Powiedział w złości sam do siebie rozglądając się wokoło.
Sam dokładnie nie wiem czego szukam. Taki tu bajzel że mogę znaleźć wszystko tylko nie to co może mi pomóc. Jak tak dalej pójdzie to ten latający kawał złomu rozleci się w drobny mak, razem zemną.
Porozwalane wokoło śmieci latały ciskane przez wkurwionego mężczyznę.
"Hi ho hi, it's off to war we go..."


Hedon, Rinsed in post-human shadows A monument scorned by the teeth of time
Odpowiedz
- Jesteś pewien, że chcesz tam iść? Tam nie miłe dźwięki mają swoje źródło. - powiedział do doktora, gdy ten zaczął powoli się oddalać.
Tablet pewnie już wgrał kolejną zapisaną wiadomość, notatkę, czy stronę. Kolejna grodź, kolejny panel? Oby działał. Nie miał zamiaru stać tu, na korytarzu przy zwłokach pięknej - nie! stój! - być może kiedyś pięknej albo i nie, Margaret.
Margaret... Ciekawe jaka ona była? Może miała długie, kruczo-czarne włosy do ramion spięte w koński ogon? Delikatną twarz z niebieskimi oczami? Ciekawe ciekawe... sprawiła, że zamyślił się.
Po chwili, a może dwóch, sprawdził panel grodzi prowadzącej do kwater załogi. W przypadku gdyby działał, chciał ją otworzyć. W przeciwnym wypadku, musiała mu wyświetlić jakiś komunikat. Chociaż nigdy nie wiadomo, ale miło by było.
- W kwaterach może być jakaś konkretniejsza broń, nie sądzicie? Albo cokolwiek innego niż mamy, co mogło by być bardziej przydatne niż jakieś kawałki złomu, które obecnie wynieśliśmy z poprzedniej klatki. Może jakaś apteczka? Jedzenie? Woda? Cholernie mi się pić chce, więc by się przydała.
Mówił nie patrząc na nich.
- I ja chcę się przekonać czy mam rację. A tam. - wskazał ręką w ciemny korytarz - Póki się nie przekonam, pierdolę nie idę.
Odpowiedz
W momencie, kiedy Nerel dotknął panelu, awaryjne światło rzucające choć trochę blasku na tą część korytarza zgasło. Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszeli kroki. Te same, które słyszeli wcześniej, bum, bum, bum, odbijające się echem pośród ciemnego, nieprzeniknionego korytarza. Zatrzymały się na chwilę, gdy wydawało im się, że to coś jest już blisko, gdy na granicy widzialności dostrzegali coś, co mogło być jakąś sylwetką. A potem kroki dały się słyszeć znowu, znacznie, znacznie szybciej.

Venguel nie słyszał niczego prócz ciężkiego skrzypienia metalu niosącego się po ścianach, lecz mógł przysiąc, że po drugiej stronie grodzi słychać wrzaski. Coś huknęło, zaraz drugi raz, a potem trzeci. Dźwięki były tym bardziej przerażające, że stłumione i będące raczej sugestią tego, co mogło dziać się po drugiej stronie litej warstwy metalu. Mężczyzna, nawet jeśli był wściekły, miał wyobraźnię i teraz ona podpowiadała mu najgorsze rzeczy jakie tylko był w stanie wytworzyć jego umysł. Usłyszał jeszcze jak coś po drugiej stronie głucho uderzyło w ścianę obok grodzi.

Kilkanaście sekund później wszystko zamarło, na statku znów zapanowała głucha cisza. Światło przygasło na chwilę, a panel, na którym wyświetlał się raport o stanie statku zniknął na chwilę, jak jakiś czas wcześniej, gdy spoglądał na niego Kargothian. Venguel stał do niego tyłem i nie mógł widzieć, że zamiast suchych informacji o uszkodzeniu pojazdu i uszkodzonej mapy, wyświetlały się na nim dwa duże znaki:

[font=\"Courier New\"]: )[/font]

Panel mrugnął tylko jeszcze oślepiającą czerwienią, ale to nie przykuło uwagi mężczyzny. Jego uwagę zwróciło ciężkie uderzenie i jęk rwanego metalu po drugiej stronie. Cokolwiek to było, nie miało problemu z rozdzieraniem poszycia w próbie dostania się do zamkniętego pomieszczenia. To nie mógł być żaden z jego towarzyszy...

***

-... zgłoś się. - Operator spojrzał bezradnie na kapitana. Obaj spojrzeli przez port widokowy na statek, na który natknęli się w długiego, męczącego lotu.
- Jeszcze raz. - Polecił kapitan.
- Do jednostki identyfikującej się jako SSP-221. Potwierdź odebranie komunikatu. SSP-221, jesteśmy terrańskim transportowcem wojskowym, możemy wam pomóc. SSP-221, zgłoś się.
Po drugiej stronie panowała cisza.
Statek MPT-AC-11, standardowy transportowiec militarny zbliżał się powoli w kierunku przestarzałej krypy, nie wiedząc do końca czego się spodziewać. Wracali z misji pokojowej, wioząc uchodźców i zapasy leków i jedzenia, ale protokół zobowiązywał ich do pomocy przyjaznej jednostce.

Problemem było tylko to, że jednostek tego typu nie widziano już w obiegu od co najmniej 200 lat...

[center]CZ[size=\"5\"]Ę[size=\"5\"]ŚĆ DRUGA: PO[size=\"5\"]MOCN[size=\"5\"]A DŁOŃ

[/size][/size][/size][/size]
[left]O tym co będzie dalej przekonamy się (albo i nie) wkrótce.

[/left][/center]



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
← Sesja Hassana

Sesjorium - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...