W momencie, kiedy Nerel dotknął panelu, awaryjne światło rzucające choć trochę blasku na tą część korytarza zgasło. Przez chwilę panowała cisza, a potem usłyszeli kroki. Te same, które słyszeli wcześniej, bum, bum, bum, odbijające się echem pośród ciemnego, nieprzeniknionego korytarza. Zatrzymały się na chwilę, gdy wydawało im się, że to coś jest już blisko, gdy na granicy widzialności dostrzegali coś, co mogło być jakąś sylwetką. A potem kroki dały się słyszeć znowu, znacznie, znacznie szybciej.
Venguel nie słyszał niczego prócz ciężkiego skrzypienia metalu niosącego się po ścianach, lecz mógł przysiąc, że po drugiej stronie grodzi słychać wrzaski. Coś huknęło, zaraz drugi raz, a potem trzeci. Dźwięki były tym bardziej przerażające, że stłumione i będące raczej sugestią tego, co mogło dziać się po drugiej stronie litej warstwy metalu. Mężczyzna, nawet jeśli był wściekły, miał wyobraźnię i teraz ona podpowiadała mu najgorsze rzeczy jakie tylko był w stanie wytworzyć jego umysł. Usłyszał jeszcze jak coś po drugiej stronie głucho uderzyło w ścianę obok grodzi.
Kilkanaście sekund później wszystko zamarło, na statku znów zapanowała głucha cisza. Światło przygasło na chwilę, a panel, na którym wyświetlał się raport o stanie statku zniknął na chwilę, jak jakiś czas wcześniej, gdy spoglądał na niego Kargothian. Venguel stał do niego tyłem i nie mógł widzieć, że zamiast suchych informacji o uszkodzeniu pojazdu i uszkodzonej mapy, wyświetlały się na nim dwa duże znaki:
[font=\"Courier New\"]: )[/font]
Panel mrugnął tylko jeszcze oślepiającą czerwienią, ale to nie przykuło uwagi mężczyzny. Jego uwagę zwróciło ciężkie uderzenie i jęk rwanego metalu po drugiej stronie. Cokolwiek to było, nie miało problemu z rozdzieraniem poszycia w próbie dostania się do zamkniętego pomieszczenia. To nie mógł być żaden z jego towarzyszy...
***
-... zgłoś się. - Operator spojrzał bezradnie na kapitana. Obaj spojrzeli przez port widokowy na statek, na który natknęli się w długiego, męczącego lotu.
- Jeszcze raz. - Polecił kapitan.
- Do jednostki identyfikującej się jako SSP-221. Potwierdź odebranie komunikatu. SSP-221, jesteśmy terrańskim transportowcem wojskowym, możemy wam pomóc. SSP-221, zgłoś się.
Po drugiej stronie panowała cisza.
Statek MPT-AC-11, standardowy transportowiec militarny zbliżał się powoli w kierunku przestarzałej krypy, nie wiedząc do końca czego się spodziewać. Wracali z misji pokojowej, wioząc uchodźców i zapasy leków i jedzenia, ale protokół zobowiązywał ich do pomocy przyjaznej jednostce.
Problemem było tylko to, że jednostek tego typu nie widziano już w obiegu od co najmniej 200 lat...
[center]CZ[size=\"5\"]Ę[size=\"5\"]ŚĆ DRUGA: PO[size=\"5\"]MOCN[size=\"5\"]A DŁOŃ
[/size][/size][/size][/size][left]O tym co będzie dalej przekonamy się (albo i nie) wkrótce.
[/left][/center]