Wilkołak [Runda 6]

RUNDA 6

Zasady gry

Główne zasady:

- Istnieje kilka klas, do których możecie zostać podporządkowani - wszystko jest dziełem przypadku, jesteście wybierani losowo do poszczególnych ról.
- Każdego dnia musisz zagłosować w temacie gry, aby zlinczować kogoś publicznie (głosowanie na siebie jest niedozwolone). Głos umieszczajcie pogrubiony i na czerwono, aby nie było wątpliwości na kogo głosujecie. Jeśli głos nie będzie sformatowany odpowiednio, nie będzie liczony.
- Trzy dni niegłosowania równoznaczne są ze śmiercią gracza.
- Pierwszego dnia można zdecydować się na NIE GŁOSOWANIE. Należy w tym celu wpisać w temacie po prostu PAS.
- Masz prawo zmienić swój głos ile tylko razy chcesz, po prostu pamiętaj o utrzymaniu odpowiedniego formatowania tak, aby tylko Twój finalny głos był zaznaczony na czerwono.
- W razie remisu, ofiara zostanie wybrana losowo spomiędzy linczowanych graczy.
- Dzień w grze kończy się o 24.00
- Podsumowanie dnia odbywa się w następującej kolejności: 1. Zabici przez nieaktywność, 2. Zlinczowani + osądzeni przez Sędziego, 3. Uratowani przez doktora, 4. Zabici przez wilkołaka 5. Zabici przez Czuwającego
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, nie masz prawa pisać w temacie gry.
- Jeśli nie jesteś graczem lub już umarłeś/aś, proszę powstrzymaj się od wygłaszania swoich przemyśleń publicznie. Pozwól graczom na własną rękę dowiedzieć się kto jest kim.
- Nie umieszczaj nigdzie screenshotów z PMek, jakie dostaniesz w czasie gry.
- W podsumowaniach kolejnych dni mogą (lecz nie muszą) znajdować się wskazówki i podpowiedzi dla graczy.


Wilkołaki:

- Wilkołaki muszą zgodzić się co do osoby, którą mają zamiar zabić danej nocy. Śmierć będzie miała miejsce, jeśli cel dostanie przynajmniej (n-1) głosów*. Jeśli w grze zostanie tylko jeden Wilkołak, jego jeden głos wystarczy do zabicia.

*: Jeśli Wilkołaków jest więcej niż 2, to
n = liczba Wilkołaków

lub

jeśli Wilkołaków zostaje 2, to
n = 3

w innym przypadku

n = 2;

Wyrocznia

- Wyrocznia może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poprosi o prawdziwą tożsamość jednego, wybranego gracza.

Doktor

- Doktor może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, w której poda nicka osoby, którą chce dziś uratować. Jeśli dana osoba tej nocy jest celem ataku Wilkołaków, nie zginie.

Czuwający

- Czuwający może raz dziennie napisać do prowadzącego PW, którym poda nicka osoby, którą chce zabić. Ważne, aby był pewien swego wyboru - lepiej nie zabijać niewinnych ludzi.

Sędzia

- Sędzia może raz dziennie wysłać prowadzącemu PW, w którym poda nicka osoby, na którą oddaje drugi głos (pierwszy w oficjalnym głosowaniu, drugi na PW). Jeśli jego głos przeważy, osoba na którą głosował podwójnie, zostanie zlinczowana.

-----------------------------------------------------

Aktualnie grający:

- Sazanka
- Evrina
- Strateks
- Taramelion
- Kiyuku
- Tig
- Bielu
- Charon
- Krix

---------------------------------------------

[font="Comic Sans MS"]L[/font]okomotywa zagwizdała przeciągle, zupełnie tak jakby lada moment miała eksplodować przez komin całym żarem ogromnego, napędzającego ją pieca. Poczuliście gwałtowne szarpnięcie w okolicy żołądka, które nieznacznie wychyliło was z foteli i kanap długiego wagonu restauracyjnego, a następnie cała maszyna mozolnie, ociężale lecz niepowstrzymanie ruszyła przed siebie.
A więc zaczęło się.
Opuszczaliście kapiącą złotem, światłem i chłodem stację w Moskwie, by z każdym kolejnym dniem zajeżdżać dalej, w głąb Syberii, przez niezmierzone hektary zamarzniętych lasów, pełne tajemnic, dzikości, aż po port we Władywostoku, gdzie wasza podróż miała rozpocząć nowy etap.
O ile ktoś z was jej doczeka.
Syberia kryła bowiem tajemnice znacznie groźniejsze, niż Tunguzka, a które wy - doborowa, międzynarodowa grupa badaczy zjawisk nadprzyrodzonych pod przewodnictwem uznanego w całym świecie autorytetu, mieliście poznać i rozwikłać, ryzykując przy tym znacznie więcej, niż problemy żołądkowe spowodowane zakupem miejscowego samogonu na kolejnych stacjach podróży.
- Witam w Strefie 11. - rozpoczął słynny autorytet, pomysłodawca i organizator tej wyprawy, patrząc po was badawczo i zdejmując dystyngowanym gestem okulary z twarzy. - Legendy o wilkołakach fascynowały nas od zawsze. Od niepamiętnych czasów opowieści o ludziach potrafiących przemieniać się w podobne wilkom, krwiożercze bestie, przerażały i inspirowały, pozostając niemal niezmiennymi na przestrzeni wielu wieków. Czy możemy zatem sądzić, że jest w nich ziarno prawdy...? - zrobił pauzę, w trakcie której słychać było jedynie ciężką pracę kół po szynach oraz napiętą ciszę, jaka zapanowała między wami.
- Co jeśli wilkołaki istnieją naprawdę? Nasi badacze otrzymali niepokojące sygnały, dobiegające właśnie z rejonów, które będziemy przemierzać. W ostatnich latach wielokrotnie odnotowywano przypadki niewyjaśnionych zniknięć pasażerów kolei transsyberyjskiej, a jakiekolwiek próby rzetelnego wyjaśnienia tych zdarzeń, kończyły się fiaskiem lub napotykały na opór ze strony miejscowych władz... Wszyscy państwo podobnie jak ja, od wielu lat zajmujecie się badaniem podobnych zjawisk, stąd też nasze spotkanie tu, w tych nietypowych okolicznościach. Jeśli połączymy swą wiedzę i wysiłki, możemy odpowiedzieć sobie na nurtujące nas wszystkich pytanie. Musimy jednak zmierzyć się z przerażającą alternatywą...
Kolejna, ostra jak brzytwa pauza wcisnęła was w siedzenia, słychać było tylko nerwowe drganie przerażonych filiżanek kawy i stojących na stołach cukiernic.
- Co, jeśli monstrum, jest wśród nas...?

---------------------------------------------

Dzień pierwszy - od godziny 09:01

(pierwsze głosowanie - do godziny 01:01)

--------------------
Ależ, skąd żeby u nas wilkołak się miał pojawić, sami żeście mówili że mają swoje legowisko tam, na miejscu...
Zastanawiające, twierdzicie że wilkołaki mają aż takie wpływy, że władza ukrywa ich istnienie? Że oni piastują jakieś ciepłe posadki?


Pociąg wciąż się toczył, a towarzystwo raczej niezbyt rozmowne... Usiadł więc na miejscu poprawiając pas i czekał co przyniesie Syberyjska przygoda.


Wilkołak może być wśród nas? Czy to w ogóle możliwe? - rozmyślał Bielu spoglądając jednocześnie na resztę towarzyszy, z którymi zdecydował się wyruszyć w tą szaloną podróż, do miejsca gdzie ciepło nie miało okazji zawitać. Wiele słyszał o tamtejszym klimacie, jednak warunki jakie go spotkały już w Moskwie nie napawały Polaka optymizmem.

Lecz dzisiaj nie ma się co zamartwiać na zapas - skończył przemyślenia Bielu i poszedł zażyć głębokiego snu, wiedząc, że trzeba będzie jutro wcześnie wstać.
Rosja. Syberia. Jasna cholera. Dla Kiya, te słowa oznaczały tylko kłopoty. Nigdy wcześniej tutaj nie był, ale słyszał, jak jego dziadek lał się z ruskami podczas wojny. Nie lubił tego kraju. Zimno, bród, smród i ubóstwo. Nie to co w Stanach.
- Chcecie więc powiedzieć, że Wilkołak może być wśród nas? I co, może mamy go wytypować? To działania po omacku. Wybaczcie, ale to, że wróżę z szklanej kuli, to raczej bzdury, zajmuję się bardziej skomplikowanymi rzeczami. Dlaczego nie wróżę z kuli? Bo nic w niej, cholera jasna, nie widzę. - powiedział, po czym zaśmiał się krótko z autoironiczności swych słów. Poprawił chustę na oczach. Wiele razy mu mówiono, że lepiej jest włożyć okulary, jednak on wolał starą chustę, a właściwie pas tkaniny, taka przesłona na oczy bardziej pasowała do jego profesji. Zaczął macać po stoliku w poszukiwaniu szklanki. Znalazłszy jakąś podniósł szkło do góry i spytał się osoby siedzącej obok:
- To woda? - nie czekając na odpowiedź zbliżył naczynie do nosa i powąchał.
Niewidomy. Ojciec mówił mu, że takich w Rosji się zamyka lub zabija.
Ożesz... Nie dość, że Rosja, słynąca ze swych surowych zim, to jeszcze Syberia. Doprawdy, sama nie wiedziała, co robi w tym cholernym pociągu. Ki diabeł ją skusił na taką wyprawę? Ach tak, racja. Coś, o czym słuchała od najmłodszych lat. Marzenie połączone jednocześnie z najwyższym ryzykiem. Tak rozważając, popijała chyba piątą tego dnia kawę, by w końcu ocknąć się i łaskawie wysłuchać autorytetu.
Czyli jesteśmy gotowym obiadem dla tych potworów, podanym od razu na tacy. O ile faktycznie kryją się wśród nas.- stwierdziła z przekąsem, obejmując dłońmi filiżankę kawy, najwyraźniej chcąc je rozgrzać. Zdecydowanie, nie dla niej, kobiety z wybitnie ciepłych krajów, te mroźne klimaty. Nie dla niej. Ale odwrotu nie było.
Obrzuciła spojrzeniem towarzyszy podróży, zastanawiając się przelotnie, którzy z nich mogą mieć za skórą potwora.
PAS
-Sputniki. Twierdzicie iż zło w człowieku skryte nie może przybrać w wilczej formy? Spasibo ale wierzę iż są na tym świecie dziwy niepojęte, Dorogiye tovarishchi!- Z uśmiechem wypowiedział starszy już rosyjski doktor. Zakręcił szarym długim wąsem i poprawił okulary na nosie. Chwilę rozejrzał się po zebranych jakby badając ludzi z wyprawy po czym poprawił pas przy spodniach wciągając przy tym zimne, rześkie powietrze. -Czy ktoś z drogich towarzyszy miałby ochotę na partyjkę szachów? Noc się zbliża. Lepiej trzymać się wspólnie Sputniki. Cieplej wtedy i bezpieczniej.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Sazanka potarła dłonie w dzierganych rękawiczkach odsłaniających palce.
- Monstrum, że niby wilkołak...? Niemożliwe, podobne bestie nie istnieją, mogą to być jedynie ludzie czerpiący z legend, zabobonów! Udowodnię wam, że to tylko bujda, kolejna historyjka dla dzieci - skrzyżowała ręce na piersi i wyjrzała za okno ze wcale nietęgą miną.

PAS.
Mężczyzna o ogorzałej twarzy, pomarszczonej przez czas i wiatr, zmrużył nieco skośne oczy, popatrując na swych towarzyszy podróży. Odstawił szklankę z wciąż ciepłym czajem i wyciągnął przed siebie srebrne wahadełko na cienkim łańcuszku, wpatrując się w nie. Drgało od wstrząsów pociągu w nieregularnym rytmie.. być może tylko z pozoru.

W końcu schował je do niewielkiej sakwy przypiętej do paska i przejechał dłonią po rzadkich włosach. Nie odzywał się na razie.

PAS

„Była to naprawdę całkiem sympatyczna dziewczyna, nawet jeśli jej łono zostało najwyraźniej zaplanowane dla osoby o dwie stopy wyższej. Ale nie była Nią*.

*Profesor nadzwyczajny gramatyki i jej stosowania poprawiłby pewnie to zdanie na «okazało się, że ona to nie ona», na co profesor logiki zakrztusiłby się drinkiem.” - Terry Pratchett, Niewidoczni akademicy

Wysoki mongoł w dziwnym, wyszywanym srebrnymi nitkami ubraniu, złożył ręce na stoliku.

- Ja, panowie, miałem już kiedyś do czynienia z wilkołakami. Jestem wioskowym szamanem - w rodzinnych stronach zdarzały się najdziwniejsze rzeczy. Nie o tym jednak mowa... Bestie te są potężne i przebiegłe, bardzo trudno je wytropić. Maskują się znakomicie, nie mają litości. Mam nadzieję, że problem przebywania monstrum wśród nas jest czysto teoretyczny...

PAS

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Koniec dnia pierwszego.

--------------------------------

Podsumowanie

Dzień 1:

Zlinczowani: brak

Osądzeni przez Sędziego: brak

Zabici przez Wilkołaki: Strateks

Zabici przez Czuwającego: brak

Nie głosowali i nie pasowali: brak

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Od dziś nie można już pasować.

------------------------------------------------------------------------------------------

Aktualnie grający:

- Sazanka
- Evrina
- Strateks
- Taramelion
- Kiyuku
- Tig
- Bielu
- Charon
- Krix

--------------------------

[font="Comic Sans MS"]P[/font]ociąg toczył się dalej, pośród kłębów pary i rytmicznego terkotu kół. Dzień upływał wam w wagonie restauracyjnym, pośród ogólnej niepewności i niedowierzania, którym nawet autorytet Macieja Trojanowskiego nie mógł wiele przeciwstawić. W końcu rozeszliście się do swoich wagonów sypialnych, gdzie ukołysani wystukiwanym na torach rytmem posnęliście jeden po drugim.
O tym, że coś się stało, dowiedzieliście się dopiero przy śniadaniu. Gdy po pół godzinie Starteks nie zjawił się wśród was, postanowiliście sprawdzić w czym rzecz.
Tak oto odkryliście jatkę. Drzwi do wagonu starca, o dziwo, nie były zamknięte, zabójca nie wyłamał ich więc przy wchodzeniu. Oprócz śladów krwi, obecnych na podłodze, ścianach i niskim suficie, znaleźliście też masę ptasiego pierza, rozmaitych piór przeróżnych gatunków ptaków oraz ich wnętrzności. Widać było, że starzec przeprowadzał jakiś obrzęd, gdyż w starannie przygotowanym kręgu znaków i ptasich resztek znajdowało się odłożonych osobno kilka ciemnych kłaków, zdecydowanie bardziej przypominających futro, niż ludzie włosy. Zastanawiający był też wszechobecny zapach spirytusu, jednak nie dowiedzieliście się więcej.
- Choć trudno w to uwierzyć, istoty, o których mówiliśmy, istnieją, a nawet więcej - są wśród nas. - przerwał pełną konsternacji ciszę pan Maciej, spoglądając na was znad swoich okularów. - Wobec śmierci Strateksa, znalezienie odpowiedzi na zadane wcześniej pytanie nabiera jeszcze większego znaczenia. Czy jesteśmy w stanie rozpoznać monstrum ukryte w ludzkim ciele? Czy jesteśmy w stanie się obronić?
-Kim był nasz tovarishch?- Rosjanin zasłonił usta chusteczką rozglądając się po pomieszczeniu. -Muszę iść do innego wagonu. Zapach ten mi przeszkadza. Po śmierci żony wpadłem w alkoholizm. Wyjście nie było łatwe i mięło już piętnaście lat tovarishchi!. Dla uspokojenia nerwów będę grał w szachy w restauracyjnym Bratki. Jak coś odkryjecie, proszę dołączcie do mnie. Warto wspólnie znaleźć winnego albo winnych. To wcale może nie być jeden potwór tovarishchi!. - Cofnął się od nieprzyjemnego zapachu i ruszył w stronę restauracyjnego wagonu by oddać się swojej pasji.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Kiy zakasłał. Zapach spirytusu nieprzyjemnie kojarzył mu się z salą operacyjną.
- Mam przeczucie, że to Krix. W naszym zawodzie, przeczucia oczywiście panowie i panie często się sprawdzają, jednak potrafię to myślę jakoś uargumentować. Cały czas mam wrażenie, a myślę że wy również, że próbuje nas odciągać od tej sprawy. Wyszedł. Czyżby nie mógł patrzeć na zwłoki? Poza tym, to Rosjanin, czyli miejscowy, a to przemawia na jego niekorzyść.
- Cięzko wyrokować, moi panowie. Moim zdaniem, a jak wspomniałem, na wilkołakach znam się bardzo dobrze, pan Krix nie jest winny. Lepiej zamaskowałby się, gdyby był wilkołakiem - na pewno nie wyszedł by z pokoju, a uważnie przysłuchiwałby się rozmowom, szukając następnej ofiary...

Szaman zamyślił się głęboko. Wyjął piersiówkę, pociągnął zeń potężny łyk i kontynuował wypowiedź:

- Za to dla mnie najbardziej podejrzana jest Sazanka. Jej próba odwrócenia uwagi od możliwości istnienia wilkołaków, pozorna pewność siebie... Rozważcie to, towarzysze.

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


Nigdzie nie ruszała się bez kawy, więc... stała tu i teraz z filiżanką, której zawartość od jakiegoś czasu już nie parowała. Nic to. Nadal pociągała łyczkami płyn, próbując przeanalizować sytuację.
Ciężko wydać werdykt, ciężko. Może to Taramellion jest winien, bowiem wczoraj wspomniał, że wilkołaki miałyby być dopiero u celu podróży? Może faktycznie to Krix, będący, jak Kiyuku zauważył, mieszkańcem tych ziem? A może to pan, Charonie? Bo skoro pan tak dobrze zna się na wilkołakach... to może sam nim jest, bo kto niby może bardzo dobrze się znać na tym dziwie, jak nie ono samo?!
Bielu widząc zamieszanie, które wzrastało z każda sekundą postanowił dolać oliwy do ognia.

- Dziwne jest Twoje rozumowanie, Charonie. Skąd niby wiesz, że Krix tego nie zrobił? A co byś powiedział, gdyby chodziło o kogokolwiek innego? A może coś przeciwko nam knujecie? Po za tym postępowanie Krixa nie należy do rozsądnych. Postanowił być sam, wiedząc, że obok czyha niebezpieczeństwo? Czy to nie jest dziwne? - zapytał Bielu resztę towarzyszy, po czym zaczął spożywać posiłek.
- Racja, mogę to być i ja, skoro tak uważacie, zacni towarzysze. Nie bójcie się w takim razie wskazać mnie palcem, kiedy przyjdzie na to pora. Abyście po tym fakcie tylko nie żałowali swojego wyboru. Powiem wam tylko jedno - wioskowy szaman zazwyczaj potrafi WYROKOWAĆ. A jego profesja nie jest przypadkowa...

Oczywiście, podtrzymuję swoje zdanie, dotyczące Sazanki . Dla mnie właśnie ona, swoją niemądrą wypowiedzią, wzbudziła największe podejrzenia.

Zły? Być może
Dobry? A czemu?
Nie tak wiele znów pychy we mnie
Dajcie żyć po swojemu, grzesznemu, a i świętym żyć będzie przyjemniej!


-Wypraszam sobie bratki. Nie chciałem być sam a z dala od tego zapachu. Przypomina mi złe czasy. To może pani Evrina ciągle pijąca kawę? Wszyscy jesteśmy poddenerwowani a mimo to filiżanka się nawet nie zatrzęsła. Skąd ten spokój.- Rzucił Rosjanin z korytarza wracając z poprzedniego wagonu. -Chcecie mnie na włócznie wystawić bo jestem Rosjaninem? Z Moskwy pochodzę tovarishchi! Mateczka Rosyja rozległym krajem. Charon może być nawet podejrzanym. Wybacz tovarishch mimo to iż stajesz w mej obronie twe zabobony i znajomość tych bestii może niepokoić. Jednak najbardziej zastanawia tovarishch Kiyuku. Pierwszy gotowy rzucić kamień na innego i także niechętny na ten zapach i widok. Z resztą bratki kto byłby! Toż to okropności.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
- Krixie, pozwól że zatem zadam pewne pytanie. Zauważyłeś może dlaczego jestem niechętny tego widoku? Bo jestem, cholera ślepy! Wyobraziłbyś sobie ślepego Wilkołaka? I co on mógłby ci zrobić? Powąchać? Jednakże, pan Charon przekonał mnie do swojego zdania, i coraz bardziej zwracam uwagę na Sazankę.
- I kto tu próbuje odwrócić uwagę...? Charon nie zauważył chyba, że powiedziałam to, nim wyszła na jaw ta straszliwa zbrodnia... - oddaliła się, by w spokoju i ciszy posłuchać sobie radia.
← Wilkołak
Wczytywanie...