Sprawa wygląda tak. Obsidian obiecał stworzenie klasycznego cRPG, jeżeli zbierze troszkę ponad milion dolców. Kwota z pewnością nie wzięła się z przysłowiowego "tyłka", tylko zapewne chłopcy usiedli kilkakrotnie do stołu obrad i na wielogodzinnych spotkaniach ustalili właśnie, że wspominana sumka pozwoli na wypuszczenie porządnej produkcji, która w założeniach ma dostarczyć tyle samo zabawy, co "Torment" czy "Icewind Dale". Ustalili, że taki budżet pozwoli im stworzyć wielogodzinną i wypełnioną zawartością komputerową grę fabularną z rzutem izometrycznym, przy równoczesnym stąpaniu po twardym gruncie, bo doskonale zdawali sobie sprawę, iż odzew mógłby być różny. Szary gracz to nie rekin finansjery i rzucanie frazesami typu "dajcie 5 mln. $, a zrobimy fajną grę" trochę go jednak przeraża i wielu taka bajońska cena mogłaby odrzucić od wsparcia ich inicjatywy już na stracie. Zdecydowali się na bezpieczny manewr i nie da się ukryć, że niebywały sukces zbiórki przerósł nie tylko ich oczekiwania, ale chyba każdego fana gatunku.
W tym momencie mogliby stworzyć tylko to, co obiecali na początku (równocześnie chowając dodatkowe dolce do kieszeni) i byłoby to całkiem uczciwe. Wszyscy byliby w sumie zadowoleni, w końcu umowy dotrzymali, nie? Jednak oni decydują się rozszerzać projekt o kolejne pomysły, dzięki czemu za te kilkanaście miesięcy dostaniesz coś znacznie większego i różnorodnego niż początkowo zakładano. To źle? Dodatkowo nie zmuszają Ciebie do dodatkowego dołożenia kasiory (vide pieprzone DLC), tylko starają się skusić innych inwestorów do sprawy. Wniosek jest prosty? Więcej pieniędzy wpakują w stworzenie większej zawartości. Jak jej nie będzie, to zrobią tylko to, na co pozwala im budżet. Oni nie pracują charytatywnie i nie czerpią energii ze Słońca - muszą coś włożyć do tego garnka.
Nowy region, świeży towarzysz, kolejna frakcja czy system rzemiosła. Fakt, nie brzmi dumnie, lecz za tymi zwykłym słowami mogą kryć się naprawdę wielkie rzeczy. Nie wiem jak Wy, ale osobiście staram się na to patrzeć głębiej. Powiedzmy sobie szczerze, czy nie trzymalibyście kciuków za podbicie progów i nie skakalibyście z radości, gdyby za zwrotem "Nowy region" kryła się Dzielnica Urzędników w Sigil wraz z majestatycznym Przybytkiem Żądz Intelektualnych? Czy, gdyby "Nowym towarzyszem" był Dak'kon lub Ammon Jerro? "Kolejną frakcją" był Legion Cezara? Kolejne poziomy w "The Endless Paths of Od Nua" były kolejnymi poziomami w Oku Smoka? Właśnie ten zespół stoi za tą legendarną zawartością (popatrzcie na nazwiska) i jestem przekonany, że talentu nie zastawili w lombardzie, ale doskonale zdaję sobie sprawę, że stworzenie czegoś o analogicznej jakości wymaga odpowiedniego czasu oraz środków (bo inaczej wyjdzie gówniana sprawa, tak jak w "Dragon Age II", gdzie dobry koncept boleśnie zderzył się z rzeczywistością). My jako inwestorzy, możemy dać im możliwość to stworzyć lub nie. Zadecydować, żeby ich wyobraźnia pracowała nadal na pełnych obrotach lub powiedzieć, żeby "pohamowali konie".
Ja nadal trzymam kciuki, aby kwota dalej rosła i przebijała kolejne progi. Teraz to tylko spijanie śmietanki. No, ale wiadomo - trzeba na siłę ironizować i szukać dziury w całym.