Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Pamięć absolutna"!
Gdy w rozmowie o filmach pada hasło „Pamięć absolutna”, od razu przed oczami mam Arnolda Schwarzeneggera. Chociaż obraz ten jest już dość wiekowy (1990 rok), to zapisał się w mojej pamięci całkiem przyzwoitą grą pana gubernatora. Kiedy więc pojawiły się pierwsze zapowiedzi odświeżonej wersji, zamarłem czytając nazwisko aktora, który wziął na siebie ciężar legendy. Może młodszym widzom wydaje się to dość błahym problemem, niemniej niepokój nie opuszczał mnie aż do pierwszych sekund filmu.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!
Szczerze?
Męczył mnie ten film. Już olać zupełny brak logiki (ot, przypadłość sci-fi), ale to dzieło pretendowało do kina akcji.
Mógłbym długo wymieniać czemu uważam ten gatunek obecnie za szajs ale machnę kilka tytułów po prostu: 12 małp, die hard, predator, rambo.
Co łączy te filmy?
Budowa głównego bohatera. I nie chodzi mi tylko o gości w stylu Arniego czy Sylvka (czyli szersi niż moja lodówka...) ale o postacie jakie budowali swoją średnią, bądź co bądź, grą aktorską. To byli goście prący do przodu, wybiegający z kałachem w całe armie. Chyba najlepszym porównaniem na to jak przerysowane a jednocześnie pewne siebie były te postacie będzie stara pamięć z tą nową. Arnold, schwytany i przymocowany do żelaznego krzesła ma rozwiązanie proste, na miarę jego możliwości.
Napina muskuły, uwalnia się i robi to co potrafi najlepiej.
Może to mój sentyment do kina lat 80-90 ale naprawdę męczące dla mnie było oglądanie filmu w którym większe ''jaja'' miały obie drugoplanowe bohaterki niż sam Farell. A da się zrobić pewnego siebie bohatera nie posiadając postury góry. Starczy przywołać Willisa.
I serio, nie chodzi o to że w porównaniu do pierwszej wersji jest pół mniejszy i większość przesadyzmu i groteski by w jego wykonaniu była zwyczajnie głupia. Mam na myśli fakt, że on wcale nie był pewien siebie. Był tam jak zagubione dziecko, sceny z nim to w sporej części jakieś rozterki bądź gadanina mająca nadać mu jakiś cel, motyw, cokolwiek.
Ok, chciano rozbudować postać ale jak ktoś o tak miękkiej psychice miałby zostać topowym agentem?
Generalnie to kolejny obraz w kinie z zniewieściałym gościem który sporo przeżył i dziewczynami którym latają cycki podczas kopniaków w obcisłych gaciach.
Super, ale po co? Krwi prawie wcale, scena łóżkowa z początku oryginału została hah... ładnie wymanewrowana.Generalnie cały film jest grzeczny. Czy były więc potrzebne w ogóle?
Nie. Bo zostały potraktowane po macoszemu
Ten film udaje coś czym nie jest. Bohater przedstawiony tam (gdyby wyciąć tło) byłby idealny do dramatu albo romansidła i nikt by się nawet nie połapał że miało to być kino akcji. A bohaterki spokojnie mogły by mieć własne filmy bo się je oglądało znacznie przyjemniej. Bo robiły to co powinny w filmie akcji.
Eh, weźcie to co napisałem przez pół. Ja po prostu odpuściłem dzisiejsze filmy akcji (poza niezniszczalnymi którym jaram się jak głupi), a to czym ten film był kiedyś a jak go się widzi dziś to widomy obraz naszych czasów, mody i chyba ewolucji społeczeństwa.
Właściwie to po tym filmie żałuję, że nie widziałem wcześniej jego starszej wersji. "Pamięć absolutna" to taki typowy akcyjniak - wygląda ładnie, ale jednocześnie jest strasznie przewidywalny i przesycony nudną akcją. Nie wiem, może wersja z Arnoldem również szału nie robi, muszę sprawdzić.