Lubie trudne pytania
...
szczególnie po alkoholu
1. w wielkopolskim raczej nie używa się sformułowania "gimbaza" albo moi znajomi tego nie używają, z resztą nieważne, raczej spotkałem się z określeniem "gimbus", jak skrót dotyczący młodzieży gimnazjalnej... aż tak stary nie jestem, by pamiętać "stare" czasy, bo i ja chodziłem do gimnazjum i powiem, że nie narzekałem na nie, było zabawnie, rebeliancko, buntowniczo i w ogóle dorastanie na pełnym biegu, zdecydowanie jednak lepiej wspominam okres podstawówki i liceum, ale powiem ci, że bez gimnazjum nie byłbym tym, kim jestem teraz... może to źle, może dobrze, nie potrafię stwierdzić, bo lubię siebie, a zdanie innych w sprawie mojego wychowania nie znaczy dla mnie wiele,
jeżeli mielibyśmy już likwidować gimnazja, bo to dość dziwne twory... przez tę zmianę w systemie edukacji zamknęli u mnie jedną szkołę podstawową, by w niej właśnie utworzyło się gimnazjum... to widziałbym je raczej jako połączenie z liceum czy technikum, a nie z podstawówką, bo dzieciaki chodziłyby przerażone, a nie o to przecież chodzi, sam wiem jakim byłem gimnazjalistą i co robiłem...
2. homoseksualiści to ludzie jakich wiele, znam kilkunastu, znam nawet drag queen, ciekawa osóbka... i nie wszyscy są tymi stereotypowymi gejami jak w filmach, choć i tacy się zdarzają... dziwi mnie jednak fakt, że nie znam żadnej lesbijki bądź nie wiem, że ktoś nią jest, ale nieważne,
ich związki partnerskie może nie powinny nazywać się małżeństwem w sensie prawny, ale powinny być respektowane... co to komu przeszkadza czy dana para rozlicza się wspólnie, może po sobie dziedziczyć itd.,
co do adopcji, to jestem za, jeżeli w rachubę wchodzą dzieciaki z domów dziecka, bo jeżeli jakieś probówki, to jestem przeciw nawet dla heteryków, wydaje mi się, że za dużo istnieje takich miejsc jak owe domy, by jeszcze sztucznie tworzyć płody, poza tym nie sądzę, by fakt posiadania 2x mamy czy 2x taty wpłynął jakoś drastycznie na psychikę dziecka, może to nawet wytworzyć w nim większą tolerancję do różnic, co dobrze wpłynie na całe społeczeństwo, ponadto osoby homoseksualne z mojego doświadczenia b. dobrze zarabiają, więc istnieje nikła szansa, by adoptowane dzieci były zaniedbane lub czegoś im zabrakło, a to właśnie nazywam szczęśliwym dzieciństwem (tak, tak... materializm).
zaraz wstawię fajną grafikę dotyczącą tej kwestii, rozbawiła mnie i dała do myślenia, bo wcześniej nigdy na to tak nie patrzyłem... chwilka...
[Dodano po 2 minutach]