[Prometeusz] Recenzja

Uwielbiam serię Aliena od dziecka. Na Prometeusza poszedłem z wielkim entuzjazmem, a wyszedłem nieco rozczarowany, ponieważ odniosłem wrażenie jakby film był robiony na szybko, spodziewałem się czegoś solidniejszego. Główna bohaterka była strasznie irytująca, ciekawie odegrana natomiast była postać Davida.

Ponadto widzę dość sporą dziurę fabularną. Co prawda całą serię Aliena oglądałem dość dawno, ale nie przypominam sobie, aby w starszych częściach padała nazwa "Weyland Corp.". Tutaj, mamy w Prometeuszu wspomnianą korporację, która ponoć jest odpowiedzialna za odnalezienie stwórców oraz PONOĆ film ma być genezą. Czy ktoś z was zatem oglądał Alien vs Predator? Tam głównym odkrywcą obcych jest również "Weyland Corp." - rozumiem, iż nie należy wiązać ze sobą tych dwóch tytułów jakimi są AvP i Prometeusz, gdyż posiadają innych reżyserów, ale dlaczego Ridley Scott skorzystał akurat z takiej nazwy korporacji? Przecież jest N innych, a używając wspomnianej stworzył (jak dla mnie) lukę fabularną, która pokazuje odkrycie Alienów w 2004 roku przez Weyland Corp. (co na pewno było udokumentowane z logicznego punktu widzenia), a następnie ponowne ich odkrycie w 2100 roku.

Poprawcie mnie jeżeli się mylę, ale przez wzgląd na wspomniany błąd fabularny, film oglądało mi się dziwnie.

Odpowiedz
Co do nazwy firmy - w drugiej części Obcego (czyli w "Aliens") padała nazwa "Weyland Yutani", a więc twórcy AvP ewidentnie nazwę zaczerpnęli stąd. Co do luki fabularnej - sam reżyser wspominał, że "Prometeusz" nie jest bezpośrednim prequelem "Obcego", i że planuje nakręcenie następnego filmu, który w jakiś sposób połączy "Prometeusza" z "Obcym". Całkiem możliwe, że w tym drugim filmie ta stuletnia luka zostanie zapełniona.

A tak swoją drogą, czy aby nie było tak, że w "Obcym" firma Weyland wiedziała o tym, że na planecie, na którą przylecieli, żyje taka kreatura jak ksenomorf? I że chciała dostać w swoje łapy próbki/przedstawiciela gatunku?
Odpowiedz
Mnie bardzo podoba się ta cała otoczka w okół filmu jest tyle pytań, że sprawia mi frajde łączenie tego wszystkiego w całość.
Natomiast ludzie, któtrzy chcieli mieć wszystko podane jak na tacy będą troche zawiedzeni. Wiele trzeba sobie wytłumaczyć samemu ni i użyć troche wyobraźni
"ah jak to różnie się pija...alkohol kąsa jak żmija"
Odpowiedz
Naprawdę przyjemny film. Nie sposób nie zgodzić się z Krixem - rewelacyjny klimat, gęsty od "Alienowego" śluzu. Niestety zachowanie bohaterów woła o pomstę do nieba. Zachowują się nielogicznie i irracjonalnie tylko po to, aby coś na nich wyskoczyło, etc.

Fassbender jako android David zdecydowanie zjadł innych swoją grą aktorską. Nie do przebicia.

Audiowizualnie film powinien dostać 10/10, jako że obraz cieszy oko widza przez całe dwie godziny trwania seansu. A tak mocna siódemka, na którą ten film zdecydowanie zasłużył. Polecam.


Tonari no Totoro!
Odpowiedz
Początkowo, gdy pojawiły się pierwsze informacje o całym projekcie, jak tysiące innych "alienomaniaków" defekowałem pod siebie z radosnym entuzjazmem. "Wow! Coś nowego w starym świecie! Wreszcie to uniwersum się ruszy i to rękami samego mistrza!" Jednak ponieważ nie składało mi się bardzo długo iść do kina, trafiałem na krzywe miny znajomych. "Nie będę ci mówił, ale... cóż, zobacz i oceń sam". To ostudziło mnie, pozwoliło podejść do filmu jak do kolejnej produkcji s-f. Będzie dobre - dobrze, nie będzie - trudno. A jednak, mimo spokojnego, zdystansowanego obiektywizmu, poczułem się pokrzywdzony, wyśmiany i zniesmaczony.

Przyznam, że od czasu "Piekielnej Głębi" nie widziałem filmu równie bzdurnego, w każdym możliwym momencie rozmijającym się z logiką. Nie wiem czemu Scottowi nie chciało się napisać scenariusza do filmu, którego sam był pomysłodawcą, producentem i wykonawcą w jego własnym w dużej mierze uniwersum, ale efektem tego jest totalne bezmózgowie bohaterów.
Pomijam, że ekspedycja lecąca na totalnie obcą planetę w totalnie obcym układzie gwiezdnym tuż po wyjściu z atmosfery trafia na lądowisko z wielkim napisem "TU LĄDUJCIE, PRZYBYSZE Z 3CIEJ PLANETY OD SŁOŃCA!". Pomijam również, że po wylądowaniu wszyscy obecni na pokładzie, starannie dobrani naukowcy i specjaliści stwierdzają "Dobra! Jedziemy na pałę do wnętrza budowli obcych!". Po co komu rozpoznawczy dron, po co zabezpieczenie terenu, zbadanie okolicy, po co zrobienie czegokolwiek, co zrobiłaby jakakolwiek ekspedycja o choćby pozornie naukowym charakterze? Ale tak, pomijam to, by pastwić się dalej nad irracjonalnością sekwencji nieuzasadnionych ataków paniki części grupy badawczej, zakończonej samotnym szwendaniem się po nieznanych ruinach, otwieraniem wszystkiego, co da się otworzyć.
Totalne apogeum absurdu, bo już nie niedorzeczności, stanowi scena, w której wypływający z kałuży niewiadomo czego ogromny tasiemiec szczerzy swój otwór na dwóch bohaterów, a ci, rozpływając się w ochach i achach nad jego urokiem mizdrzą się do niego jak do puchatego, różowego króliczka...
Litości.
Nie wiem, czy żaden z dwóch scenarzystów nie przeczytał tego, co napisał, ale najwyraźniej nie, bo wówczas choć raz doszedłby do wniosku w stylu "Ej, ale dlaczego oni zrobili to? Przecież to nijak nie wynika z tego, co robili przed chwilą." lub "Nie, on nie może się tak zachować, bo to totalnie irracjonalne." Wnętrza i projekty pana Gigera same z siebie budują nastrój, lecz tylko dla tych, którzy już go znają i kochają. Inni nie mają okazji go poczuć, "polizać" lepkiego, mrocznego anturażu, bo wszyscy bohaterowie biegają radośnie tu i ówdzie jak po dworcu drąc się, krzycząc, uciekając przed niewiadomo czym i wciskając wszystkie "czerwoneg guziki". Świetna scenografia sprzed 40stu lat to za mało, by uratować film mający z założenia być wyszukanym thrillerem najwyższej jakości. I w tym wypadku nie uratowały.
Poza standardowo przyzwoitymi efektami specjalnymi i słownie jedną dobrą rolą androida nie znajduję w tym filmie żadnych pozytywów. Film jest głupi, nudny, momentami żenujący, pozbawiony tempa i pełen tego, co jest zbrodnią każdego horroru i kryminału - pośpiechu. Podobnie jak w remake'u "The Thing" nastrój jest budowany przez pierwsze 20-30 minut, po których twórcy stwierdzają "Doobra, wystarczy im, bo zaczną ziewać. Dawać trupa!". No i bach - pada pierwszy trup, a potem ściele się gęsto,. Obszerna, wieloosobowa załoga jest wieloosobowa tylko po to, by wiele osób mogło ginąć w regularnych odstępach przez 1,5 godziny seansu. Do końca filmu dotrwał nawet "bohater", który przez cały seans nie odezwał się ani razu i nie zrobił niczego, po czym można by zapamiętać choćby jego imię.
Nie wiem dlaczego Riddley Scott zrobił ten film. Nie wiem, dlaczego twierdzi, że pomysł na niego tak mu się podoba, że już myśli o kontynuacjach. Wiem tylko, że pomysł sprzed 40stu lat, do którego nolens volens ten film nawiązywał, został tu zamordowany w pełnej rozciągłości. Żałuję, że zmarnowałem czas na obejrzenie czegoś, co w swej tandetności nie było nawet śmieszne. A naprawdę rzadko mi się to zdarza.
3/10.
Odpowiedz
Mógłbym napisać "a mi się podobało", ale prawda jest taka, że z zarzutami do scenariusza się zgadzam. Mnie jednak film kupił muzyką, klimatem i scenografią. Te elementy były w stanie przeważyć nad słabą fabułą (a raczej dziurawą).
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
Powiem tak. Tematyka bardzo ciekawa. Jeśli ktoś oglądał cykl "Starożytni astronauci" to wie o co chodzi. Ale wykonanie filmu nie takie jak się spodziewałem. Nie mówię że film jest zły ale do tej pory nie rozumiem kilku kwestii np

czemu ten "stwórca" zareagował tak na ludzi i gdzie on chciał tak szybko lecieć i po co?

w ogóle po co on się zahibernował skoro nic go nie goniło?

czemu Ci obcy byli w jakichś słoikach? kto ich tam zostawił? po co?

Może ktoś mi wyjaśnić? Bo albo ten film ma sporo luk w fabule albo ja nie uważnie oglądałem(uroki chodzenia na film w towarzystwie)
Odpowiedz
Tak, generalnie wszystko sprowadza się do tego, że stwórcy ludzkości mieli nikczemny zamiar zniszczenia ludzkości. Facet obudził się po X-letniej hibernacji, zabił wszystko, co się ruszało i jego pierwszą myślą było lecieć na Ziemię by zniszczyć Ziemię, czemu bohatersko zapobiegli nasi piloci (w tym jeden "Bezimienny-10-lat-wśród-Indian" o którym pisałem )
Odpowiedz
Mi się wydawało, że on się rzucił na tą bandę, bo dziadek Weyland zagaił go o boskość, a kosmita zdał sobie sprawę, że oni traktują go jak boga.

Prometeusz miał super potencjał, porusza fajne tematy i zachowuje się jak dobry film saj faj, jest mroczny, dość duszny i ciekawie kreuje otoczenie. Zawodzi scenariusz, który dziurawy jest niczym ser szwajcarski, choć film mnie ujął scenografią, zdjęciami i grą aktorską Fassbendera.

Protobcy na końcu był jednak słodki, though.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
Dla mnie stworek na końcu był zbędny. Tak jak cały motyw ciąży. A operacja woła o pomstę do nieba. Choć te motywy są charakterystyczne dla całego stylu "Aliena". Ogólny sens fabuły był dla mnie w miarę logiczny. Piloci tworzą życie na ziemi. Obserwują. Nie podoba im się. Chcą zniszczyć. Coś idzie nie tak i statek który miał nas zgładzić nigdy nie wyleciał. My polecieliśmy do nich i obudziliśmy pilota który nie wiedział, co się działo i od razu wznowił misję. Co mi w tym nie pasuje, to czemu mieli na ziemi zostawić znaki jak dostać się do ich zbrojowni z bronią biochemiczną (bo to raczej nie była ich rodzima planeta - wspominali gdzieś, że to arsenał). No i potem głupota większości członków ekspedycji była wnerwiająca (śmieszna). Ale kapitan Janek był spoko. Jakoś tak mimo wad (masywnych) tego filmu, wyszedłem zadowolony. Może to kwestia jak wiele złego słyszałem przed spowodowała, że jak obejrzałem to była myśl nie było tak źle.
Nie liczy się cel a droga do niego

Who's the more foolish: the fool, or the fool who follows him?- Obi-Wan Kenobi
Odpowiedz
A to nie było aby tak, że życie na Ziemi stworzono (o ironio - za pomocą tej czarnej mazi) w celu późniejszego przetestowania tej broni biologicznej? Zostawili namiary na swoją "bazę" po to, by w przyszłości, gdy ludzie będą już wystarczająco rozwinięci, mogli ich (Inżynierów) odnaleźć i tym samym dać do zrozumienia, że "hej! znaleźliśmy was - możecie nam spuścić łomot! Jesteśmy już na to wystarczająco rozwinięci!"
Odpowiedz
Ciężko powiedzieć - motywacja większości postaci w filmie jest co najmniej dziwna.



Sygnaturowy elementarz gifów awaryjnych - używać tylko w ekstremalnych przypadkach:

SPOILER







Jak masz w poście kaczeńcowyˆ dopisek, istnieje duża szansa, że jest on mojego autorstwa.

Odpowiedz
← Artykuły

[Prometeusz] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...