Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Czarnobyl. Reaktor strachu"!
Jakoś tak wyszło, że razem z pewnym moim kolegą od dawna oglądamy konkretne produkcje kina klasy B, które dla wielu są głupie, nienormalne i całkowicie nieśmieszne. Mowa o takich pseudohorrorach, robionych z przymrużeniem oka – co często daje świetny seans okraszony salwami śmiechu – bądź bez niego – co zazwyczaj kończy się tragicznie dla ubioru widza, który zaśnie z piwem w ręku. Nie mogło więc być inaczej, abyśmy nie poszli do kina na jakąś głupkowatą produkcję, gdy doszło do naszego spotkania. Wybór padł na "Czarnobyl. Reaktor strachu" (przypadkowo przemianowałem tytuł na "Czarnobyl. Klątwa reaktora", co moim zdaniem brzmi dużo bardziej zachęcająco). Szybki rzut oka na trailer – całkiem przystępny, choć jakiejś filmowej rewelacji z rewolucją nie zapowiadał – i można było wybrać się na seans. Pani ekspedientka przy kasie, zapytana, czy poleciłaby nam ten film, popatrzyła na nas z tym charakterystycznym wyrazem twarzy zarezerwowanym dla typowych idiotów, co zafundowało nam niemałą dawkę śmiechu.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!