Inwazja

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki "Inwazja"!

"Inwazja" to pierwsza część dziesięciotomowego cyklu rosyjskiego autora, Michaiła Siergiejewicza Nahmansona, kryjącego się pod pseudonimem Michaiła Achmanowa. Książka ta jest wręcz idealnym przykładem "nowożytnej" space opery – nieprzeładowanej gadżetami i nie tak naiwnej, jak te pierwsze, ale też zachowującej klasyczne cechy tego podgatunku fantastyki naukowej. Lecz czy to wystarczy, by lektura była satysfakcjonująca?... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Odpowiedz
W stu procentach zgadzam się z powyższą recenzją. Książka jest doskonałym przykładem odświeżenia gatunku space opery, przenosząc ją na współczesne warunki, z jednoczesnym niezamierzonym kiczem.

Bardzo podoba mi się sposób prowadzenia narracji w powieści. Naprzemiennie jeden rozdział poświęcony jest protagoniście - Pawłowi Litwinowi - kolejny natomiast spojrzeniu na cały bajzel z perspektywy osób z Ziemi, Marsa, stacji orbitalnej niedaleko Wenus czy jakiegokolwiek innego miejsca. Daje to czytelnikowi pełny obraz kosmicznej inwazji. Michaił Achmanow świetnie przedstawił polityczne konsekwencje przybycia obcych. Poza wyświechtanymi pytaniami, typu "Po co przybyli", "Jakie mają zamiary" itp., przedstawiono nam również społeczno-polityczne ruchy. Pytania typu "W jakim kraju mają wylądować?" czy nagłe zwiększenie produkcji surowców, z których dane kraje słyną najbardziej, w celu handlu z kosmitami, w pełni oddaje ducha całego poruszenia.

Nie da się jednak ukryć, że "mięsem" książki oraz tym, co czytelnika pochłania najbardziej, są perypetie Pawła Litwina na statku kosmicznym bino faata (bowiem tak nazywa się rasa obcych). Porwany, ze świadomością, że towarzysze zginęli z powodu eksperymentów na nich przeprowadzanych, próbuje oczywiście uciec z niewoli i w jakikolwiek sposób ostrzec rodaków przed niebezpieczeństwem, ale w największej mierze zwyczajnie przeżyć.

W kwestii wydania - jakościowo książka pozostawia trochę do życzenia, przypominając wydania Amberu sprzed lat. Papier jest średniej jakości, a okładka po jednokrotnym przeczytaniu lektury, niemalże odrywa się od reszty. Z drugiej jednak strony, gdy spojrzymy na cenę... Nie ma co narzekać.

Podsumowując, z przyjemnością wystawię produkcji mocną ósemkę. Mimo wad, bawiłem się przy niej rewelacyjnie i z pewnością każdy miłośnik s-f, a szczególnie space opery, również odczuje niemałą przyjemność przewracając karty powieści. Polecam!


Tonari no Totoro!
Odpowiedz
← Artykuły

Inwazja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...