Problemy z Diablo III znane są chyba każdemu "szczęśliwemu" nabywcy gry. Podniosły się nawet głosy, nawołujące do masowego pozwu, w którym zarzucano Blizzardowi niedotrzymanie warunków umowy i łamanie praw konsumentów. O ile do tej pory były to jedynie akcje głównie w internecie, o tyle wspomniane prawa konsumenta w Korei Południowej traktowane są niezwykle poważnie. Równie poważna okazała się akcja państwowej komisji ds. uczciwego handlu (FTC), która udała się do siedziby oddziału giganta w Seulu.
Akcja funkcjonariuszy wspomnianej komisji była odpowiedzią na masowe zgłaszanie problemów technicznych przez nabywców gry. Było ich tak wiele, że zdecydowano się na przeprowadzenie śledztwa, zaś dopiero teraz dowiadujemy się, że na początku tygodnia FTC udało się do siedziby giganta w Seulu i zabezpieczyło pokaźną dokumentację.
Jakby tego było mało, wielu nabywców gry zdecydowało się na reklamację i zażądało zwrotu pieniędzy. Amerykańska firma nie zgodziła się, powołując się na zaakceptowanie przez użytkowników umowy wyświetlanej przed procesem instalacji. FTC stwierdziło, że takie praktyki są krzywdzące dla konsumentów i zabezpieczone dokumenty mają wykazać, czy też Blizzard swoimi praktykami złamał prawo.
Blizzard broni się twierdząc, że pracuje nad rozwiązaniem wszystkich problemów, zaś w Korei podwoił liczbę serwerów. FTC może jednak uznać takie kroki za niewystarczające. Komisja może wręcz zmusić giganta do zwrotu pieniędzy tym nabywcom, którym legalnie powinno przysługiwać prawo reklamacji.
Problemy te pojawiają się także w Polsce, jednak nie mamy raczej co liczyć na podobne akcje do tej, na którą zdecydowało się FTC. Co gorsza, już beta testy gry rodziły wątpliwości co do przygotowania Blizzarda na premierę Diablo III. Gra cieszyła się przecież ogromnym zainteresowaniem – nie mniejszym od ambitnego planu premiery tego tytułu na całym świecie określonego dnia o określonej godzinie.
Korea Południowa raz jeszcze pokazała, że troszczy się o prawa konsumenta. A może była to reakcja przedwczesna i zbyt agresywna?