Tak, pośmianiu się z wypowiedzi oszołoma, który ma z chrześcijaństwem tyle wspólnego, co "Diablo" z ukrytą religią satanistyczną podświadomie piorącą mózg. Kapłanem też facet nie jest, gdyż metropolia krakowska już dawno temu nałożyła na niego suspensę i zabroniła sprawowania funkcji kapłańskich, właśnie przez tego typu, oderwane od rzeczywistości wypowiedzi, więc nie mieszaj w to polskiego Kościoła, który do naszej rozrywki ma stosunek bardzo otwarty
Nie podoba mi się też stawianie gier komputerowych jako największego zła ludzkości, bo to całkowita nieprawda. Co z seriami takimi jak "Cywilizacja", "Total War" i "Europa Universalis", które są wręcz niesamowitą dawką historii, podaną w bardzo smakowitym wydaniu? Walory edukacyjne takich gier są wręcz olbrzymie. Aby daleko nie szukać, "Deus Ex: Bunt Ludzkości" znakomicie ukazuje, jakie zagrożenie niesie za sobą szalona pogoń za technologią bez wzięcia pod uwagę wartości duchowych i próba zabawy w Boga. To powolne zatracanie własnego człowieczeństwa, krystalizowanie się nowych form dyskryminacji i wykorzystywania, stopniowy upadek cywilizacji... Nie brzmi znajomo? W "Fallout" to właśnie mormoni założyli świecko-humanistyczną organizację, opartą o wartości chrześcijańskie, która stara się za darmo pomagać w odbudowanie, leczeniu i edukacji mieszkańców postapokaliptycznych pustkowi. Strażnik nauk i wartości "Starego Świata", trochę jak zakony po upadku Rzymu. Heh... nawet w ostatnim "Mass Effect" mamy do czynienia z motywem Boga i odwołaniem się do fragmentów biblijnych.
Wszystko jest dla ludzi. Szczerze pisząc, nie znam żadnego gracza, który gra w "GTA" tylko dlatego, że można rozjeżdżać przechodniów czy uprawiać seks z prostytutkami albo w "Skyrim" dla efektownych i krwawych "finisherów". Jeżeli takiego spotkam, to pierwsze, co mu powiem, że powinien iść do psychologa.