Chyba nic tak dobrze nie oddaje działań polityki CD Projekt, jak słowa komendanta Flotsam Bernarda Loredo z Wiedźmina 2 – "Nie znoszę złodzei". Okazuje się bowiem, że wydawca wspomnianej gry wypowiada wojnę piratom. Ci ostatni mogą spodziewać się wezwań do zapłaty.
Z początku działania twórców gry, mające zniechęcić do pobierania gry z nielegalnych źródeł, mogły poniekad bawić. Ot nieśmiertelne kurczaki czy też śmierć na szubienicy we wspomnianej już temerskiej faktorii. Teraz jednak przyszła pora skończyć zabawę i przejść do konkretów. Wynajęta przez CD Projekt firma prawnicza to efekt akcji rozpoczętej w kilku krajach europejskich. Prawnicy namierzają IP pirata, następnie dokonują jego identyfikacji, potem zaś "szczęśliwcowi" przesyłane jest wezwanie do zapłaty. Problem w tym, że wymieniana kwota to 1230 dolarów lub około 900 euro, czyli dużo więcej niż wynosi cena gry z legalnego źródła (obecnie to około 24 dolarów).
Szef CD Projekt, Maciej Iwański, podawał, że druga część przygód Geralta została spiracona przez ponad 4,5 mln graczy. Trudno sobie wyobrazić, że do każdego trafi takie wezwanie zapłaty. Jeszcze trudniej wyobrazić sobie sytuację, gdy takie żądanie trafia do kogoś, kto gry nawet nie zna. Póki co nie wiemy, co się stanie z tymi, którzy odmówią zapłacenia za grę. Prawnicy mogą co prawda skorzystać z drogi sądowej, ale od adresu IP do ustalenia faktycznego pirata droga wcale nie jest taka krótka i prosta.
Szkoda dzieła firmy CD Projekt tym większa, że sami twórcy zdecydowali się na usunięcie zabezpieczeń DRM. Okazja czyni złodzieja?