Sesja Salema

Zakradłeś się niepostrzeżenie na tyle blisko by móc widzieć całą trójkę, którą właśnie o czymś skończyła rozmawiać. Niziołek ruszył w kierunku lasu, a po chwili elfka ruszyła za nim. W tym momencie wyrzuciłeś kij pod nogi krasnala, którego głowa podążyła za dwójką towarzyszy. Kij upadł tuż przed nim co wywołało natychmiastową reakcję z jego strony. Odskoczył do tyłu i rozstawił nogi w rozkroku, a topór wzniósł do pozycji bojowej.

Kurwa! Kto tu jest! Niech wyjdzie i się pokaże.

Krzyknął grubym ale lekko wystraszonym głosem po czym zaczął się rozglądać.
Odpowiedz
Nie mogłem powstrzymać iście diabolicznego śmiechu, choć z całej siły starałem się go stłumić. Na pewno się choć trochę udało, nie chciałbym przecież, coby ten topór znalazł zastosowanie! A rozbawił mnie krasnolud. Całkiem zabawnie wygląda taki niski, krępy, brodaty osobnik, który boi się zwykłego, prostego kijka. Nastroszony niczym kobra, tylko mniej jadowity.
Nie!
Odpowiedziałem. Nie miałem niskiego głosu, jak brodacz, tylko zdecydowanie melodyjny, niczym gwizd wiatru. Albo coś koło tego. Zresztą, nieważne, jaki był ten głos, ważne, że miałem w zanadrzu jeszcze jeden kijek! I jabłko. No i podobała mi się ta zabawa, cieszę się, że trafiłem na takich, którzy będą potrafili dotrzymać mi towarzystwa! Nawet, jeśli o tym do końca nie wiedzą.
Odpowiedz
Krasnolud spojrzał teraz pod swoje nogi i ponownie w Twoim kierunku, a raczej w Twoje okolice bo nie był pewny gdzie dokładnie jesteś. Krzyknął grubym głosem zaciskając dłonie na toporze.

Kijami we mnie rzucasz? Wyjdź! Pokaż się kimkolwiek jesteś. Miej odwagę spojrzeć mi w moje oczy!

Elfka pojawiła się zaraz przy krasnalu i spojrzała to na niego, to na kij, a to w Twoją stronę. Na jej twarzy pojawiła się niemała konsternacja. Nie była pewna co właśnie się wydarzyło.
Odpowiedz
Tym razem już nie dałem rady i zaśmiałem się nieco głośniej.
Ależ ja patrzę w Twoje oczy!
Upewniłem go. No bo cóż, taka była prawda! Po części przynajmniej, bo obserwowałem go całego, jak i jego towarzyszy również. A było na co popatrzeć, o, tak! Jak nie na nich samych, to na ich reakcje, zakłopotanie, czy tam zdziwienie. No to co, drugi kijek przygotowany. Tak w razie czego tylko, gdyby im się zachciało tu ruszać. Ale tak właściwie co się stało z niziołkiem? Polazł gdzieś i nie wrócił? Może przynajmniej jego latające kijaszki nie przerażają.

Przemieszczę się znów trochę po łuku, tak, aby wycofywać się w stronę lasu, ale w kierunku, w którym znajduje się ode mnie wóz. Żeby lepiej go widzieć. Oczywiście kryjąc się cały czas!
Odpowiedz
Ruszyłeś w stronę wozu choć straciłeś z widoku krasnala i elfkę wszak szedłeś po łuku. Zrobiłeś parę kroków i nagle się zatrzymałeś, jakieś kilkanaście metrów przed Tobą ujrzałeś elfkę, która właśnie też próbowała Cię obejść. Wasze spojrzenia się spotkały. Przez chwilę staliście patrząc na siebie, a potem? Właśnie co potem.
Odpowiedz
Zrobiłem więc zdziwioną minę. Ale też trochę zadowoloną.
Nawet się nie zdążyliśmy poznać, a już siedzimy razem w krzakach!
Mam nadzieję, że zrozumie żart. W końcu jest elfką. Choć właściwie nie wiem, o czym powinno to świadczyć.

Chować się nie będę, przecież nie ma to sensu, skoro i tak już się widzimy. Rzucę w jej stronę jabłkiem. Ale nie tak, żeby jej mógł ów owoc wyrządzić krzywdę, tylko lekko, do góry, żeby mogła złapać. Zobaczę, jak bardzo ją zdziwiła moja osoba i jak na mnie reaguje. Nie wydaje się wrogo nastawiona, tyle dobrego!
Odpowiedz
W tym samym czasie niemal wypowiedzieliście swoje słowa. Ty usłyszałeś jej nieco głos, który właśnie zadał Ci pytanie. Wcześniej wydawał się melodyjny choć teraz odniosłeś wrażenie, iż stał się bardziej poważny. Na jej twarzy wymalowane było też zdziwienie, podobnie jak na Twojej.

Ładnie to tak przyprawiać podróżników o zawał serca?

Kobieta zacisnęła dłoń na swoim kosturze, a ty zaś rzuciłeś w jej stronę jabłko, które powoli poszybowało w górę by zacząć opadać.
Odpowiedz
Zaśmiałem się cicho, poprawiając łuk. Jak to dobrze, że nie znajdę dla niego użycia. Przynajmniej dopóki nie zdecyduję się w końcu zapolować, a wypadałoby. A, za chwilę.
Owszem!
Raz jeszcze się zaśmiałem.
Po prostu nie spodziewałem się, że się przestraszycie. A on - wskazałem w stronę brodatego - trząsł się jak galareta!
Kolejny chichot. Kto by pomyślał, tchórzliwy krasnolud?

Jakoś... dziwnie się czułem, stojąc bezpośrednio przed kimś i rozmawiając. Ale dla pięknych elfek nie takie rzeczy się robi... Podejdę do niej z tym drugim kijaszkiem (no, jednak się przepaska przydała!), żeby go jej wręczyć. A nuż się przyda, jak nie do wyrobienia osi koła, to do... hm, bo ja wiem, może coś wymyślą. Oczywiście podejdę do niej normalnym krokiem, który podróżnym z niewiadomych mi przyczyn wydawał się tanecznym i podam jej kijek osobiście, nie będę nim przecież rzucać.
Odpowiedz
Elfka złapała jabłko ale jeszcze nie zdecydowała się go spróbować, póki co trzymała je w dłoni.
Nim ruszyłeś do przodu by podać kijek kobieta odpowiedziała na Twoja uwagę, która wypowiedziałeś jednocześnie z jej pytaniem.

Siedzenie razem w krzakach, gdy jest się w lesie, jest chyba naturalne, nie?


Widziałeś jak zdziwienie powoli znika z jej twarzy, a głos staje się melodyjny, jak na prawdziwa elfkę przystało.
Usłyszałeś też głos krasnala, który krzyczał ze szlaku. Pewnie dalej stał przy wozie.

Irita! Jesteś tam? Rozmawiasz z kimś?
Odpowiedz
O-ho! Aż prosi się o kawał! Chociaż... właśnie przypomniałem sobie, jak wyglądał jego topór. Zrobię więc to, co chciałem zrobić wcześniej. Bez zbędnych ceregieli.
Odpowiedz
Nie przestraszyć się w lesie, gdzie potencjalny drapieżca, niekoniecznie mam tu na myśli zwierzynę, jest rzeczą chyba niemożliwą. Pomijam osoby, które żyją w lesie i znają każdy jego dźwięk...

Odpowiedziała elfka po czym krzyknęła nieco głośniej.

Nie, skądże, na księżycu wylądowałam! I do samej siebie gadam!

Była to zapewne odpowiedź kierowana do krasnala bo ty przecież stałeś tuż obok. Kobieta schowała jabłko do kieszeni zaś wolną ręką chwyciła kijek od Ciebie.

Dlaczego?

Z jej ust padło to głębokie i dość znaczące pytanie. Usłyszałeś też głos krasnala.

Idę!

Po czym dźwięk przedzierania się kogoś przez krzaki. Cóż... robiło się coraz ciekawiej.
Odpowiedz
A to... dziwne pytanie. Zdziwiłem się niemało, na pewno to zauważyła. Chyba, że faktycznie myśli, że wylądowała na księżycu! Ale nie wyglądała na chorą, głupią, ani nic z tych rzeczy. Na pewno zrobiłem na niej wrażenie!
To znaczy... co dlaczego? Dlaczego nie rzuciłem Ci kijka pod nogi, jak Twemu towarzyszowi? Dlaczego się spotkaliśmy? To musi coś oznaczać!
Zawadiacko się do niej uśmiechnąłem, a to wszystko po cichym śmiechu i oparciu się jedną ręką o drzewko, dzięki czemu lepiej było mnie widać, a na dodatek - z lepszego światła.
O, Twój przyjaciel do nas dołączy? Świetnie! Czym więcej nas, tym raźniej, haha! A... w razie, gdyby chciał zrobić użytek z tego toporzyska, to mogę liczyć na Twą pomoc?
Posłałem jej jeszcze jeden uśmiech.
Odpowiedz
Jasne, przychodź! Tylko nie zrób sobie krzywdy tym toporem![/i]

Tak elfka opowiedziała na uwagę krasnala związaną z jego przemieszczaniem. Następnie ponownie spojrzała na Ciebie i odrzekła.

Nie o to pytałam. I chyba ci nie zaszkodzi, jak zostaniesz tym toporem pogoniony...

Wypowiedź jednak zwieńczył miły uśmiech, a i sam jej ton był dość żartobliwy. W tym też czasie krzaki się rozstąpiły,a tuż obok was stanął krasnal. Trzymał w dłoni zaciśnięty topór, jakby właśnie komuś szedł na ratunek. Rozejrzał się dookoła, gdy jego oczy spoczęły na Tobie rozdziawił lekko buzię. Dźwięk jednak nie wydobył się z jego ust. Cóż, musiał być dość zdziwiony Twoim wyglądem. O ile elfka mogła słyszeć o satyrach to byłeś przekonany, że ten krasnal nie ma pojęcia kim jesteś.
Odpowiedz
Nie muszę chyba mówić, że znów się uśmiechnąłem, właściwie to uśmieszek mi z twarzy nie schodził, a bo po co? Nawet machnąłem krasnoludowi dłonią na przywitanie, ale zauważyłem, że... chyba był delikatnie zdziwiony. Na jego rozdziawioną buźkę tylko jedno mi przyszło do głowy. Mam nadzieję, że elfka, mimo wcześniejszego stanu, podejmie żarcik.
No proszę! Widzę, że już przygotowany!
Odsunąłem się o krok, tak dla bezpieczeństwa, krasnoludy ponoć nie mają za grosz poczucia humoru. Muszę więc tę dwójkę czymś zająć, mhm. Zwróciłem się więc w stronę elfki. Z nią pewnie łatwiej będzie mi się pobawić.
A o co chodziło?
Zapytałem i zaśmiałem się cicho. Niech mówi więcej, ma piękny głos!
Odpowiedz
Elfka również się roześmiała i to dość szczerze, gdy spojrzała w stronę krasnala co speszyło go jeszcze bardziej.

I to jeszcze jak przygotowany![i/]

Taka mała uwaga z jej strony odnośnie pojawienia się krasnoluda...

[i]O to, że jednak pomogłeś. I to osobom, których nigdy na oczy nie widziałeś. Pomijam już sposób, w jaki to zrobiłeś...


Odpowiedziała Ci melodyjnym głosem podczas gdy khazad szukał języka w gębie. W końcu jednak go znalazł.

Co na brodę Moradiina się tu dzieje? Z czego się śmiejcie? Kim jesteś? Mów! Bo toporem potraktuję!

Wykrzyknął krasnolud bez większego ładu i składu. Ty zaś usłyszałeś jakiś szelest w krzakach za swoimi plecami. Może z dziesięć kroków od Ciebie.
Odpowiedz
Coraz zabawniej! Teraz już nawet topór brodacza mnie rozbawił.
Oo, jestem demonem z piekielnych czeluści!
Podniosłem ręce i zrobiłem tak przerażającą minę, jak tylko potrafiłem. I tak pewnie nie będzie straszna, bo nie mogłem przestać się cieszyć! Zaraz jednak dodałem miło i spokojnie:
Jestem Taz. Jeśli o to pytasz.
Mam nadzieję, że próbowanie jego cierpliwości nie skończy się dla mnie tragicznie. Gdy on się zastanawiał, trzeba było odpowiedzieć elfce.
Oh, chyba nie myślisz, piękna, że zrobiłem to dla was? Chciałem tylko, żebyście szybko się stąd wynieśli!
Zaśmiałem się gromko. Chyba zrozumie, że to żart. Hm...

Gdy tylko coś zaszeleściło, odwróciłem się w tamtą stronę. Tak, naprawdę, plecami do topora! Elfka mnie poratuje, w razie czego. Uh, jednak ciarki przechodziły na myśl o tym ostrzu. Ale, ale. Po co o nim myśleć? Starałem się więc, żeby myśli odwrócić, wypatrzeć, cóż to się skrada w krzaczkach.
Odpowiedz
Co myślę, a co nie myślę, w tej chwili nie ma znaczenia. Żebyśmy się jak najszybciej wynieśli, tak? Ech, wy, satyrzy, czasem chyba jednak jasno nie myślicie...

Powiedziała elfka z uśmiechem na twarzy po czym pokręciła głową. W tym czasie z krzaków za twoimi plecami wyszedł niziołek, który musiał Cię jakoś obejść. W dłoni miał sztylety ale na Twój widok ewidentnie się uśmiechnął po czym zaczął się przyglądać.

Co to za zwierzę?

Zapytał po chwili niziołek i schował ostrza a prawą ręką zaczął drapać się po podbródku. Najwyraźniej stwierdził, ze sytuacja opanowana.
Krasnal zaś to patrzył na Ciebie to na elfkę i znowu na Ciebie. W swoim twardogłowiu doszedł po chwili do tej samej myśli co niziołek i przymocował topór do paska, a następnie stanął przy elfce i założył ręce na piersi..
Odpowiedz
Uniosłem brwi. Zwierzę? Gdyby się tak głębiej zastanowić, nie jest to żadna obraza... Odpowiedziałem mu więc wielkim, uprzejmym uśmiechem. Niech się zastanawia.
Coś ciekawego kryło się w krzakach, mały przyjacielu?
Zaśmiałem się do niego. Musiał być dobrze wyszkolony w skradaniu się, żeby co chwilę pojawiał się za moimi plecami. Bardzo się cieszyłem, że był z nimi, inaczej jedynym sposobem byłaby ucieczka.

Zwróciłem się też do krasnoluda. Bo elfka sobie jakoś radzi z sytuacją, a jemu idzie to nadzwyczaj... topornie, ha! Dobre.
A więc, Ronarze, jak mniemam, chyba już możesz odsapnąć!
Jemu też posłałem uśmiech. Jak to miło posyła się uśmiechy podróżnym!
Odpowiedz
Nie nazwałabym Taza zwierzęciem, Selinie. Jest satyrem, i zapewniam cię, że choć ma zwierzęce części ciała, to posiada taką samą zdolność myślenia jak ty czy ja.

Odparła elfka niziołkowi, z lekką naganą w głosie po czym dodała.

No nie do końca może odsapnąć.. przecież musisz się za ośkę zabrać, nie?

Ta wypowiedź zapewne skierowana była do krasnoluda. W tym też czasie niziołek odpowiedział na twoje pytanie...

Jagódki!

Na jego pyzatej twarzy pojawił się uśmiech zaś z kieszeni spodni wyciągnął owce. Wyszło na to, że największe powody do nie zadowolenia miał krasnolud. Nie do końca zdawał sobie sprawę co zaszło a i jeszcze wóz musi naprawić.

Dobra, dobra... Skoro już dałeś nam te kijki to chodźcie na szlak. Nie będziemy tak tu stać. koło samo się nie naprawi a ktoś musi woź podnieść, gdy będę majstrował. Ty leśny stworze też możesz się przydać, skoro już tu jesteś. Aaa i Ronar, choć to już wiesz.

Powiedział niemrawo khazad po czym ruszył w stronę wozu.
Odpowiedz
Ależ oni byli zabawni, jak to dobrze, że ich spotkałem! Dzień, choć piękny od samego początku, stał się jeszcze lepszy. Na słowa elfki zaśmiałem się niecicho. Żeby tylko wiedziała, które "części ciała" były najbardziej... no nie zwierzęce, ale bestialskie!
No ale oczywiście! Nie mógłbym zostawić w potrzebie pięknej pani, brodatego mięśniaka i nieustraszonego niziołka!
Co powiedziałem (podkreślając wszystkie atuty), to zrobię. Nie lubię co prawda wychodzić na szlak, ale dopóki ktoś inny nie będzie nim wędrował, myślę, że mogę się poświęcić.

No to poszedłem za krasnoludem, uważnie się mu przyglądając.
Wiem, Ronarze, wiem. Byliście nie tyle głośno, że połowa mieszkańców tego lasu już pewnie zna Twoje imię.
Kolejny śmiech, tym razem nieco cichszy. I zwróciłem się do niziołka.
A jak już skończycie, to wiem, gdzie rośnie ich znacznie więcej!
I posłałem przyjacielski uśmiech. Sam lubię jagody, wybrać się nie zaszkodzi.
Odpowiedz
← Sesje FR

Sesja Salema - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...