Człowieka nie ma raptem dwa dni, a tutaj tyle materiału do opublikowania.
Wszystko przez chłopców z „Zamieci” i ich cykliczną imprezę – BlizzCon, gdzie twórcy serwują bezustannie sycące informacje, jakbyśmy mieli do czynienia z ziemniakami, a nie z kawiorem. Tak czy siak, walkę o serca graczy czas zacząć. Na pierwszy ogień idzie Pan Ciemności i jego nowy pachołek Azmodan – Pan Grzechu, który po dekadzie spokoju pragnie przypomnieć dobremu Sanktuarium, jak smakuje agonia, chaos i totalne zniszczenie.
Niestety, najnowszy zwiastun nie robi tak ogromnego wrażenia, jak stare materiały przygotowywane przez Blizzard. Nie zrozumcie mnie źle – wspominany filmik prezentuje się znakomicie, a nad kunsztem i pietyzmem twórców tego dzieła można jedynie mlaskać z zachwytu, ale… Cóż, moim skromnym zdaniem brakuje tego zwyczajowego kopa, który powoduje, że musimy szukać naszej szczęki po całym pokoju, a nasze zmysły przeżywają prawdziwy szok od skondensowanej dawki maestrii wylewającej się z ekranu monitora.
Wiem, może zbyt mocno kręcę nosem, ale od prawdziwych artystów oczekuję czystej ambrozji, a nie tylko lampki bardzo dobrego wina.
Czyżby mistrzowie stracili iskrę bożą, która pozwalała im zachwycać masy? Może problem leży w tym, że zwiastuny CGI stały się tak powszechnym zjawiskiem w branży elektronicznej rozrywki, że nie olśniewają już nas tak jak kiedyś? Dziś nie wystarczy stworzyć tego typu formy zapowiedzi, żeby wywołać u graczy ślinotok i zasłużyć na ich miłość – trzeba włożyć w to jeszcze serce, a tutaj ewidentnie go brak.
Hm… brakuje też dobrej oprawy muzycznej. Wiadomo, klimatyczny i odpowiednio dobrany kawałek w tle potrafi wywołać ciarki na plecach, nawet gdy zawodzi grafika oraz montaż. Natomiast tutaj mamy typowe brzdąknie, które jest może miłe dla ucha, ale nie zapada w pamięć i nie wywołuje żadnych głębszych emocji. Zakończenie współpracy z Mattem Uelmenem było jednak mocnym ciosem w organ witalny, którego gorzkie konsekwencje odczuwamy już dziś.