Czas na kolejny epizod dziesięcioodcinkowej odysei w poszukiwaniu perfekcyjnej, schłodzonej Nuka Coli. O ile mnie pamięć nie myli, ostatnim razem nasze trio herosów znalazło się w dość poważnych tarapatach, gdy po wkroczeniu do podłej mieściny zostali błyskawicznie okrążeni przez gromadę wkurzonych i uzbrojonych po zęby mieszkańców, którzy uznali ich za bandę zwyrodnialców. Niezaprzeczalne wdzięki Scarllet i urok osobisty Twiga na niewiele się zdają, wobec nadrzędnej zasady panującej na postapokaliptycznej pustyni Mojave – najpierw strzelaj, potem pytaj.
Czy nasza chwacka drużyna wykaraska się z łapsk ekscentrycznego burmistrza Eastwood, który przejawia skłonności do niezobowiązujących macanek? Czy odnajdzie pracę, jaka pozwoli im związać koniec z końcem przez najbliższe tygodnie? No i najważniejsze, czy poczuje smak mroźnej korporacyjnej słodyczy? Przekonajmy się!
Cóż, moje zdanie o tym dziele pozostaje niezmienne. O ile jakość historii jest mocno dyskusyjna i brakuje tutaj specyficznego czarnego humoru, będącego swoistą wizytówka marki „Fallout”, to o kwestii realizacyjnej i montażowej można pisać wyłącznie w samych superlatywach. Dlatego też, z niecierpliwością wyczekuję kolejnego epizodu, który ukaże się jak zwykle – za dwa tygodnie.
Swoją drogą, strasznie mnie intryguję, czy te czysto fanowskie dzieło przebije w pełni profesjonalną produkcję Felicii Day – „Dragon Age: Redemption”? Szykuje się psychologiczna bitwa, gdyż serial zadebiutuje dokładnie w tym samym dniu, co czwarty odcinek „Nuka Break”, więc ciężko będzie uniknąć porównań. Wiadomo, klimaty są różne, ale mimo wszystko uwielbiam takie pojedynki Dawida z Goliatem i zawsze śledzę je z wypiekami na twarzy.