Guns N' Roses
Pomijając fakt, że Axl ma wstrętny, jazgoczący głos, utwór jest naprawdę fajny. Kiedyś dobre pół roku używałem go jako dzwonka w telefonie, trudno było z czymkolwiek pomylić pierwsze nuty Ale czasy już nie te. Chyba wyrosłem z Gunsów.
Cytat
Chyba wyrosłem z Gunsów.
Z Gunsów się nie wyrasta A tak wracając do tematu, to dla mnie boska piosenka, chociaż dla mnie, lepsze z pierwszej płyty są Nightrain(ach, przypomniało mi się jak kumplowi zadzwonił telefon na lekcji i miał go nastawionego na dzwonek. Z zaskoczenia o mało co nie przewróciłem ławki ) i It's So Easy(why you just... FUCK OFF! )
Użytkownik Kiyuku dnia piątek, 9 września 2011, 18:07 napisał
Podpisuję się obydwie rękami. Dodałbym jeszcze tu Izzy'ego
Izzy to już swoją drogą.
Moim #1 jest November Rain za solówkę Slasha, no i jeszcze Welcome to the Jungle.
Moim ulubionym momentem w Welcome to the Jugnle, jest ten, kiedy w teledysku jest najazd na telewizory i Slasha pijącego jakiegoś taniego winiacza Jak mówiłem, dla mnie nic nie przebije Nightraina i It's so Easy. No, może że Anything Goes
Slash jest dla mnie denny. Okej, gitarę opanował zajebiście, ale jego gra to ciągłe popisy pełne szpanu. Do pięt nie dorasta Page'owi albo Claptonowi.
Ulubiony utwór? 'November Rain' naturalnie. Drugi w kolejności? Ich cover 'Sympathy for the devil'. Idealnie wpasowany w zakończenie filmu 'Wywiad z wampirem'
Ulubiony utwór? 'November Rain' naturalnie. Drugi w kolejności? Ich cover 'Sympathy for the devil'. Idealnie wpasowany w zakończenie filmu 'Wywiad z wampirem'
Inna muzyka, okej. Ale ten sam instrument. Ich solówki współgrają z ich ruchami, mimiką i nastrojem utworów. Slash zawsze tylko ma zaciętą minę zawadiaki i balansuje kolanami ;p
Przy okazji...
Przy okazji...
Ja w sumie polubiłem na tyle mocno że wciąż go słucham tylko jeden ich kawałek. Civil War.
Tak w zasadzie maja potwornie jednorodną muzykę na dłuższą metę.
Tak w zasadzie maja potwornie jednorodną muzykę na dłuższą metę.
Cytat
Ich solówki współgrają z ich ruchami, mimiką i nastrojem utworów. Slash zawsze tylko ma zaciętą minę zawadiaki i balansuje kolanami ;p
Co do epickości Page'a i Claptona nie będę polemizował, bo sam ich nagminnie słucham, ale co do drugiego zdania, to się nie zgodzę. Różnica jest kolosalna - polecałbym wersję live WTTJ i chociażby Knockin' on Heavens Door.
Edit: Co do obrazka, widziałem. Chociaż Slash minę strzelił niezłą. A'la "Kurde, a ja tego dotykam"