Wszystko lubi się psuć. Ludzie, psy rowery, nawet ulubiony zespół muzyczny pewnego dnia postanawia przygrywać wymalowanym paniom podczas programów śniadaniowych. Trzeba korzystać, póki coś jest dobre, dlatego nie oddałem sterów nikomu innemu i raz jeszcze przypadło mi w udziale przygotowanie "tłustej" aktualizacji.
A wszystko zaczęło się lata temu. Za siedmioma mostami, za ośmioma platformami wiertniczymi i po paczce papierosów... Mówiąc prościej – każdy Amerykanin, którego drażniły sztywne normy prawne, jechał do specjalnego miejsca, gdzie mógł zaznać powrotu króla na długo przed tym, jak to mogliśmy sobie oglądać przy okazji wycieczki pewnego hobbita. A co, jeśli ten miły zwyczaj nagle się popsuje?
Media donoszą, że coraz mniej osób pragnie właśnie tak związać się na całe życie. A głupi są, bo trzeba korzystać. Potem przyjdzie taki atomowy prawdziwek i co – będą żałować. Zupełnie jak tamci, o których spisaliśmy rzewne historyjki. Chcecie ich poznać?
Parszywa ósemka, która docenia nie tyle to, co ma, ale to, co utraciła. Ale w podobnej sytuacji jest niejaki Ramsey... Odpowiednia dawka mikstury, w skład której wchodził na pewno Actimel, zioła prowansalskie i jakieś inna cuda, dała mu możliwość, by wszystko przeżyć jeszcze raz. I jak tu mu nie zazdrościć?
Na koniec nasze najlepsze danie, czyli recenzja książki, o której wiem tyle, co nic. Dlatego dostała zaszczytne miejsce deseru. Wcinać i doceniać, póki jest!