Czeeść, pospamujmy
Całkiem fajny quiz (zupełnie przez przypadek stworzony przez znajomego znajomych;p) - całkiem ciekawe pytania. Niemalże tworzą fabułę!
http://www.playbuzz.c...nation-are-you
Jestem Fenicjanami, a wy?
http://www.playbuzz.c...nation-are-you
Jestem Fenicjanami, a wy?
Długa, ale dobra;)
A teraz coś dla naszego kolegi - Lionela! Okazuje się, że w Polsce ludzie mają tak naprawdę na imię!;P
https://scontent-lhr3-...3f&oe=5688C535
A teraz coś dla naszego kolegi - Lionela! Okazuje się, że w Polsce ludzie mają tak naprawdę na imię!;P
https://scontent-lhr3-...3f&oe=5688C535
Użytkownik Trzeci Kur dnia wtorek, 29 września 2015, 19:04 napisał
Całkiem fajny quiz (zupełnie przez przypadek stworzony przez znajomego znajomych;p) - całkiem ciekawe pytania. Niemalże tworzą fabułę!
http://www.playbuzz.c...nation-are-you
Jestem Fenicjanami, a wy?
http://www.playbuzz.c...nation-are-you
Jestem Fenicjanami, a wy?
Szkoda, że ankieta nie jest po polsku
Mi wyszło, że należę do Persów.
Trzy lekcje polskiego. Data: 20.10.15.
Na dobry początek zniszczenie uczniów. Szczególnie mnie. Za czytanie ze zrozumieniem, z którego daliśmy ciała. Ja sporo tam nakreśliłem, byłem z niewiadomego powodu kompletnie zdekoncentrowany i z dwóch stron zadań drugą zacząłem robić w ciągu ostatnich pięciu minut. Skreśleń dużo. Przyczepił się do estetyki i pisma, zgnoił solidnie przy całej klasie, że niby świadczy to o moim braku dojrzałości itk. Bzdura, zwyczajnie nie dałem rady sobie z pracą, a to przełożyło się na pośpiech i kiepską jakość wizualną.
No ale kto by się z nim kłócił?
To były dwie lekcje, podczas których czułem się przynajmniej jak piłkarze Lecha zdołowani po kolejnym nieudanym meczu w tym sezonie. Trzecia lekcja - takie próbne matury ustne. Mamy temat, musimy omówić go w ciągu 10 minut na ocenę. Na szczęście nie wylosował mnie, bo byłem nieprzygotowany (losował dość długo za pomocą jakieś strony internetowej, wszystkim udzieliła się adrenalina i strach).
Temat beznadziejny - zapożyczenia w języku polskim. Po trzech minutach wywodu odpowiadającego cisza, aż nauczyciel rzecze:
I chociaż poprawił się, to trzech uczniów (tak, ja też) nie dało rady powstrzymać śmiechu. Reszta przeszła dość obojętnie, ale jak zdałem sobie sprawę, co on powiedział, to trudno było powstrzymać emocje, szczególnie po tak odczuwalnym napięciu. A gdy udawało mi się skupić na czymś innym (w końcu mogłem być przez moje zachowanie kolejnym pytanym, więc nieskutecznie, ale starałem się zachować powagę), w śmiech wpadał kolega z ławki, a ja znów w jego ślady I tak prawie do końca lekcji.
Nie wiem, czy zaliczyć te lekcje do udanych czy nie
Na dobry początek zniszczenie uczniów. Szczególnie mnie. Za czytanie ze zrozumieniem, z którego daliśmy ciała. Ja sporo tam nakreśliłem, byłem z niewiadomego powodu kompletnie zdekoncentrowany i z dwóch stron zadań drugą zacząłem robić w ciągu ostatnich pięciu minut. Skreśleń dużo. Przyczepił się do estetyki i pisma, zgnoił solidnie przy całej klasie, że niby świadczy to o moim braku dojrzałości itk. Bzdura, zwyczajnie nie dałem rady sobie z pracą, a to przełożyło się na pośpiech i kiepską jakość wizualną.
No ale kto by się z nim kłócił?
To były dwie lekcje, podczas których czułem się przynajmniej jak piłkarze Lecha zdołowani po kolejnym nieudanym meczu w tym sezonie. Trzecia lekcja - takie próbne matury ustne. Mamy temat, musimy omówić go w ciągu 10 minut na ocenę. Na szczęście nie wylosował mnie, bo byłem nieprzygotowany (losował dość długo za pomocą jakieś strony internetowej, wszystkim udzieliła się adrenalina i strach).
Temat beznadziejny - zapożyczenia w języku polskim. Po trzech minutach wywodu odpowiadającego cisza, aż nauczyciel rzecze:
SPOILER
Trzy i pół minety do końca
I chociaż poprawił się, to trzech uczniów (tak, ja też) nie dało rady powstrzymać śmiechu. Reszta przeszła dość obojętnie, ale jak zdałem sobie sprawę, co on powiedział, to trudno było powstrzymać emocje, szczególnie po tak odczuwalnym napięciu. A gdy udawało mi się skupić na czymś innym (w końcu mogłem być przez moje zachowanie kolejnym pytanym, więc nieskutecznie, ale starałem się zachować powagę), w śmiech wpadał kolega z ławki, a ja znów w jego ślady I tak prawie do końca lekcji.
Nie wiem, czy zaliczyć te lekcje do udanych czy nie