Użytkownik Ati dnia środa, 18 lutego 2015, 00:04 napisał
Ale masz też ograniczoną ilość źródeł, a nie 456029 stron i publikacji w stylu "ratujmy Tybet", przez które ciężko dotrzeć do jakiś konkretniejszych źródeł.
Czy źródło jest ok to już musisz sama niestety ocenić.
[Dodano po 3 minutach]
Użytkownik Ati dnia środa, 18 lutego 2015, 00:04 napisał
Chociaż w sumie nie jestem pewna co do tych źródeł, nigdy nie byłam dobra z historii
Ale pamiętam, że często przy jakiś sprawach robiły się "dwa obozy" (albo i więcej), z których każdy myślał, że zna prawdziwą i bardziej historyczną historię niż wszyscy inni.
Jako ktoś interesujący się historią mogę Ci powiedzieć, że takie coś to norma i wtedy warto przyjrzeć się wszystkim stronom i chociaż spróbować na chłodno ocenić (to już pewnie sama wiesz...). Tak między narodami, jak i w sporach wewnątrz nich czasem jest znacznie więcej obozów. Najważniejsze chyba to starać się samemu wyciągać wnioski i słuchać.
P.S.
Zresztą... w sprawie Tybetu wyciąganie chłodnych wniosków i analiza obu stron raczej nie powinna być dla nas problemem. To jednak dla nas dość odległy temat. A to plus, bo do historii dobrze podejść z chłodną głową.