Niestety, moje największe obawy się potwierdzają. Pewnie, że nie liczyłem na powrót do stylu i wyzwań, jakie stawiał przed graczem „Morrowind”, ale po cichu marzyłem, iż proces kastracji w serii „The Elder Scrolls” nie będzie nadal postępował z siłą huraganu. Ech… po znakomitej sprzedaży „Fallout: New Vegas” sądziłem, że włodarze Bethesdy zrozumieją, że ucieczka w „każualizację” nie jest jedyną drogą, aby gra rozeszła się w milionach egzemplarzy, ale najwyraźniej to było tylko takie moje małe myślenie życzeniowe. Choć skłamałby, gdybym napisał, że jestem strasznie zaskoczony takimi poczynaniami potentata z Rockville – najwyżej delikatnie zdumiony.
Craig Lafferty, główny producent „Skyrim”, postanowił być uczciwy wobec potencjalnych nabywców i w szczerym wywiadzie dla serwisu CVG zdradził, że piąta część sagi „The Elder Scrolls” przygotowywana jest głównie z myślą o konsolach i otwarciu się na nowych konsumentów. Co z uczuciami weteranów serii? Kto by się tam nimi przejmował.
„Konsole są naszą główną platformą i kładziemy na nie nacisk. Oznacza to, że najpierw produkujemy grę na Xbox 360 i PS3, a potem tworzymy port na komputery osobiste, co w rzeczywistości okazało się nie takim złym pomysłem.
Oczywiście nie jest tak, że gracze na PC otrzymają gorszą grę. Wiele się nauczyliśmy od czasów „Obliviona” i „Fallout 3” – nasi programiści starają się wycisnąć wszystko, co najlepsze z tych platform, a to przełoży się w pewnym stopniu na jakość wersji na komputery osobiste. Stało się jasne, że pozycja konsol nowej generacji i urządzeń takich jak Kinect czy PS Move, będzie nadal silna w dniu premiery „Skyrim”.
Pragniemy, aby ta gra była naprawdę przystępna. Pewnie, w „Skyrim” nadal czają się zakulisowe, bardzo złożone mechanizmy, ale chcieliśmy stworzyć tę produkcję w taki sposób, aby przeciętny człowiek mógł wejść do tego świata – po prostu chwycić pada, grać, i żeby to było łatwe oraz przyjemne doświadczenie.
Wiedzieliśmy, że musimy stworzyć bardziej przyjazny i otwarty interfejs. Wiesz, uciec od tych wszystkich statystyk i tego typu rzeczy... Jesteśmy oddanymi fanami firmy Apple, więc chcieliśmy stworzyć ten aspekt produkcji jak ona, aby poruszanie się po menu było proste i intuicyjne. Powód jest jeden, spędzisz w nim sporo czasu.” – podsumowuje Craig Lafferty.
Słyszycie ten hałas i jęki? To kolejny bastion „blacharzy” został zdobyty. Tylko, czy ten gród nie upadł już przy okazji premiery „Obliviona”?