Cytat
Czy kiedykolwiek czułeś/aś się skrępowany/a przyznając się do zaintersowania fantasy?
Prawdę mówiąc, to nigdy nie odczuwałem potrzeby zatajania moich zainteresowań. Fantasy nie jest groźne, nie budzi obrzydzenia, zainteresowani nim nie wychodzą chyba poza normy społeczne. Mnie krępowałoby przyznawanie się do voyeuryzmu albo zainteresowania grzebaniem w krowich plackach
Fantasy - skądże znowu. Zdrowe, młodzieńcze zainteresowanie.
Cytat
Czy kiedykolwiek zataiłeś/aś swoje zainteresowanie tematyką fantasy?
Mógłbym powiedzieć: nie, zwłaszcza, że to jedna z niewielu rzeczy, które przychodzą mi do głowy, gdy jestem pytany o zainteresowania. Ale powiem tak, zdarzyło mi się, jednak nie ze wstydu, a z domniemanego rozsądku. Było to podczas mojej pierwszej rozmowy kwalifikacyjnej. Co prawda nie jestem pewny, czy miałoby to jakiś wpływ na ostateczną decyzję pracodawcy, ale wolałem, żeby nie myślał, iż jestem osobą bujającą w obłokach (bo tak stereotypowo myśli się o miłośnikach fantasy).
Cytat
Czy kiedykolwiek byłeś/aś obiektem drwin z powodu swojego zainteresowania fantastyką?
Owszem. Notorycznie drwią ze mnie moja matka oraz mój starszy brat. Matka, ponieważ jest osobą twardo kroczącą po ziemi i nie zdaje sobie sprawy, ile pożytku płynie z obcowania z fantasy. Brat, ponieważ... jest bratem
W jego mniemaniu moje zainteresowania muszą być siłą rzeczy dziwne i dziecinne. Przytoczę tu pewną sytuację. Mój brat do oceniania fantasy używa 'drizztowej' miary. Kiedyś tego i owego dowiedział się o sadze Salvatore i nabrał przekonania, że wszystkie książki Fantasy opowiadają o pierdołowatych bohaterach, poszukiwaczach przygód, którzy zawsze wychodzą cali z potyczek i w sielankowych nastrojach przedzierają się przez hordy potworów w bliżej nieokreślonym celu. Gdy zakupiłem drugi tom sami wiedźmińskiej pt. "Miecz przeznaczania", z typową dla siebie szyderczą miną spytał mnie, jakie profity daje ten 'miecz'. Do tej pory nie wytłumaczyłem mu, że ten tytuł to metafora, a nie nazwa artefaktu, po który zmierza tytułowy wiedźmin podczas swoich wojaży. Po prostu parsknąłem śmiechem i nie wracałem do tematu