Wiedźmińska recenzja na GameExe!


wiedźmin 2, zabójcy królów, recenzja

W Wiedźmina 2 możecie już grać od kilku dni. Zapewne wielu z was zdążyło już ukończyć nowe przygody Geralta i spółki, jednak jestem pewien, że znajdzie się grupka, która jeszcze nie miała okazji ponownie zagłębić się w świat wykreowany przez REDów. Dla jednych i drugich miła informacja – możecie zapoznać się z recenzją Zabójcy Królów, którą sporządził Courun Yauntyrr. Pierwsi będą mieli okazję podyskutować o grze, drudzy... cóż. Dowiedzieć się po prostu czy warto w nią zagrać. Zapraszam do lektury!

Premiery drugiego „Wiedźmina” wyczekiwałem od dłuższego czasu. Każde kolejne doniesienie prasowe utwierdzało mnie w przekonaniu, że to będzie gra dużo bardziej dopracowana i ciekawsza od swojego pierwowzoru. Mógłbym posłużyć się wiedźmińskimi cytatami, ale przejdę od razu do rzeczy, by nie powtarzać i cytować tego, co być może każdy pragnie odkryć sam.

Na początek czeka nas standardowy proces instalacji. Niektórzy już na tym etapie natrafili na dość poważne błędy, z którymi wydawca nie poradził sobie najlepiej. Nie mówię tylko o nabywcach Edycji Kolekcjonerskiej, wykupujących za dodatkowe pieniądze opcję uruchomienia „Wiedźmina 2” wcześniej, ale o nabywcach standardowej wersji, którzy także na podobne problemy się nie pisali. Już po zapisaniu wszystkiego na dysk odkrywamy możliwość pobrania DLC pod warunkiem, że posiadamy wymagany kod. Wszystko wygląda pięknie, ale nawet po wykonaniu wymaganych czynności instalator potrafi się wyłożyć bądź też proces powtarzany jest raz za razem bez pozytywnego skutku. Zostawmy jednak sprawę DLC i przejdźmy do samej gry.

Trochę żałowałem, że nie ujrzymy już pracy Tomka Bagińskiego i jego zespołu. Podczas premiery pierwszej części intro i outro były traktowane jako poważny atut gry, podczas gdy w „Wiedźminie 2” musimy się zadowalać scenkami generowanymi przez silnik gry. Nic straconego, gdyż ten ostatni wywiązuje się ze swojej roli znakomicie. Co więcej, grę udaje się uruchomić nawet na maszynie nie spełniającej minimalnych wymagań, przy czym recenzowany tytuł nadal potrafi swoim wyglądem zachwycić.

Czytaj dalej...

- Tak, tak. Ja za każdym razem mówię co innego. - Aha. I?

- I nic. Uważam to za cnotę. (...) Dziennikarka pyta mnie, czemu ciągle zmieniam zdanie, a ja jej odpowiadam: "Żeby się uwiarygodnić". - "Uwiarygodnić"?

- Oczywiście. Bo zawsze mówię to, co w danej chwili czuję. Nie kalkuluję, nie kombinuję. Uwiarygodniam się przez to, że sobie zaprzeczam. - Przewrotne.

- Tak. I jutro temu zaprzeczę.
Odpowiedz
← Nowości

Wiedźmińska recenzja na GameExe! - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...