Choć trochę czasu już minęło, myślę, że jednak warto odpisać gościowi, bo jeszcze jacyś początkujący gracze to przeczytają i bez refleksji (mówiąc kolokwialnie) łykną temat. Ekhm - nie, mistrz gry nie zawsze ma rację. Nie jest omnipotentnym bytem, jakkolwiek by wielu nie twierdziło, jest sędzią. Rozstrzyga spory. W systemach "lekkich" kieruje się głównie własnym rozsądkiem i sugestiami graczy, dostosowując reguły pod daną sytuację. Z drugiej strony - w systemach "regułowych" szuka rozstrzygnięć sytuacji na bazie mechanicznej. Innymi słowy - stara się dostosować sytuację do reguł.
Przy czym, wbrew nadęciu storytelingowców, jakoby granie "by book" było czymś gorszym, tak nie jest. Wymaga pewnej dyscypliny i zrozumienia, że nasza postać to nie do końca my, (choć nadajemy jej ducha sprawczego
![](/view/images/emoticons/default/wink.gif)
), a te opisują ją cyferki i zdolności, to kluczowe narzędzie, które pozwala przenieść postać na warstwę, że tak to ujmę, fabularną. Mówiąc jeszcze inaczej - RPG to gra - ta literka "G" w nazwie wzięła się nie bez powodu. Gra w odgrywanie ról. Zasady określają w czym postać gracza jest dobra, w czym zła. Definiuję jej rolę i pomagają prowadzącemu rozstrzygać szansę zdania bądź oblania testu.
Przy okazji mała obserwacja - "opowieściarstwo" made by Poland - ma przykrą właściwość, rozleniwia graczy kosztem przeciążenia obowiązkami mg. No bo to mg musi znać zasady, a gracz nie, bo po co? Przychodzi przecież na gotowe, ma se odegrać bohatyra.
Błąd.
Gracz, tak jak mg, powinien przygotować się na sesję. W końcu ma coś od siebie dać i nie chodzi tu tylko o browar dla mg. Kluczowe sprawy dla mnie jako dla gracza - czytam podręcznik, znam zasady, nie pytam się "a jak to się robi". Grałem z ludźmi, prywatnie byli jak najbardziej "spoko", którzy po wielu latach grania w WoDa pytali się prowadzącego czy dziesiątki na kości się przerzuca...