Sesja Dany'ego
Solusar musiał poczuć zmianę wywołana waszym wpływem. Obronił się przed atakiem i odpowiedział tym samym. Trafił trzykrotnie, a za każdym razem przestrzeń, w której się znajdowałaś, falowała gwałtownie, jakby była kurczącą się kończyną. Za trzecim ciosem, skierowanym w brzuch przeciwnika, coś pociągnęło cię w "tył" i wszystko zniknęło w blasku, wyrzucając cię z transu. Otworzyłaś oczy, znów siedząc na świątynnym korytarzu, a przy tobie budzili się też Harlan i sam Solusar.
Chwilowo nic na to nie wskazywało. Solusar przetoczył głową po kolumnie w prawo i w lewo, lustrując wciąż trochę nieprzytomnym wzrokiem was i otoczenie. Westchnął, odkaszlnął. Harlan podniósł się na nogi.
- Wszystko w porządku? Jak się czujesz? - zapytał, kładąc ci dłoń barku. - Dobrze się stało, że mi pomogłaś. Nam, mówiąc dokładnie.
- Wszystko w porządku? Jak się czujesz? - zapytał, kładąc ci dłoń barku. - Dobrze się stało, że mi pomogłaś. Nam, mówiąc dokładnie.
- Póki co, chyba tak. - odetchnął z ulgą i nachylił się nad Solusarem, chwytając go pod ramię i pomagając wstać. - Jak tam Kyle? Kontaktujemy? Choć, odpoczniemy sobie, spokojnie, trzymaj się mnie. - odwrócił się przez ramię do ciebie. - Spotkajmy się w Sali Rady za, powiedzmy, godzinę, dobrze? Przekaż Heskemu, niech zbierze mistrzów. Riahl i Saram też niech się stawią.
Streściłaś Heskemu słowa Harlana oraz przebieg całego zdarzenia. Słuchał uważnie, frasując się wyraźnie.
- Rozumiem, Harlan chce jak najszybciej zwołać posiedzenie Rady... - powiedział, gdy skończyłaś relację. - W tej sytuacji Zakon nie może funkcjonować bez dwóch przełożonych, trzeba będzie dokonać szybkiego wyboru. I wyjaśnić w jaki sposób dokładnie spadło na nas to całe nieszczęście. Również chciałbym, żebyś tam była. - oznajmił i dodał po chwili. - Jak uważasz... Czy Harlan stanowi dla nas realne zagrożenie?
- Rozumiem, Harlan chce jak najszybciej zwołać posiedzenie Rady... - powiedział, gdy skończyłaś relację. - W tej sytuacji Zakon nie może funkcjonować bez dwóch przełożonych, trzeba będzie dokonać szybkiego wyboru. I wyjaśnić w jaki sposób dokładnie spadło na nas to całe nieszczęście. Również chciałbym, żebyś tam była. - oznajmił i dodał po chwili. - Jak uważasz... Czy Harlan stanowi dla nas realne zagrożenie?
- Nie wiem... Nie potrafię go rozgryźć. - poprawiam lekku - Oczywistym jest, że styka się z Ciemną Stroną Mocy, ale sprawia wrażenie, jakby była ona dla niego tylko narzędziem i potrafi to w miarę kontrolować. W każdym razie nie mam żadnych dowodów na to, że jest przeciwko nam. - kończę, patrząc na Heske. - Możliwe, że dowiemy się na Spotkaniu.
- Oby nie. - odparł krótko mistrz i skinąwszy ci głową oddalił się w stronę pozostałych mistrzów. Postanawiając zaznać choć odrobiny spokoju przed zebraniem odeszłaś w stronę korytarza prowadzącego do pokojów rycerzy, ciesząc się w głębi duszy na powrót do swoich czterech ścian w tej świątyni, których nie widziałaś już (jak się zdawało) całe wieki. Po drodze obserwowałaś z przyjemnością ścienne kryształy, niezmiennie oświetlające w całkowitej ciszy ściany, sufit i podłogę swym ciemnobłękitnym, sennym blaskiem. Za jednym z zakrętów trafiłaś na Rodianina Ar-Sarama, któremu przekazałaś polecenia Harlana w sprawie spotkania. W odpowiedzi rodiański Jedi zapytał:
- Gdzie jest Kyle?
Cóż, bardzo dobre pytanie - gdzie jest Solusar, oprócz tego, że z Harlanem? I co tam robią?
- Gdzie jest Kyle?
Cóż, bardzo dobre pytanie - gdzie jest Solusar, oprócz tego, że z Harlanem? I co tam robią?
- Był przy Harlanie. Udało nam się, przynajmniej na razie, powstrzymać Kuna. Wyglądał nieźle. Harlan poszedł z nim, by odpoczął. - mówię, choć staram się powstrzymać swoje fobie, których nabawiłam się od niedawna. Kyle sam z Harlanem? Potencjalny szpieg z najniebezpieczniejszym Sithem? Nie będąc jednakże kompletną idiotką, staram się wyczuć, gdzie są Harlan i Kyle oraz jakie są emocje wokół Harlana.
Stanęłaś pośrodku korytarza, co mogło wyglądać dość dziwnie, ale akurat nikt nie przechodził obok, a Saram wrócił do swojego pokoju. Zdołałaś zlokalizować ich w sali wykładowej z astronomii. Solusar był ledwo wyczuwalny, najwyraźniej ze względu na zmęczenie, Harlan, jak prawie zawsze, niezmącenie spokojny i niedookreślony.
O tyle w pobliżu, co i w oddaleniu. Mniej więcej w połowie pokonanego przez ciebie dystansu, lecz w równoległej odnodze korytarza na parterze. Fotokomórka wsunęła drzwi w ścianę. Przed sobą miałaś dobrze znaną ci salę, wypełnioną schematami planet, holograficznymi prezentacjami na temat specyfiki poszczególnych ekosystemów, układów i szlaków, gdzie wszyscy młodzi adepci uzyskiwali niezbędne do podróży informacje. Pod jednym ze schematów na pufach siedzieli obaj jedi.
- A, Kaileen. - powitał cię Harlan, któremu najwyraźniej weszłaś w pół jakiegoś zdania. - Coś się stało? Czy zatęskniłaś już za podróżami w nadprzestrzeni? - zapytał z typowym dla siebie humorem.
- A, Kaileen. - powitał cię Harlan, któremu najwyraźniej weszłaś w pół jakiegoś zdania. - Coś się stało? Czy zatęskniłaś już za podróżami w nadprzestrzeni? - zapytał z typowym dla siebie humorem.
- Nie, chwilowo mam dosyć. - uśmiecham się. - Przyszłam powiedzieć, że wszystko już ustalone i zebranie Rady odbędzie się mniej więcej za godzinę. - Patrzę jeszcze na obydwóch siedzących.
- Mogę się dołączyć? I mnie przyda się odpoczynek po tych wydarzeniach. - Jeśli tak, to siadam sobie obok.
- Mogę się dołączyć? I mnie przyda się odpoczynek po tych wydarzeniach. - Jeśli tak, to siadam sobie obok.
- Oczywiście, siadaj. - wskazał ci gestem pufę i wrócił do Solusara - Na czym to stanęliśmy?
- Na zadbaniu o "bezpieczeństwo" grobu Kuna na Hoth. Bądź co bądź, zostaje jeszcze Tatooine. I skąd pewność, że ktoś się do tych grobów, nie dostanie, mimo starań mistrza? Dajmy na to, unieść przy pomocy Mocy głazy, jeśli mistrz zawalił wejście. Niektórzy Sithowie na pewno dysponują taką mocą. - ciągnął przerwany przez ciebie wątek młody jedi.
- Bardzo niewielu wie o istnieniu grobowców Exara Kuna. - odpowiadał Harlan z uśmiechem. - Te, do których dotarłem, strzeżone były przez własne, bardzo solidne zabezpieczenia, do których doliczyć można również bardzo niesprzyjające eksploracji warunki. Starania, których dołożyłem, by pozostały nieodkryte, znacznie zwiększają prawdopodobieństwo utrzymania takiego stanu, choć faktycznie nie dają pewności. Jednak idąc tym tokiem rozumowania żadna ingerencja nie dałaby takiej pewności, a uważam, że niewiele więcej można zrobić, przynajmniej teraz.
- Na zadbaniu o "bezpieczeństwo" grobu Kuna na Hoth. Bądź co bądź, zostaje jeszcze Tatooine. I skąd pewność, że ktoś się do tych grobów, nie dostanie, mimo starań mistrza? Dajmy na to, unieść przy pomocy Mocy głazy, jeśli mistrz zawalił wejście. Niektórzy Sithowie na pewno dysponują taką mocą. - ciągnął przerwany przez ciebie wątek młody jedi.
- Bardzo niewielu wie o istnieniu grobowców Exara Kuna. - odpowiadał Harlan z uśmiechem. - Te, do których dotarłem, strzeżone były przez własne, bardzo solidne zabezpieczenia, do których doliczyć można również bardzo niesprzyjające eksploracji warunki. Starania, których dołożyłem, by pozostały nieodkryte, znacznie zwiększają prawdopodobieństwo utrzymania takiego stanu, choć faktycznie nie dają pewności. Jednak idąc tym tokiem rozumowania żadna ingerencja nie dałaby takiej pewności, a uważam, że niewiele więcej można zrobić, przynajmniej teraz.
- Skąd mam to wiedzieć? Nie wiem, może to widzieliście, ale w... wewnątrz mnie, walczyliśmy, jednak... nie byłem w stanie mu nic zrobić. Może przeniósł się do innego ciała, słyszałem taką propozycję od kogoś lub czegoś. Pamiętam tylko, że mówił coś o swoim mieczu. - spojrzał na rękojeść miecza Kuna. - nie wiem, opętanie może się powtórzyć, nie jestem do końca pewien.
- I tę kwestię będziemy starali się rozstrzygnąć. - powiedział uspokajająco Harlan. - Przy pomocy innych mistrzów, a także i twoją, Kaileen. - wskazał na drzwi. - Idziemy?
- I tę kwestię będziemy starali się rozstrzygnąć. - powiedział uspokajająco Harlan. - Przy pomocy innych mistrzów, a także i twoją, Kaileen. - wskazał na drzwi. - Idziemy?