Po kilkuset metrach byłeś pewien, że nikt cię nie śledzi. Co więcej, byłeś przekonany, że nikt nie próbował.
Wskazana karczma była zwykłą portową budą, pełną taniego alkoholu, podłego żarcia, tanich dziwek i chlejących na umór marynarzy. Rozejrzałeś się, ale w zgiełku i tłoku trudno było ci zauważyć kogokolwiek, kto pasowałby do twojego wyobrażenia o nilfgaardzkim profesorze.
Spojrzałeś na bar. Pod wielkim, zasuszonym i pleśniejącym marlinem, zawieszonym nad brudnym szynkwasem, stał brodaty karczmarz, portowy kuternoga, najpewniej osiadły marynarz. Usługiwało mu kilka lokalnych dziewcząt, roznoszących trunki i dania po jasnej, ale bardzo zaniedbanej sali. W kącie kilku wstawionych mężczyzn rżnęło na podniszczonych instrumentach skoczne piosenki. Towarzystwo, składające się w siedemdziesięciu procentach z mężczyzn i trzydziestu procentach ze sprzedajnych dam, bawiło się w najlepsze, rozlewając zawartość kuflów na klepisko. Oczywiście, po prawej już kilku się biło, po lewej jakaś paniena tańczyła na stole, w głębi przy stoliku czterech piratów grało w karty, a na środku oblesnie wyglądający marynarz zaczynał obłapiać zirytowaną kelnerkę.
Wskazana karczma była zwykłą portową budą, pełną taniego alkoholu, podłego żarcia, tanich dziwek i chlejących na umór marynarzy. Rozejrzałeś się, ale w zgiełku i tłoku trudno było ci zauważyć kogokolwiek, kto pasowałby do twojego wyobrażenia o nilfgaardzkim profesorze.
Spojrzałeś na bar. Pod wielkim, zasuszonym i pleśniejącym marlinem, zawieszonym nad brudnym szynkwasem, stał brodaty karczmarz, portowy kuternoga, najpewniej osiadły marynarz. Usługiwało mu kilka lokalnych dziewcząt, roznoszących trunki i dania po jasnej, ale bardzo zaniedbanej sali. W kącie kilku wstawionych mężczyzn rżnęło na podniszczonych instrumentach skoczne piosenki. Towarzystwo, składające się w siedemdziesięciu procentach z mężczyzn i trzydziestu procentach ze sprzedajnych dam, bawiło się w najlepsze, rozlewając zawartość kuflów na klepisko. Oczywiście, po prawej już kilku się biło, po lewej jakaś paniena tańczyła na stole, w głębi przy stoliku czterech piratów grało w karty, a na środku oblesnie wyglądający marynarz zaczynał obłapiać zirytowaną kelnerkę.