Jakiś czas temu
- Skandal! Hańba! Granda! - pod gabinetem Jego Magnificencji Rektora kuliło się kilku bakałarzy. Żacy, którzy nieobecnych zwykle wykładowców starali się zdybać po zebraniu, licząc na ich przychylność dawno już zrezygnowali ze swych zamiarów. Z korytarza ozdobionego nieco już poszarzałymi tapetami przeszedłeś do niewielkiego holu, w którym zwykli oczekiwać petenci. Spojrzenie przez szybki kratowanego okienka na wieżę Akademii uświadomiło Ci, że kwadrans spóźnienia nie wróży nic dobrego, zwłaszcza przy akompaniamencie wrzasków, których kilka już rozpoznawałeś. Pchnięcie drzwi pokazało, że nie pomyliłeś się wiele. W gabinecie, przed zasępionym obliczem rektora dochodziło już prawie do regularnej bitki w wykonaniu najznamienitszych z umysłów jakie nosi ziemia. Gdy im przerwałeś wykładowca dziekan Historii Naturalnej łapał za klapy sukmany wykładowcy Starszych Run z Katedry Truwerstwa i Poezji. Pod ścianą wykłócało się kilku innych profesorów, których nie znałeś. Na twój widok wszyscy zamilkli, jedynie rektor, gestem, wskazał ci miejsce, nieco z boku, wyraźnie mniej godne od stołków pozostałych. Nastąpiło ogólne pomrukiwanie i wygładzanie odzienia, jak to zwykle, gdy w obliczu młodszego kolegi mają upadać autorytety.
- Usiądź, magistrze Julsenorze. Jak widzisz, debata przybrała gorącego tonu. Czymże zawdzięczamy sobie spóźnienie? - nie czekając na Twoją odpowiedź rektor ciągnął swoje przemówienie.
- Jak wiesz, chodziły słuchy, że mamy mieć w Akademii nowego profesora w katedrze Historii Naturalnej. Prawda to. Zamierzamy zatrudnić...
- Chędożonego Nilfgaardczyka! - wykrzyczał prawie czerwony na twarzy Albert z Kagen, posiwiały, wiekowy profesor i wybitny alchemik. Niestety, znając go nie od dziś, wiedziałeś, jak strasznym jest ksenofobem.
- To skandal! Tyle światłych umysłów mamy już tutaj, gdybym ja był rektorem... - wykładowca Starszych Run, niemłody też redańczyk ucichł pod gestem aktualnie panującego.
- Na szczęście nie jesteś, a decyzja należy do mnie i profesora Ajnela. - rektor wskazał na niedźwiedziowatego profesora, który przybywszy przed półwieczem z Kaedwen nie wyzbył się ani puszczańskich manier ani też puszczańskiego wyglądu. - Stawiam was przed faktem dokonanym, a magister Julsenor jest tu obecny głównie ze względu na brak etatów. Chyba, że któryś z Was sam chce odbyć tę wycieczkę? Nie? No to wynocha, dość tych przepychanek!
Okrzyki "Hańba!" i "Skandal!" unosiły się jeszcze w powietrzu, aż wreszcie zostaliście we trójkę, rektor, profesor Ajnel i Ty.