Co by tu... A tak. Przeczytałem większość wypowiedzi, niektóre dosyć pobieżnie niestety, wybaczcie.
Moja znajomość tematu nazwą hip-hop ogranicza się do sporadycznego słuchania hip-hopowych audycji w trakcie gry w GTA 4. Poza tym słucham od paru ładnych lat gościa o ksywce Dj Krush. Ale to jest trip-hop, chociaż facet nagrał sporo kooperacji z muzykami hip-hopowymi, więc i tego też w jego muzyce trochę jest. I powiem wam, przepadam wręcz za jego muzyką.
Z polskiego hip-hopu... Ee... Ten tego... N.A.S. znam. I szanuję. Reszta mnie nie interesuje. I tak jest z ogólnie pojętym hip-hopem w moim przypadku. Na polską biedę pozującą na niggerów i madafaków nie patrzę bo dostaję mdłości. Na oryginalnych też nie zwracam uwagi, bo nie ma się z czym utożsamiać.
Właśnie, poruszona była kwestia utożsamiania się z tym czy innym wykonawcą i tekstami. To jest(niektórzy mogą dodać niestety)nieodłączna część bycia słuchaczem. Każdy, podkreślam - każdy, w mniejszym lub większym stopniu przejmuje coś z muzyki, książek, filmów z którymi się styka. Problem jest tylko w tym czy jego własna inteligencja pozwala mu odpowiednio wybrać co jest warte naśladowania, a czego lepiej nie tykać, bo można sobie i innym zrobić przykrość. To, że ktoś sypnie tekstem z jakiegoś hip-hopowego(lub innego)kawałka, nie znaczy, że jest skażony. Wręcz przeciwnie, dla mnie świadczy to o osłuchaniu i inteligencji kogoś takiego - osoby potrafiącej do jakiejś sytuacji wygrzebać w myślach pasujący cytat. Ale rzucić tekstem, a brać takie rzeczy za wyznacznik tego jak się postępuje w życiu... Nie chcę tu filozofować, ale to mi bardziej wygląda na brak jakichś wzorców do naśladowania. Wzorców będących na wyciągnięcie ręki. Zresztą, nie ma co się rozwodzić. Wszystko można uciąć krótkim - młodość musi się wyszumieć.
Powiem jeszcze jedno. Tekst w muzyce, oczywiście jeśli nie jest to muzyka stricte instrumentalna, jest naprawdę bardzo ważny według mnie. To coś jak obcowanie z poezją, pod warunkiem, że tekst jest sensowny i niesie przesłanie. Bo "będę cię p.....ił aż ci eksploduje głowa"(przykład zmyślony, ale znając tematykę coponiektórych i coponiekątnych, całkiem prawdziwy...)do rarytasów nie należy. Słyszałem sporo kawałków hip-hopowych o tekstach inteligentnie i z polotem opowiadających o jakichś sprawach. Tu leży właśnie mój szacunek do hip-hopu. I jedocześnie brak szacunku do idiotów, którzy przyjmując teksty innych idiotów za swoją nową religię, tracą kontakt z rzeczywistością. I żeby nie wyjść na krzyżowca co to uważa hip-hop za samo zło, dodam, że tak jest w każdym gatunku. Ale i tak - wszystko to można podsumować jednym zdaniem. "Potęga ciemnoty tak szybko nie zgaśnie." Kto mi powie z jakiego to kawałka(wcale nie hip-hopowego)dostanie cukierka. O cóż mi chodzi? Ano o to, że każdy powinien brać każdy tekst i zachowania swoich idoli muzycznych przez pewien pryzmat. A jak napisał Signore Luk'vas Poland(jego to post wywołał we mnie taki słowotok), wiele osób utożsamia się z tym co słyszy. Wracając jednak do hip-hopu, mój szacunek dla twórczości niektórych osób zajmujących sie tą muzyką, wynika właśnie z tego, że piszą dające do myślenia, nie oderwane od rzeczywistości teksty.
Kończę ten przydługi wywód, bo odcinek Family Guya kończy się ładować. Dodam jeszcze, że muzyka to przede wszystkim rozrywka. I to powinno być najważniejszym kryterium podczas wyboru tego czego się słucha. Ja sam skaczę po gatunkach w przedziwny i pozbawiony logiki sposób. Raz słucham przez miesiąc amerykańskiego jazzu z lat 50, żeby w nastepnym zanurzyć się w twórczości długowłosych, ryczących brudasów, i dobrze mi z tym. Nic tak nie robi człowiekowi jak poszerzenie horyzontów muzycznych, i ogólnie kulturalnych. Niedobrze zamykać się w szufladce jednego stylu, takie jest moje zdanie. I dlatego mówię tym co nie lubią hip-hopu - dajcie tej muzyce szansę, bo są wśród wszechogarniającego śmiecia i perły. Tak jak w każdej dziedzinie.
No... To by było na tyle droga młodzieży. Obierajcie sobie dobre wzorce, inaczej będziecie mieli przerąbane jak pijany drwal w puszczy amazońskiej. Rzekłem. Howgh!