Ten tego.. w tej informacji może pojawić się niecny i złośliwy pan Spoiler, więc jeżeli nie chcecie psuć sobie zabawy, to nie czytajcie najlepiej.
Jak wiadomo ostatnia misja naszego dziarskiego komandora do najbezpieczniejszych nie należy i ryzyko śmierci dumy międzygwiezdnej floty jest zasadniczo wysokie. Twórcy przygotowali kilka alternatywnych zakończeń i prócz szczęśliwego zakończenia, w blasku efektownej eksplozji i uczuciu euforii po ponownym przetrzepaniu tyłka „temu złemu”, istnieje możliwość śmierci w boju. W końcu nikt nie mówił, że to będą przelewki, a zadanie nie bez kozery uważane jest za czysto szalone i samobójcze. Całkiem smaczny koncept móc spojrzeć z innej perspektywy na śmierć bohatera niż czarny ekran z napisem „wczytaj ostatni zapisany stan gry”.
No i byłoby wszystko morowo, ciało pierwszego ludzkiego Widma by sobie gniło gdzieś w głównej bazie wroga, a wszechświat jakoś tam by się kręcił. Tylko cholera jest problem, bo „Mass Effect 3” już w produkcji, a niełatwo będzie wprowadzić świeżego bohatera na rynek (tym bardziej, że gracze zdążyli starego polubić) i to właściwie tylko dla jakiegoś mniejszego procenta potencjalnych konsumentów. Oczyma wyobraźni już widzę tę salę konferencyjną i ściśle tajne spotkanie, gdzie trwa żywiołowa burza mózgów, a najczęściej przebija się pytanie z nutką desperacji „Panowie, co myśmy najlepszego zrobili, co teraz?!”.
Pójdziemy po najmniejszej linii oporu, rzecz jasna.
„Śmierć to śmierć. Mass Effect 3, tak jak i reszta trylogii, to historia Sheparda. Jeśli wasz bohater zginął pod koniec Mass Effect 2, to tego zapisu nie będziecie mogli zaimportować do kolejnej części. Możesz oczywiście grać w Mass Effect 3 jeśli zginąłeś w Mass Effect 2, ale będziesz musiał stworzyć nowego Sheparda. Przykre? Tak, ale inaczej nie moglibyśmy traktować serio całego konceptu samobójczej misji, jeśli śmierć nie miałaby poważnych konsekwencji.”
Tak oświadczył Casey Hudson, główny projektant trylogii, w wywiadzie dla serwisu Game Informer. Ciekawe co tym razem Kanadyjczycy wykombinują… Kolejny tajny projekt naukowy? Zabawy z klonowaniem? Numer ze „Star Treka” z alternatywnym kontinuum czasowym? A może stare, dobre zmartwychwstanie?
Na mój ograniczony rozumek, BioWare powoli zaczyna przekraczać granicę dzielącą dobry smak z tandetą, ale zobaczymy jak będzie. Może i tym razem wybrną?