Grałem, grałem i - jeśliby wierzyć mojemu sejwowi - gram dalej.
Pomimo że nie uświadczymy tu praktycznie żadnego wątku fabularnego gra jest naprawdę świetna i wciągająca. Nazwałbym to takim symulatorem średniowiecznego rycerza. Nie ma magii, elfów i im podobnego fantasy shitu, jeno spoceni mężczyźni (zazwyczaj) na koniach i ich oręż. System walki z początku wydaje się być lekko prymitywny, jednakże szybko uświadomiłem sobie że jest naprawdę mocnym plusem tej produkcji. Do dyspozycji mamy bowiem cztery rodzaje ataku - cięcie "normalne", na odlew, pchnięcie oraz cios znad głowy - i każdy z nich jest przydatny w innej sytuacji. Można je niejako łączyć tworząc prymitywne combosy, polegające na, przykładowo, dwóch szybkich cięciach "lewo prawo" by rozbić blok i zakończyć sprawę płynnie wyprowadzonym, mocnym sztosem prosto w płat czołowy przeciwnika. Walka na koniu... jest jeszcze lepsza. Pomimo że ogranicza się do znajomego schematu - zabij piechura, zrób nawrót, tnij znów etc., ma naprawdę kozacki feeling. Czujesz tą siłę uderzenia, naprawdę. Wśród lekkiej piechoty i łuczników jesteś bogiem. Jedynym do czego można się przyczepić jest dziwna nieporadność włóczników na jazdę, choć suwaczek poziomu trudności ładnie wyrównuję tę sprawę
Kolejny plus to jak dla mnie fenomenalne odgłosy toczonych batalii. Chrzęst kolczug, odgłosy ścierającej się stali, rżenie koni - wszystko brzmi bardzo sugestywnie. Załączająca się w tle muzyczka też "robi".
Niestety w tym wszystkim kuleją zadania. Jest kilka fajnych, ale szybko zaczynają się powtarzać. Przyczepić się można też do braku wyrazistości postaci. Lordowie powtarzają te same słowa jeden po drugim i mają strasznie monotonny grafik. Ilość uzbrojenia może na początku zachwycać, ale już później w zasadzie nie ma na co wymieniać. Dla różnicy w obronie wynoszącej +1 musiałbym zapłacić jakieś 10.000 denarów. Dlatego zawsze sugerowałem się wyglądem pancerzy
Wolałem mieć stylowych matkojebców, niż śmiesznie ubranych buraków.
Blebleble, polecam każdemu kto lubi sobie posiepać