Moim zdaniem książka nie jest tak dobra jak przedstawił bratan Matthias, ale nie jest też tak słaba, jak to rysują moi przedmówcy. IMO Sapkowski inspirował się "Drabiną Jakubowa". Kto oglądał ten film, od razu wyczuje niemal identyczny klimat (tyle że zamiast demonów mamy żmiję). Faktycznie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zapłaciłem za nazwisko. 10 złotych mniej i byłbym zadowolony z zakupu. Kuleje to, co zawsze u Sapka - milion bohaterów z najróżniejszymi nazwiskami, imionami i klikuchami. Początkowo jeszcze cofałem się, żeby sprawdzić kim był ten czy ten, ale w epilogu już nawet nie miałem chęci, żeby to robić i w konsekwencji poznałem poafgańskie losy bohaterów, o których nie wiedziałem nic. Także miliardy tych militarnych zwrotów przyprawiły mnie o ból głowy. Gdzie się podział czytelny podział słowniczka na rozdziały? Wystarczyło książkę podzielić na rozdziały (a jest pisana ciągiem - fragmenty oddzielone są kropkami) i problem rozwiązałby się sam. Nudzi mnie ciągłe zaglądanie do tyłu książki, aby odszyfrować różne zwroty, które niekoniecznie muszą być objaśnione, więc czytałem, czasem nie wiedząc o co chodzi.
AS popisuje się za to swoją znajomością różnistych mitologii i kij wie czego jeszcze. I nie piszę tego w pozytywnym sensie. Kolejne wymienianie jakiś bogów itp. przyjmowałem ziewaniem.
Cytat
stylem nijak nie przypominającym Sapkowskiego
Otóż to, zgadzam się z tym stwierdzeniem. Z ASa zostały jedynie przyzwoite dialogi, kilka ciekawych żargonowych zwrotów i ten charakterystyczny klimat niepokoju "jest-fajnie-ale-nie-do-końca-łapię-o-co-biega". Nie znam rosyjskiego, tak jak i nie znam łaciny, a niemiecki jedynie podstawy. Ale tak jak te dwa ostatnie nie przeszkadzały mi w poprzednich książkach, tak nieznajomość ruskiego irytowała bardzo w Żmii.
Książka zdecydowanie ma przesłanie, niekoniecznie mówiące jedynie 'wojna jest zła'. W Afganie zęby połamali sobie wszyscy, połamią sobie i Amerykanie (a wraz z nimi my), którzy kilkanaście lat wcześniej dozbrajali duchów w walce z szurawymi. Podsumowując - słabo towariszcz Sapkowski. Piąteczka w sakli dziesięć, bo tragicznie nie było. Żmija znajdzie swoich amatorów (vide Matt), ale większość zjedzie ją jak łysą kobyłę. Niezdecydowanym polecam wrócić do Sagi albo Husytów.
[Dodano po 3 godzinach]
Jeszcze muszę napsioczyć na superNOWĘ. Wydawnictwo nie popisało się. Porównałem swój egzemplarz książki z egzemplarzem kolegi i jakość papieru była wyraźnie różna. Jego egzemplarz kupiony w eMpiku miał taki chamski, prawie że gazetowy papier. Moja książka nie wiem gdzie była kupowana, bo ją dostałem, ale jakość papieru była dużo lepsza. Dziwne.