A ja, dla odmiany, byłam raczej rozczarowana. Fakt, że fabuła przypomina powieści o Mordimerze - dla mnie w tym przypadku to raczej wada niż zaleta. Mocną stroną cyklu inkwizytorskiego jest m.in. dość interesujący świat. W "Garści czerwońców" tego nie ma, jest za to szlachecka Rzeczpospolita, ostatnimi czasy coraz bardziej popularna dzięki Komudzie (i "Charakternikowi", znowu autorstwa znanego i lubianego J. Piekary) oraz bohater, podejrzanie przypominający popularnego Madderdina, ale jakoś pozbawiony tego specyficznego uroku. Może właśnie przez te podobieństwa do znanych dzieł większą uwagę zwracałam na uchybienia? Fabuła zupełnie, w najmniejszym stopniu mnie nie wciągnęła. Czytając pierwszą księgę odniosłam wrażenie, że autor w ogóle nie potrafi stopniować napięcia, tylko zdaje suche sprawozdanie z tego, co spotkało porucznika, przez co wszystko było nudne jak flaki z olejem i nawet nieszczęsne opisy miejsc zbrodni wcale do mnie nie przemawiały. Po jakimś czasie chyba trochę przywykłam do tej monotonnej narracji, a może coś się minimalnie poprawiło, ale i tak skończyłam czytać raczej dla zasady (staram się nie oceniać czegoś, czego nie doczytałam). A już zupełnie nie przemawiały do mnie relacje Joachima z kobietami - choć to może dlatego, że w pewnym momencie zaczęłam reagować niemal alergicznie na wyraz "półkule" (ew. "kule"), trochę nadużywany przy opisach damskiej fizjonomii
Możliwe, że trochę za wiele wymagam od debiutu, nie wiem. Ale taki Orkan ("Głową w mur" to chyba jego debiut?) bardzo mi się spodobał. Podejrzewam, że Foryś za bardzo patrzył na Piekarę. Twórczość tego pisarza można oceniać różnie, ale jednak "Za garść czerwońców" rzeczywiście nie wytrzymuje porównania z historią Mordimera i takich porównań powinien autor unikać. Choć muszę przyznać, że opisy miast całkiem mi się spodobały, nie wystarczyły, by mnie przekonać do całości :)"
Zobaczymy, jak będzie (czy będzie?) dalej. A nuż zaserwuje nam Foryś coś zupełnie własnego?
EDIT: Orkan nie debiutował wspomnianym przeze mnie \"Głową w mur\". To po prostu jego pierwsza samodzielna książka, wcześniej publikował kilka opowiadań, m.in. w NF. Co prawda nie zmienia to faktu, że na naszym rynku jest postacią nową, ale jednak nie napisałam prawdy i jestem świadoma swojej pomyłki
Przykład dobrego moim zdaniem debiutu? Ot, choćby \"Gromowładny\" Gilmana.