Neil Gaiman

Niecałe dwa lata temu (zupełnie przez Przypadek*) wpadła mi w ręce książka tego autora. Nosiła tytuł "Nigdziebądź", miała brzydką okładkę i nie zapowiadała się zbyt ciekawie. Leżała na półce, czekając, aż skończą mi się inne książki. Kiedy pokryła ją warstewka kurzu, zaczął padać śnieg, a mi wyjątkowo nie chciało się szperać wśród rodzinnych zbiorów książek, sięgnęłam po nią. Oderwałam się następnego ranka, zła na to, że "się skończyła".
Kolejną pozycją, którą przeczytałam, tym razem upolowaną w księgarni z pełną premedytacją, był "Dobry Omen", pisany przez Gaimana i Pratchetta. Pratchettowi ufałam, mając za sobą większą część Świata Dysku, więc uznałam, że nawet jeśli "Nigdziebądź" było tylko chwilowym przebłyskiem geniuszu Neila, Omen nie rozczaruje mnie właśnie przez obecność narracji pratchettowskiej. Nie rozczarował. Podobnie jak "Amerykańscy Bogowie" i... w sumie wszystkie inne książki oraz zbiory opowiadań Gaimana.
Nigdy nie podejrzewałabym, że stanę się fanką komiksów. Uważałam, że to dobre dla pryszczatych okularników, żyjących w swoim własnym świecie, dla wiecznych chłopców. Niestety myliłam się i (przez podłego Gaimana) jedna z półek zarezerwowana jest na serię Sandmanów. Obok leży "Arlekin i walentynki" i kilka innych rysunkowych powieści, które okazały się posiadać fabułę, która (co dziwne) wciągała, potrafiła być skomplikowana i odwoływać się w dosyć sprawny i sympatyczny sposób do mitologii oraz wierzeń pogańskich, czy też przetwarzać historię na potrzeby własne.
Beowulf, film animowany, który jak dla mnie okazał się porażką, też niestety dopisany jest do twórczości tego autora - był on sprawcą części scenariusza. Poza tym pisze książki dla dzieci (Koralina, Wilki w ścianach, Księga cmentarna), które po przeczytaniu okazują się być miłą rozrywką dla osób starszych (moja mama była zauroczona Koraliną).
Właściwie chciałam zrobić mu reklamę, polecić i jeszcze raz polecić wszystkim, mającym czas i lubiącym czytać. Chciałam też spytać o wrażenia osób, które miały styczność twórczością Gaimana. Nadal czuję się w moim zauroczeniu opuszczona
(Poza tym jeśli ktoś będzie miał potrzebę wypożyczenia jego książek i/lub komiksów, można mnie znaleźć w Chojnicach albo w Gdańsku)

* Przypadek jest moim ulubionym stworkiem, niezwykle dla mnie łaskawym. Pozdrawiam Przypadka:)
"Jakim drzewem możesz być, leżąc na podłodze?"
Odpowiedz
Ojooooj..Gaiman...Jakby to powiedzieć, jak spojrzałem czym się Marigold pochwaliła to muszę przyznać, że dużo radochy jeszcze przed nią.

U mnie też zaczęło się od Nigdziebądź. Książka naprawdę jedyna w swoim rodzaju, a bohaterowie tam są niepowtarzalni, nieśmiertelni i generalnie nie do zdarcia. Nie ma osoby która przeczytała książkę i nie zakochała się w Markizie De Carabasie i/albo panach Croupie i Vandemarze..:]
Niestety, książka została przerobiona na troszkę słabszy komiks. Nie jest zły, ale odbiega troszkę od moich rozmaitych wyobrażeń.
Swoją drogą, Mari (można tak się zwracać?) nie jesteś "hardkorową" fanką Gaimana, jeśli nie widziałaś serialu "Nigdziebądź" :]

Dalej byli "Amerykańscy Bogowie" którzy chyba cieszą się mianem najlepszego dzieła Gaimana. Ja obstaję przy "Nigdziebądź" ale ta książka też jest wyśmienita i bardzo elegancko tworzy mitologię która na stałe wryła się do współczesnej fantastyki (motyw starożytnych bogów żyjących jako śmiertelnicy w dzisiejszych czasach).

"Koralina" zaś jest upiorna. Naprawdę. W sposób niepokojący, nastrojowy i dziecięcy. Czytając ją czujesz się jakbyś znów miał kilka lat i bał się potworów w piwnicy. Plus ilustracje pana McKeana (nie da się mówić o Gaimanie nie zachaczając o tego pana)

Niestety kilka ostatnich książek Gaimana uważam za lekki niewypał. "Chłopaki Anansiego" to słaba i przewidywalna książka która mnie wogóle nie porwała ani nie przekonała. Poza tym czuję się zmęczony natłokiem książek dla dzieci autorstwa Gaimana. Nie chce kolejnej "Koraliny", chce następne "Nigdziebądź"!
Sprawę trochę ratuje zbiór jego opowiadań z kilkoma naprawdę ciekawymi, ale wiadomo, zbiór opowiadań to nie powieść. Autor to wydaje jak w jego skarbcu widać już podłogę.


Co do komiksów...Ho ho ho ho..
Ile by tu pisać. Mam Sandmany i wszystko co z nimi związane (Śmierć, Śnienie), Noce Nieskończone mam nawet z autografem!
Jestem oddanym i fanatycznym wyznawcą serii o Morfeuszu, dobrze, że nie mam konta na Ebayu bo bez końca kupowałbym różne bzdety z Nieskończonymi..
Bardzo ciężko zdefiniować gatunek Sandmana. Nie da się tego streścić. Dzieło opowiada o bardzo wielu rzeczach samotności, miłości, dziwnych ludziach i pożegnaniach.

Z innych komiksów Gaimana zaś polecam "Morderstwa i Tajemnice" opowieść o pierwszej zbrodni popełnionej na dłuuuuuuugo przed Kainem, jeszcze pośród aniołów pracowicie opracowujących plany Wszechświata.
"Ostatnie Kuszenie"- prosta ale bardzo interesująca opowieść w sam raz na Halloween. Piękne rysunki i gościnny występ Alice Coopera w roli...hmmm...Mistrza Ceremonii
Mógłbym tak jeszcze długo, ale o innych, ciekawszych komiksach powiem, jeśli ktoś się odezwie w tym temacie..

Odpowiedz
Arkham - powieści, które wyszły po polsku plus zbiory opowiadań mam wszystkie (okej, bez bicia - poza wilkami w ścianach) Chyba najbardziej urzekło mnie jedno opowiadanie, bardzo króciutkie, ze zbioru (chyba) "Dym i lustra", które nazywało się "Dziecizna". Przebiło nawet "Nigdziebądź":|
Z komiksów niestety na kolejne serie w chwili obecnej mnie nie stać... kiedy tylko kupię wymarzony obiektyw, założę się, że "Śmierć" będzie pierwszym wydatkiem. Nie dręcz mnie więcej przypominaniem, że nie miałam w łapach "Nocy Nieskończonych", to okrutne xD *za chwilę się rozpłacze.*

Serialu nie widziałam i zupełnie nie chcę zobaczyć. Jakoś tak mnie to nie przekonuje... Fakt, komiks był gorszy od książki i założę się, że serial jest jeszcze gorszy. Za to z chęcią zobaczyłabym "Mirrormask", jednak nigdzie nie mogę go znaleźć
"Jakim drzewem możesz być, leżąc na podłodze?"
Odpowiedz
Mirrormask można znaleźć u mnie na półce..;]

A co do serialu, to odważne słowa, zważywszy na fakt, że to serial był najpierw, potem książka, potem dopiero komiks.
Oryginały należy szanować..;p

A z książkami to jednak wygrywasz, bo poza Dymem i Lustrami nie mam kilku książek które mi się nie spodobały. Jednak wolę komiksy Gaimana..;]
A o pieniądzach mi nawet nie mów, jak patrzę na moją półkę (już półki 0_o') z komiksami i pomyślę ile na to wydałem to się płakać chce.

Odpowiedz
Czasem czuję to samo. Wielki regał zawalony papierem, który kosztował mnie małą, nastoletnią fortunę xD Z drugiej strony miło jest posiadać... Chociaż posiadać w moim przypadku oznacza 1/3 "zbioru" w pokoju i resztę u ludzi - mam dziwną potrzebę dzielenia się książkami, które pokochałam;p (Buka, dbaj o zbiór opowiadań, bo Ci nóżki powyrywam, jak zamoknie!;p)

Czy odważne stwierdzenie? Nie wiem, po prostu nie lubię zestawiać mojej wyobraźni z obrazem podanym bez użycia mózgu. No może wyjątkiem były komiksy, ale nie wszystkie i Nigdziebądź można zaliczyć do tych nieudanych zestawień
Mirrormask warto zobaczyć? Po Beowulfie G. troszkę stracił w moich oczach;p
"Jakim drzewem możesz być, leżąc na podłodze?"
Odpowiedz
← Literatura

Neil Gaiman - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...