Zapraszamy do zapoznania się z recenzją gry "Sacred 2"!
Fani gatunku hack'n'slash w ostatnich latach nie byli rozpieszczani. Lwia część produkcji, próbujących dorównać żywej legendzie tej kategorii – Diablo, była, co tu dużo mówić, kiepska i niewarta czasu każdego zapracowanego gracza. Najświeższym dziełem, trzymającym wysoki poziom, był Titan Quest, który wyszedł bagatela dwa lata temu. Dlatego wyposzczeni entuzjaści z niecierpliwością odliczali godziny do premiery kontynuacji, jednej z nadziei gatunku i mocnego konkurenta do zrzucenia z tronu dzieła Blizzarda, gry Sacred 2: Fallen Angel. Teoretycznie twórcy drogę do sukcesu mieli niebywale łatwą. Wystarczyło wypuścić produkcję dopracowaną oraz delikatnie usprawnioną w stosunku do poprzedniej części i korona byłaby jak w banku. Czy Ascaron sprostał wyzwaniu i wykorzystał niebywałą szansę? Niestety tylko połowicznie. Wygląda na to, że na nowego króla przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Wszak nic nie przychodzi w życiu łatwo.... Czytaj dalej!
Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!