Na nowym kompie pogrywam w Gothica 3 i Wiedźmina. Na zmianę, raz to, raz tamto. I naszła mnie pewna refleksja a propos sposobu robienia plansz w obu tych grach (a także w tych dwóch wymienionych w tytule). W Gothicu (i Morku), nawet pod koniec gry (przynajmniej podczas pierwszego jej przechodzenia), mogę z łatwością znaleźć jaskinię, w której jeszcze nie byłem, czy postać, której jeszcze nie spotkałem, a która da mi questa, którego (jak łatwo zgadnąć) jeszcze nie zrobiłem. A KotOR? Po ukończeniu go po raz pierwszy mam wrażenie, że wiem o nim wszystko. Plansze - dzięki ich ilości - były stosunkowo małe, każdą mogłem zbadać od lewej do prawej, porozmawiać ze wszystkimi imiennymi postaciami, pozbierać zadania. I je zrobić. Fakt, że niektóre miałem w dzienniku przez dłuższą część gry, ale to dlatego, że wszystko wymagało podróży międzyplanetarnych, a jak wylądowałem na danej planecie, to robiłem na niej wszystko, co mogłem - brałem wszystkie zadania i je wykonywałem. A potem odlot. Jeśli do powrotu na tę planetę nie zmusiły mnie questy, które otrzymywałem w późniejszym czasie, to na nią nie wracałem. Bo po co? Miałem pewność, że na tej planecie nie znajdę NICZEGO, czego nie znalazłbym tam wcześniej. Wiedziałem, że wszystko, co się dało, już tam zbadałem i zrobiłem. KaPeWu? No. A w takim Gothicu czy Morrowindzie mogę się wrócić gdzieś, gdzie już byłem, i porozglądać dookoła tego miejsca. I coś, czego jeszcze nie widziałem, będzie tam na pewno.
W Wiedźmina długo nie grałem, ale już odnoszę wrażenie, że panuje tam ten 'sterylny' system. W wiosce pod Wyzimą zrobiłem wszystkie zadania. Wszyściuteńkie. Zdaję się, że już nie będę mógł tam wrócić. Ale nie ma czego żałować, bo nie znalazłbym tam niczego więcej. Żadnego bonusu, sekretu, czy po prostu czegoś, co umknęło mojej uwadze. Nic.
KotORa, jak już wspomniałem, przeszedłem, bo mi się podobał (cRPG w stylu iście papierowym - żadnych elementów zręcznościowych, czysta taktyka). Wiedźmin póki co też wydaje się 'wporzo', cały ten system z alchemią... Zresztą to polska gra, więc aż by wypadało Ale czy zagram w niego jeszcze raz? Niby ma te trzy czy cztery zakończenia, ale czy różnica między nimi będzie aż tak wielka?...
No, to by było na tyle. Miłego dnia
PS Wracając do ponownego przejścia Wiedźmina, to pewnie i tak tego nie zrobię, bo jakoś nie mam w zwyczaju przechodzić gier więcej niż raz
W Wiedźmina długo nie grałem, ale już odnoszę wrażenie, że panuje tam ten 'sterylny' system. W wiosce pod Wyzimą zrobiłem wszystkie zadania. Wszyściuteńkie. Zdaję się, że już nie będę mógł tam wrócić. Ale nie ma czego żałować, bo nie znalazłbym tam niczego więcej. Żadnego bonusu, sekretu, czy po prostu czegoś, co umknęło mojej uwadze. Nic.
KotORa, jak już wspomniałem, przeszedłem, bo mi się podobał (cRPG w stylu iście papierowym - żadnych elementów zręcznościowych, czysta taktyka). Wiedźmin póki co też wydaje się 'wporzo', cały ten system z alchemią... Zresztą to polska gra, więc aż by wypadało Ale czy zagram w niego jeszcze raz? Niby ma te trzy czy cztery zakończenia, ale czy różnica między nimi będzie aż tak wielka?...
No, to by było na tyle. Miłego dnia
PS Wracając do ponownego przejścia Wiedźmina, to pewnie i tak tego nie zrobię, bo jakoś nie mam w zwyczaju przechodzić gier więcej niż raz