Raanyyy... Się poczułam kurczę jakimś mutantem po przeczytaniu tego wszystkiego :)". Ot bowiem oświadczam wszem i wobec, że mecze oglądać lubię
choć niestety nie mam teraz na to czasu i wczoraj to było zioranie znad książki na ekran telewizora z wyciszonym dźwiękiem... Nie śledzę żadnych rozgrywek ligowych, wiem co to spalony (jakieś 40 cm wczoraj i nie byłoby do zera
), oglądam tak właściwie tylko rozgrywki na poziomie międzynarodowym, a podczas poprzedniego Euro pokłóciłam się z ojcem, bo on był za Czechami a ja za Grecją (i kto wygrał? ha?
) Zagorakis i Nikopolidis górą
. Co jest niczym w porównaniu z moimi dwoma znajomymi, które jeśli nie są na meczach Wisły to jest to ich życiową tragedią, za obrażenie ukochanych Klubów są skłonne urwać głowę i śmiem twierdzić, że są w stanie przegadać w tej materii dowolnego faceta
.
Ale wracając do tematu - doskonale rozumiem zarówno kobiety jak i facetów, którzy po prostu nie są tym zainteresowani - i cenie zwłaszcza tych, którzy otwarcie o tym mówią (no dobrze no, tylko raz popatrzyłam na faceta, który piłki nie lubi jak na wariata
). Co do sławetnego problemu meczy i czasu - nie do końca potrafię dostrzec gdzie jest problem - bo nie wmówicie mi, ze jak ich nie ma, to spędzacie ze swymi lubymi 24 na dobę, 7 dni w tygodniu
. A w czasie gdy inni oglądają mecz można zrobić milion i jedną rzecz - od czytania książek, po wypad ze znajomymi gdzieś
.