Tekken
Tekken ma dla mnie wartość wręcz sentymentalną, gdyż jako 12 dzieciak spędzający wakacje nad morzem podbiegałem do każdego dresa stojącego przy automacie z zapytaniem "Przepraszam, zagra ze mną pan?". Bardzo lubiłem obserwować ich minę, kiedy karzełek ledwie sięgający gałki robił im kuku Tekken miał zawszę tę przewagę nad Mortal Komba, Street Fighter i Virtua Fighter, że (przynajmniej od części 3) był z nich najbardziej realistyczny (oczywiście w takim wymiarze, w jakim jest to możliwe w wypadku konsolowo -automatowej nawalanki) W części 5 na przykład wszystkie ciosy Jina posługującego się Karate Kyokushinkai są w 100% wykonalne. Oczywiście, można powiedzieć, że żonglowanie w 10 hit combo czy wyskakiwanie na 3 metry wzwyż przez Xaiou mają niewiele wspólnego z realizmem, ale porównanie wypada jak najkorzystniej dla Tekkena (choć bynajmniej nie odbieram Mortalowi uroku fatalitów i klimatu groteski). Moje ulubione postacie, to przede wszystkim Eddy, potem Brian (w T5 chyba najlepsza postać), Jin (w osłonach z T5, T3 i jako Devil Jin, choć to praktycznie to samo), Steve, Howarang, Law. Co zaś się tyczy postaci "absurdalnych", to z kumplem kiedyś zagralismy Raven vs. Feng za pomocą własnych tyłków i wyszła nam bardzo płynna walka z mnóstwem kombosów...;p
Taaaaaaaaaak Tekken to były czasy. Dawne i dobre, choć się skończyły. Co do postaci.. cóż. Nina, Paul, Brian... Nimi grało się najlepiej i najfajniej. Do tej pory pamiętam jeszcze kilka ciosów
Uwielbiam tą grę Kiedyś gdy nie było mnie stać na komputer a miałem PlayStation to pocinałem w Tekkena 2 najlepsza wg mnie bijatyka ;d
Ja tam w Tekkena 5-6 nie grałem bo nie chce mi się kupować specjalnie do tego PlayStation 2 ;p a poza tym
sam ten Tekken 5 z 200 zł kosztuje
Ja tam w Tekkena 5-6 nie grałem bo nie chce mi się kupować specjalnie do tego PlayStation 2 ;p a poza tym
sam ten Tekken 5 z 200 zł kosztuje
Gram w szósteczkę i to, co mi się w niej najbardziej podoba to póki co chyba balans postaci. O ile w piątce Bryan, Nina, DJ i Feng byli "top tierowymi" (czyt. przesłodzonymi) postaciami (do dziś uważam, że DJ to najbardziej kaszaniasta postać w T5 Same loteryjki, przewagi na bloku i banalny juggle za 93 dmg, którego idzie wsadzić praktycznie po każdym jugglestarterze), tak w szóstym Tekkcu nie mają już tak łatwo. Podoba mi się także to, że juggle zostały baaardzo przycięte. O ile we wcześniejszych częściach dało się rozklepać kogoś dwoma prostymi jugglami, tak teraz wydaje mi się to niemożliwe. Combosiki są znacznie trudniejsze i kroją zdecydowanie mniej energii. Zresztą sami popatrzcie:
http://www.youtube.co...?v=_Mmykc_vxx8
Jak dla mnie T6 to najlepszy Tekken. I nie dlatego, że najnowszy, ale w końcu każda postać wymaga mniej więcej tyle samo umiejętności by dobrze ją prowadzić. No i skończyła się era facerollowania Edwardem/Krystyną
http://www.youtube.co...?v=_Mmykc_vxx8
Jak dla mnie T6 to najlepszy Tekken. I nie dlatego, że najnowszy, ale w końcu każda postać wymaga mniej więcej tyle samo umiejętności by dobrze ją prowadzić. No i skończyła się era facerollowania Edwardem/Krystyną
Cytat
O ile w piątce Bryan, Nina, DJ i Feng byli "top tierowymi" (czyt. przesłodzonymi) postaciami (do dziś uważam, że DJ to najbardziej kaszaniasta postać w T5 Same loteryjki, przewagi na bloku i banalny juggle za 93 dmg, którego idzie wsadzić praktycznie po każdym jugglestarterze)
Nie zgodzę się co do Devil Jina i Bryana. Devil Jin różni się od Jina z Tekkena 3 dosłownie paroma ciosami i laserowym wzrokiem, którym i tak nie można trafić nikogo poza najgłupszymi botami. Bryan jest najlepszą postacią w piątce (najbardziej zbalansowaną pod względem szybkości i siły), ale nie oznacza to, że wychodzi nim byle co, byle jak i byle komu. Tu jak najbardziej pasuje Feng i Raven, którymi granie uskuteczniałem z kumplem poprzez siadanie na padach i wciskanie klawiszy pośladami, a owi dwaj panowie wywijali combo po 5, 6 ciosów. Tak samo jest z Anną, która jako postać powstała w wyniku totalnej pomysłowej impotencji twórców, nie posiada ani jednego własnego ciosu i wszystkie jej kombinacje są totalnie absurdalnym zlepkiem z innych postaci. Może do tego dojść też Asuka, której 2 różne 10-hit combo wstukuje się poprzez losowe wciskanie losowych portów byle jak w dowolnej kolejności. Niemniej uznaję Tekkena 5 za najlepszą część, zarówno graficznie jak i grywalnie. Bryan, Paul, Law, Steve, Howarang, w pełni realistyczny Jin (ten zwykły), Kazuya i Heniek - optimum formy. Ale, jak mówiłem, nie grałem w 6 część, więc nie oceniam, choć parę trailerowych i gamplayowych motywów wydało mi się przegiętych.
Cytat
No i skończyła się era facerollowania Edwardem/Krystyną
Edziem grać trza umieć, co boleśnie udowadniam znajomym i nieznajomym od dobrych 10 lat
Ja za kilka dni będę pewnie miał Skyrim. Więc sylwestra prawdopodobnie spędzę w krainie Nordów.
Albo na moim forum
Albo na moim forum
Użytkownik Kerganker dnia sobota, 3 grudnia 2011, 22:07 napisał
Hworang i Eddy są dla nóbków, bo nimi kombosy wychodzą obojętnie co naciskasz na padzie, a tym pierwszym to już w ogóle można jednym przyciskiem grać!
Zgadzam się, o, jak ja się bardzo zgadzam, patrzcie! *zgadza_się*
Nie no, prawda, szczególnie Eddy mnie zawsze irytował przez swoją, no... banalność. Owszem, gracz, który wyuczy się nim tego, czy owego, będzie robił większe cuda-niewidy, ale... ale no.
Też pewnie będę w coś grać. Ni ma innej możliwości.
A niech Cię licho porwie Enether, masz trochę racji! Jednakże przy wysokiej skuteczności losowego walenia w przyciski kto by się tam porywał na naukę bardziej wyrafinowanych technik tym rudym lalusiem i tym pajacem w homoseksualnym wdzianku! Co innego Lei! Tu potrzebna jest wirtuozeria, kunszt. No i stalowe nerwy człowieka ze stali.
Ależ bzdury! Bzdury powszechnie wygłaszane przez tych, którzy nie potrafią pogodzić się z przykrym faktem, że Eddy, odpowiednio poprowadzony, może zgnoić bezczelnie praktycznie każdą postać, może za wyjątkiem Paula, który zdaje się być stworzony do niszczenia go. Eddym gram już.. ja wiem? 15 lat? Jeszcze od automatów człowiek zaczynał... Ach, to były czasy
Prawda, że jeśli człowiek wciska losowo porty, to mu wychodzi nie wiadomo co (on sam najbardziej nie wie co). Rzecz w tym, że Eddy nijak się tu ma do postaci w stylu Anny, która składa się wyłącznie z ciosów innych postaci, bo twórcom zabrakło już pomysłów na nowy styl, tudzież jeśli rozmawiamy o ostatnich odsłonach Ravena i Fenga. Razu pewnego z kumplem postanowiliśmy zagrać za pomocą własnych dup w pojedynku tych dwóch i szkoda nawet mówić o kombosach, które wychodziły. Tak samo dowolne wciskanie dowolnie skonfigurowanych portów w wypadku Asuki skutkuje przynajmniej jednym 10-hit combo. Że Eddy czy Howarang są postaciami pozornie prostymi w obsłudze? Prawda, pozornie owszem. Rzecz w tym, że owa pozorność, przejawiająca się w trzech-czterech ciosach, które taki losowo wciskający wszystko trep może wykonać nic nie umiejąc, prowadzi w starciu z choć odrobinę doświadczonym graczem do totalnego K.O.
Kocham Eddy'ego, lubię Howaranga, najbardziej ze wszystkich postaci cenię sobie Bryana. Również Jin (zarówno w stylu T3 i T5), Kazyua, Yoshimitsu i Law są postaciami, którymi niegdyś solidnie pocinałem. Jasne, Yoshimistu czy Kazyuą trudno frajerowi wygrać walkę przez losowe wciskanie czegokolwiek, ale za dużo już wysłuchałem teorii o tym, jak to Eddy jest postacią dla nic nie umiejących, by nie śmiać się na głos potem, jak przy wyniku 40 do 1 dla mnie kolegom rzedła mina
No prawda, tłuczenie 15 lat jedną postacią i pokonywanie niedzielnych graczy w każdej walce, to dowód na to, że Eddy nie ma sobie równych. Specjalizacja w jednej postaci to same zwycięstwa nią wobec każdego, kto gra może i regularnie ale bez napinania się. A ilu specjalistów już natłukłeś?
Cytat
No prawda, tłuczenie 15 lat jedną postacią i pokonywanie niedzielnych graczy w każdej walce, to dowód na to, że Eddy nie ma sobie równych. Specjalizacja w jednej postaci to same zwycięstwa nią wobec każdego, kto gra może i regularnie ale bez napinania się. A ilu specjalistów już natłukłeś?
Sporo. Swego czasu miałem kilku kumpli, którzy również byli maniakami. Jeden się specjalizował w Howarangu i Paulem, inny w Xiaoyu (dopiero byś zobaczył, co znaczy tekkenowy "lol!" ), jeszcze inny w Youshimitsu i Heihachim. To były naprawdę konkretne starcia. I choć oczywiście Eddy'ego stawiałem zawsze na pierwszym miejscu, to nie równie dobrze grałem Brianem, Howarangiem, później Youshimistu i Jinem.
Niestety, życie sprawiło, że od dawna nie miałem okazji już grać, więc na niedawnym Festiwalu Gier i Komiksu w Pięknym Mieście Łodzi wybrałem się na turniej Tekkena 6 (w którego nie grałem nigdy) i przysiadając do pada po raz pierwszy od paru ładnych lat dostałem srogi wpierdziel od jakiegoś turbo nerda, który miał własny panel (gałka + rozstaw automatowy guzików). Mimo to wiedziałem, że gdybym miał dzień lub dwa na solidne przypomnienie sobie jak się to robi, to i z takim dałbym sobie radę. Ale cóż, jak wiele innych gier, w które kiedyś tam się wymiatało, także Tekken staje się coraz bardziej pieśnią przeszłości Sonki nie ma, grało się kiedyś w trójkę na VGS, ale teraz nie ma z kim ani kiedy.
Co do trójki i piątki przyjme wyzwanie od każdego. Grałem z Velurianem i większością towarzystwa z łódzkiej czołówki klanowej. Co prawda od Mistrza Łodzi (nie pamiętam xywy) dostaję wpierdol ale większość walk kończy się na 3:2, więc nie jest źle.
Kim gram? Julią. Głównie. Troche też Asuką, od święta Lee, Niną, Anną, Yoshim. W trójce uwielbiałem grać "zwykłym" Ogrem (choć True też umiałem tak samo dobrze) oraz Gonem.
Kim gram? Julią. Głównie. Troche też Asuką, od święta Lee, Niną, Anną, Yoshim. W trójce uwielbiałem grać "zwykłym" Ogrem (choć True też umiałem tak samo dobrze) oraz Gonem.