Ależ bzdury!

Bzdury powszechnie wygłaszane przez tych, którzy nie potrafią pogodzić się z przykrym faktem, że Eddy, odpowiednio poprowadzony, może zgnoić bezczelnie praktycznie każdą postać, może za wyjątkiem Paula, który zdaje się być stworzony do niszczenia go. Eddym gram już.. ja wiem? 15 lat? Jeszcze od automatów człowiek zaczynał... Ach, to były czasy

Prawda, że jeśli człowiek wciska losowo porty, to mu wychodzi nie wiadomo co (on sam najbardziej nie wie co). Rzecz w tym, że Eddy nijak się tu ma do postaci w stylu Anny, która składa się wyłącznie z ciosów innych postaci, bo twórcom zabrakło już pomysłów na nowy styl, tudzież jeśli rozmawiamy o ostatnich odsłonach Ravena i Fenga. Razu pewnego z kumplem postanowiliśmy zagrać za pomocą własnych dup w pojedynku tych dwóch i szkoda nawet mówić o kombosach, które wychodziły. Tak samo dowolne wciskanie dowolnie skonfigurowanych portów w wypadku Asuki skutkuje przynajmniej jednym 10-hit combo. Że Eddy czy Howarang są postaciami pozornie prostymi w obsłudze? Prawda, pozornie owszem. Rzecz w tym, że owa pozorność, przejawiająca się w trzech-czterech ciosach, które taki losowo wciskający wszystko trep może wykonać nic nie umiejąc, prowadzi w starciu z choć odrobinę doświadczonym graczem do totalnego K.O.
Kocham Eddy'ego, lubię Howaranga, najbardziej ze wszystkich postaci cenię sobie Bryana. Również Jin (zarówno w stylu T3 i T5), Kazyua, Yoshimitsu i Law są postaciami, którymi niegdyś solidnie pocinałem. Jasne, Yoshimistu czy Kazyuą trudno frajerowi wygrać walkę przez losowe wciskanie czegokolwiek, ale za dużo już wysłuchałem teorii o tym, jak to Eddy jest postacią dla nic nie umiejących, by nie śmiać się na głos potem, jak przy wyniku 40 do 1 dla mnie kolegom rzedła mina