Mnie osobiście trochę bawi, że gdy jakieś większe studio pójdzie na skróty ze swoją grą lub też zaliczy wpadkę, to nie można krytykować, bo od razu pojawiają się głosy - "oho... czepiacie się ich, bo to teraz modne"
Właśnie tym mocniej powinno się rozliczać ich wszystkich z obietnic, którymi rzucali bez opamiętania przed premierą, bo to nie amatorzy, tylko weterani i zjedli oni zęby na pewnym gatunku - mają niezbędne doświadczenie, zasoby oraz talent, aby rzucić nas na kolana. Plus - mają olbrzymi kredyt zaufania, a tego nie winno rozmieniać się na drobne. Rozwijać, rewolucjonizować i sprawiać, że gry komputerowe przestają być traktowane jako tępa sieczka dla gimbazy, tylko zaczynają wchodzić na kulturowe salony.
Nikt nie pieści się z Realem Madryt, gdy nie zdobywa mistrzostwa Hiszpanii albo ze Scorsese, kiedy nakręci nudny film. W hollywoodzkim światku jest takie piękne powiedzenie - "jesteś tak dobry jak Twój ostatni film" i to dobrze pokazuje, że branża artystyczna to nie rurki z kremem i od wielkich wymaga się więcej, bo z wielką siła łączy się też wielka odpowiedzialność
No, ale w branży gier jest takie śmieszne pieszczenie - zostawcie BioWare czy Blizzarda, bo x-lat temu stworzyli zajebistą grę, więc teraz bezkrytycznie przyjmujcie każdy ich produkt. Trochę to mało logiczne i śmierdzące niezłą stagnacją
Dla mnie kiedy jest
dobry powód do tego, aby krytykować, to trzeba to robić i przy okazji decydować portfelem. Bo wtedy może jeden z drugim tam sobie przypomni, że ten wychuchany mercedes przed domem i ogromne biuro z prywatną sekretarką nie wzięło się znikąd, tylko dzięki ciężkiej pracy oraz traktowaniu konsumenta fair.
Z tego, co widzę i słyszę powtórzyła się historia z "Dragon Age II" i "Andromeda" wyszła przynajmniej o pół roku za wcześnie. Może dzięki tej "fali hejtu", jak również sprzedaży poniżej oczekiwań komuś się tam otworzą oczy i "Andromeda 2" (czy jak to się tam będzie nazywało) będzie naprawdę zajebistym produktem, gdzie trzeba będzie się mocno wysilić i serio szukać dziury w całym, aby grze pojechać. Wiem doskonale, że są tam ludzie, który potrafią to uczynić. Bo w tym momencie przypomina to kopanie leżącego, a argumenty przeciw grze czają się za każdym rogiem.
Natomiast "Mass Effect" zaczynał jako gra cRPG z domieszką akcji i za to został pokochany, więc nie dziw się nagle, że ludzie narzekają. Tak samo narzekają na "Linkin Park", który z kapeli nu metalowej powoli przeistacza się w popową czy na kino Terrence Malicka, które kiedyś było mocno refleksyjne i zadawało pytania, a teraz rzuca nam w oczy jedyną utartą prawdę. Jakbym chciał pograć w przygodową grę akcji to wziąłbym się za któregoś "Tomb Raidera", a jak chciałbym posłuchać popu to poszedłbym na koncert Madonny.