No, no, no... uwielbiamy takie słodkie niespodzianki z dreszczykiem. Nie oszukujmy się, mało kto przewidywał, że film "Life" znajdzie się na radarach kinomanów, bo to historia prosta i opierająca się na schemacie, zdawałoby się, ugryzionym na wszystkie możliwe sposoby.
class="lbox">Załoga Międzynarodowej Stacji Kosmicznej bada dowody, które wskazują, że życie na Marsie nie jest wymysłem fantastów o olbrzymiej wyobraźni, lecz prawdą pukającą do drzwi. Drobiazgowe badania prowadzą jednak do zaskakujących konsekwencji, a odnaleziony organizm jest zdecydowanie bardziej inteligentny oraz agresywny niż wydawałoby się to na pierwszy rzut oka.
Nuda? Może, lecz pierwsze materiały promujące film wręcz tryskają od mrocznej i klaustrofobicznej atmosfery, a nasz umysł z rozrzewnieniem przywodzi na myśl najlepsze lata serii "Obcy", "Coś" Carpentera czy "Grawitację". Dodajmy do tego ciekawą obsadę z Jakem Gyllenhaalem na czele, który od lat nie zagrał w kiepskim filmie, a wyjdzie nam naprawdę intrygujący miks.
Może to deficyt dobrych i zmyślnie zmontowanych filmów sci-fi z dreszczykiem albo wspomniana wcześniej nostalgia, ale jedno jest pewne – jeżeli scenariusz nie będzie "leżał i kwiczał", to produkcja może sporo namieszać w przyszłorocznym box-office. "Life" trafi na ekrany kin 29 maja 2017 roku.