[Mad Max: Na drodze gniewu] Recenzja - Odpowiedź

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!

Podgląd ostatnich postów

eimyr,
Jakże strasznie myliłem się, gdy pisałem, że o tym filmie prędko zapomnimy. Kajam się i prostuję. Mad Max: Na Drodze Gniewu na długo zostanie zapamiętany jako drogowskaz dla przyszłych pokoleń, które będą mogły podziwiać jak należy wskrzeszać markę omijając pułapkę nostalgii. Film jest już kultowy.
krzyslewy,
Świetne postapo. Klimat czuć od pierwszej minuty, a scenografia robi niesamowite wrażenie (przy czym ja nie odczuwałem przesilenia komputerowymi efektami, zdaje mi się, że choćby w takim "Czasie Ultrona" było ich więcej). Sekwencje akcji po prostu wyśmienite, przewaga rywali jest zdecydowaniie wyraźna, a walka rewelacyjna w swoim chaosie, nieskładności, wybuchach i ogólnym brudzie. Początek najbardziej mi się podobał, doszedłem do wniosku, że właściwie najlepsze sceny zawierają najmniej treści - bo czasami przy dialogach film już tak nie skupiał uwagi. Szczególnie pierwsze momenty z dzikim Maxem wypadają genialnie - nie odzywa się, jest absolutnie szalony, walczy o wolność niczym zwierzę, reaguje zachowawczo. Później poziom trochę spada.

Tom Hardy jak dla mnie lepszy od Gibsona. Fabularnie szału nie ma, a z postaci dalszych to tylko Furiosa i główny antagonista byli w miarę interesujący. Niemniej film bardzo dobry.

8/10
Trzeci Kur,
Potraktujcie to jak dwugodzinny teledysk

Edit: poszedłem dziś, obejrzałem i dostałem to, czego chciałem - WYBUCHY! LASKI!
Audrey,
Jak dla mnie za dużo było właśnie wybuchów, krwi i szamotaniny a za mało fabuły. Jeśli już się pojawiała, to chaotyczna, bardzo nieskładna i często pozbawiona logiki. Szkoda. Wszystkiego w tym filmie było ogólnie za dużo, efektów specjalnych także.
Lionel,
Dokładnie, film mógłby obyć się bez tytułu "Mad Max", bo tak na prawdę mało co, jeśli w ogóle coś, ma wspólnego z główną sagą. Sama postać Maxa była na tyle enigmatyczna i nierozwinięta, że irytowała. Sam film to typowa produkcja nastawiona na akcję, wybuchy, głośne dudnienie i krew. I bardzo dobrze to wyszło. Moim zastrzeżeniem jest jedynie zbyt duże wykorzystanie efektów komputerowych, które nie są subtelne, lecz wręcz plastikowe. W ogóle oglądając film, czułem się, jakbym grał w grę komputerową. Zwłaszcza, że tło fabularne jest bardzo ciekawe i warto byłoby to jakoś rozwinąć, bo jest potencjał. No i wprowadzenie do sagi większej ilości ról kobiecych, zwłaszcza wojowniczych modelek, dobrze wpłynęło na całość. Po prostu dobre kino akcji.
Redakcja Game Exe,

Zapraszamy do zapoznania się z recenzją filmu "Mad Max: Na drodze gniewu"!

Chaos na kółkach Trzydzieści sześć lat temu na ekranach kin pojawił się pierwszy film opowiadający o przygodach Mad Maxa. Momentalnie stał się klasykiem i mimo że był w gruncie rzeczy westernem osadzonym w niedalekiej przyszłości, wpisał się na stałe w kulturę masową, a w jego kolejnych częściach niektórzy doszukiwali się rozważań na temat ludzkiej kondycji, świata oraz odniesień do aktualnych wydarzeń. Mimo wszystko, w czasie wypełniającym lukę między "Kopułą Gromu", ostatnią częścią oryginalnej trylogii, a filmem, który niedługo zagości na ekranach polskich kin – opatrzonym podtytułem "Na drodze gniewu" – nie było ciszy. Wzlot, upadek i odrodzenie sagi "Fallout" czy seria "Borderlands" w świecie gier, marka "Metro" wśród książek i niezliczone tytuły filmów dodały wiele pomysłów, a także motywów postapokaliptycznych.... Czytaj dalej!

Komentuj, dyskutuj, dziel się z innymi swoim zdaniem!

Wczytywanie...