class="lbox">
"Pandemia" od początku przyciągnęła mnie nie tylko klimatyczną, postapokaliptyczną okładką, ale także deklaracją autorki, na jej przednim skrzydełku. Stwierdziła w nim, że chce podejść na literatury postapokaliptycznej na poważnie, bo "czytelnika trzeba traktować z szacunkiem" i nie wciskać mu kitu. A przecież to tematyka niezwykle intensywnie wykorzystywana ostatnio w mediach, szczególnie ta z zombie w ramach głównego nemezis. Pamiętam jeszcze "Feed" wydawanego przez SQN, w którym nie tyle zombie były największym zagrożeniem, co przenoszony przez nie wirus. I może właśnie to było kartą przetargową, przez którą postanowiłam sięgnąć po książkę Jany Wagner.